Jak można pomóc opisanej dziewczynie, która była ofiarą w klasie?

Z jakieś 5,5 roku temu temu gimnazjum ukończyła pewna dziewczyna, którą znam. Do klasy chodziła z 2 dziewczynami ze szkoły podstawowej. Razem chodziła z nimi na lekcje, spotykała się po lekcjach - tak też było na początku gimnazjum, jednak po pewnym czasie wszystko się zmieniło. A zaczęło się od tego iż 1 chłopak z klasy przyszedł na podwórko, na którym one były i zaczął się wyśmiewać z tamtej dziewczyny tak jakby chciał zaimponować swoim zachowaniem. Potem dokuczał jej w klasie, a do niego dołączyli inni chłopcy, z którymi kolegował. Nikt nie chciał przypadkiem oberwać i dlatego klasa zaczęła się od niej izolować. Ta osoba, która była ofiarą pochodziła z dużej rodziny dlatego nie miała wszystkiego co jej rówieśnicy, m.in. telefonu komórkowego czyli jej inność musiała być powodem stawania się ofiarą. Na całą klasę była 1 dziewczyna, od której czasem pożyczyła jakiś zeszyt (ta, którą znała wcześniej). Opisywana adolescentka nikomu nie mówiła o tym co się działo, zamykała się w sobie i czasami w nocy płakała do poduszki. Chłopcy podwadzali jej nogę, kopali, pluli, popychali, szarpali, kopali plecakiem (raz w nim było coś do picia i podczas tego kopania się wylało, zdarzenie zauważyła jedna z nauczycielek, otworzyła okno, dała na nie książki, które były zamoczone, a tamtym osobom powiedziała, że mają je odkupić jednak nie odkupili, potem ta dziewczyna nie wiedziała co się stało z 1 z książek, która się suszyła, no a przez to, że jej nie miała np. nie miała jak odrobić zadania co skutkowało pogorszeniem się ocen z 1 przedmiotu) była wyśmiewana, wykluczana i izolowana z grupy, na w-f zostawała ostatnia co do osób wybieranych do drużyn, najczęściej grała jako rezerwowa. W sumie na początku to lekceważyła to co się działo myślała, że jak nie będzie na to zwracać uwagi to w końcu jej sytuacja się zmieni. Kiedy chciała się uczyć, wyciągała książki jednak była zdekoncentrowana i nie mogła się skupić na nauce, miewała zmiany nastrojów. Kiedy zaczynała czytać zaczynała myśleć o tym co się dzieje, chciało jej się płakać dlatego zaraz zamykała książki. Oceny miała nie najgorsze, ale też nie najlepsze. Gdy pedagog pytała się jej o to co się działo to nic nie mówiła w obawie, że będzie to wykorzystane przeciwko niej w ten sposób, że będzie się o tym mówić, a ona już miała tego dość i nie chciała dlatego by mówiono. Wystarczał jej fakt, że mówiono już o niej kiedyś na wywiadówce. W sumie chodziła ona tam do 2 klas. W czasie gimnazjum miała 3 wychowawców. O przeniesieniu do innej klasy zaczęła mówić jej nauczycielka od polskiego pod koniec pierwszej klasy. Chciała, żeby trafiła ona do jej klasy, mówiła, że na pewno się tam będzie dobrze czuć, że są tam fajne dziewczyny. Po 1,5 roku została przeniesiona do innej klasy, w której miała czuć się lepiej. Lepiej to czuła się na początku. Wtedy wszystkim się przyglądała, zaczęła zwracać uwagę na chłopaków. Jakiś czas od tego os. z tamtej starej klasy przychodziły jej dokuczać, znali oni kilku chłopaków z tamtej nowej klasy, którzy sprawiali kłopoty wychowawcze. Po jakimś czasie w nowej klasie też jej dokuczano, a inni dalej się od niej izolowali, z nikim nie rozmawiała. Wychowawczyni napisała na kartce z ocenami, że jest ona cichą i skromną dziewczynką, wzbudza sympatię, że chciałaby aby nie stroniła od rówieśników, nie unikała ich. To tą dziewczynę troszkę zdenerwowało gdy mama przyniosła jej kartkę z wywiadówki gdyż tak naprawdę to ona nie izolowała się od innych tylko inni od niej. Gdy siadała koło dziewczyn to te zaraz szły siedzieć kawałek dalej. Raz dziewczyna o typie chłopczycy ( z całkiem innej klasy) kopnęła ją w środek pupy, że opisywana dziewczyna myślała że chyba nie wytrzyma z bólu. Gdy wbijali w nią cyrkiel nauczycielka od matmy ją przesadziła przez co miała ona gorszy widok. Pewnego razu pani pedagog poprosiła ją do siebie. W pokoju oprócz niej było 2 dzielnicowych o 2 płciach. Wtedy jak zwykle nie chciała nic powiedzieć, a pytana o to czy chce by sprawę skierowano do sądu to nic nie powiedziała. Można by się zastanawiać dlaczego nie chciała nic z tym zrobić. Odpowiedź jest taka, że chciała o tym zapomnieć, nie chciała też sprawiać problemów swojej mamie, nie chciała by słyszała o tym co się działo. W sumie wtedy pobyt w tej szkole dla niej dobiegał końca a wiedziała, że potem trafi do innej szkoły, gdzie inni nie będą znać jej przeszłości, bała się, że jak sprawa poszłaby do sądu to by pewno pisano o tym w gazetach a każdy domyślałby się o kogo chodzi i potem byłaby znana i że sytuacja mogłaby się czasem powtórzyć. Miewała ona czasem myśli samobójcze. Jednak było coś co ją powstrzymało, nie była ona na tyle silna by je zrealizować no i czuła, że jeszcze jest ktoś dla kogo warto żyć, ktoś w trzeciej klasy kim czuła wsparcie. Był to chłopak, który razem z nią uczęszczał do jednej klasy. W sumie to od początku wydawał się jej fajny, dobrze się uczył, widać było, że był optymistą ponieważ ciągle się uśmiechał, był pewny siebie. I właśnie ta jego postawa była dla niej wsparciem, taką odskocznią od rzeczywistości - gdyż ona patrząc na niego (niby na godzinę na zegarze) odrywała się od tego co się działo. Jednak gdy go nie było w szkole miała nadzieję, że może się jeszcze pojawi gdyż dzień w szkole bez niego był dla niej dniem straconym. Kiedy dowiedziała się, że urodził się w ten sam dzień pomyślała sobie: „jak fajnie, ma wtedy urodziny co ja”. Był taki dzień, że do klasy miał przybyć nowy chłopak wtedy to wychowawczyni zawiadomiła ich o tym i powiedziała, żeby go dobrze przyjąć wtedy ona zrozumiała, że tak też było w jej przypadku, że pogodne przyjecie jej do klasy na początku nie było z własnej woli dziewczyn, tylko wynikało z wcześniejszego monologu wychowawczyni do klasy. Choć minęło już sporo czasu od tego to czasem ona myśli o tym chłopaku, płacze czasami i myśli, że ciekawe jakby ona jakby była taka jak inni, była bardziej pewna siebie, chociaż pewnie wtedy gdyby nic się nie działo by nie spotkała tego chłopaka, który nadawał jej życiu sens. W szkole średniej za bardzo jej się nie układało z z chłopakami, przez jakiś czas szukała osoby, która by była podobna do tamtego, potem chciała jego przeciwieństwa, najdłuższa znajomość trwała około 3 m-cy dla niej tamten rzucił inną, jednak ona już nie mogła tak psuć życia tamtej dziewczynie, tamten zaprowadził ją do innego, który z nią jest, jednak ona nadal co jakiś czas nie może spać myśląc o tym mężczyźnie, który w najważniejszym dla niej momencie był dla niej podporą, zawsze wiedziała że i tak u niego nie miałaby szans gdyż miał duże powodzenie.

KOBIETA ponad rok temu

Witam!
Trudności z odnalezieniem się w grupie i odrzuceniem przez rówieśników z powodu "inności" są powszechnym problemem wśród nastolatków. Jednak nie każdy nastolatek potrafi sobie z tym poradzić, a działania kolegów często mogą być bardzo brutalne i uniemożliwiające codzienne funkcjonowanie w szkole.
Pyta Pani, jak pomóc opisanej osobie. W takiej sytuacji najważniejsze jest wsparcie i pomoc ze strony najbliższych. Pod pojęciem "pomoc" rozumiem rozmowy z nią, próby zrozumienia jej sytuacji, akceptację jej taką, jaka jest i wspólne z nią szukanie rozwiązań dla problemów. Warto zapytać, czy ta osoba w ogóle chce i potrzebuje takiej pomocy.
Z opisu wynika, że dotychczas, mimo prób ze strony otoczenia (nauczyciele, pedagog szkolny), nie chciała korzystać z pomocy. Niestety nie da się komuś pomóc na siłę. Dlatego tak ważne jest zrozumienie takiej osoby i budowanie więzi, która pozwoli jej zaufać i otworzyć się na pomoc ze strony otoczenia.
Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty