Koledzy ze szkoły stosują wobec mnie przemoc - jak powinienem zareagować?
Jestem w II klasie gimnazjum. Mam już problem od 1,5 roku. W I klasie pewne chłopaki chciały, abym mierzył parapet (kocenie), ale przeszkodziła im w tym moja dobra znajoma, która jest w tej szkole nauczycielem. Jak zobaczyli, to się odczepili. Kiedyś pożyczyłem jednemu z tej bandy, która mnie napadła, cyrkiel i od tamtej pory moje stosunki między nimi się zmieniły - nie przyjaźniliśmy się, ale poznali mnie, jaki jestem naprawdę, i było wszystko normalnie, a nawet mogę śmiało powiedzieć, że byli moimi obrońcami. Ja się bardzo dobrze uczę - na koniec pierwszej gimnazjum miałem średnią 5,26 - jestem najlepszy w klasie i zawsze na sprawdzianach cała klasa spada na mnie i wtedy wszyscy mnie "kochają", a gdy sprawdzian napiszemy, słyszę... No może nie od wszystkich, ale od 15 osób na 25 na pewno. Z ich strony nie mam żadnego wsparcia :( Cała szkoła śmieje się ze mnie, że jestem pedałem. A ja nim nie jestem, nawet powiem, że się brzydzę tym. A jak się zapytałem kilku osób, dlaczego tak sądzą, to usłyszałem: "Bo gadasz ciągle z dziewczynami". Myślałem, że wyjdę z siebie. W takim razie ja czegoś tu nie rozumiem. Dziewczyny lepią się do mnie jak muchy do lepki, bo potrafię z nimi rozmawiać. Wśród dziewczyn jestem bardzo lubiany, ale z chłopakami to już inna sprawa. Wczoraj w szkole podeszło do mnie 5 chłopaków. Jeden z nich uderzył mnie z pięści w twarz, aż mi krew z zęba poleciała. Jedna z dziewczyn, która to widziała, powiedziała pani i sprawa poszła do dyrektora. Natomiast chłopaki ode mnie z klasy, jakby chcieli, toby się za mną wstawili, a oni co? Śmiali się! Dziś w szkole znów się wszyscy ze mnie śmiali, że kabluję. Proszę o odpowiedź na temat mojej historii, bo ja już nie mogę wytrzymać tych uśmieszków, kpin, wyzwisk, a od niedawna już ma miejsce przemoc fizyczna. Proszę o odpowiedź.