Nie mogę dojść do siebie po toksycznym związku

Nie mogę dojść do siebie po toksycznym związku. Rozstałam się z chłopakiem po niecałym roku. Może i to nie długo, ale odkąd zaczęliśmy być razem od razu ze sobą zamieszkaliśmy co wiem nie było dobrym pomysłem(przyczyniło się też to, że jego rodzice sprzedali dom i wyprowadzili się na wieś i nie miał gdzie się podziać ). Oprócz tego, że do tej pory go kocham to też mocno się do niego przywiązałam. Ciągle mam w głowie to jakim był okropnym człowiekiem. Pierwszy rzut był kiedy obydwoje otrzymaliśmy propozycje wyjazdu do pracy do Niemiec. Zrezygnowałam z pracy, w której spędziłam 5lat, żeby wyjechać w końcu i odłożyć trochę pieniędzy. 2 tygodnie przed wyjazdem uznał, że to zły pomysł, że powinniśmy zostać, że to nie wypali (gdzie ja byłam tego 100% pewna, że wszystko się uda). Kiedy ja nadal się upierałam, że powinniśmy to zrobić mówił mi za każdym razem "Dobrze, pojedziemy i stracimy wszystkie pieniądze, tego chcesz? To możemy jechać. Ale ja wiem, że to nie wyjdzie i co wtedy? Pamiętaj, że to ty podejmujesz decyzje" No i mnie przekonał. Zostałam z nim bez pracy, bez żadnej zależności. Załatwił mi pracę, w której miałam zarabiać ogromne pieniądze, a skończyłam z tym, że z mojej wypłaty zostawało zaledwie na mieszkanie. Obrażanie się jego było na porządku dziennym np. podczas seksu, kiedy mówiłam, żeby zrobił coś inaczej obrażał się, wmawiał mi, że on mi się już nie podoba i musiałam przepraszać mówić, że przecież tak nie jest. Miał pretensje o mój ton, o moje miny, o mój wygląd o to co jem i jak jem. Kiedy nie chciałam zjeść ciasta marchewkowego bo po prostu go nie lubie mówił, że jestem strasznie rozpieszczona i powinnam jeść wszystko. Wytykał mi to jak się ubieram i nie w jakiś chociaż miły sposób. Raz pokazałam mu bluzkę w sklepie, która bardzo mi się podobała to rzucił do mnie '' Odłóż tą szm*tę wygląda jak gó*no." O kłótniach nie wspomnę, ja wiem, że ludzię się w związkach kłócą, ale gdy już dochodziło do pojednania i z mojej strony i z jego padły słowa "Przepraszam" i wszystko powinno być ok, to nie było on, dalej to ciągnął, potrafił mówić o tym przez kilka godzin, jak on się z tym czuje, jaki nie jest pokrzywdzony, że go ranie i sprawiam przykrość gdzie afera była np. o to, że obiad, który mi zrobił nie do końca mi smakował, nie mogłam mówić o jego błędach, bo takie sytuacje się non stop powtarzały. Przez to nigdy nie byłam z nim do końca szczera. Później gdy on sam zachowywał się nie tak jak powinien, nic nie mówiłam, bo starałam się uniknąć kłótni i go przypadkiem nie urazić więc milczałam gdzie JA TAKĄ OSOBĄ NIE JESTEM. A on sam ciągle wytykał mi moje błędy i ja już nie miałam, żadnego prawa, żeby się obrazić czy stwierdzić, że przez to co powiedział jest mi przykro. Wiem, że on chciał, żebym mu się podporządkowała. Decyzja o podjęciu rozstania była obopólna, bo sam stwierdził, że ten związek był toksyczny dając mi do zrozumienia, że ja się do tego przyczyniłam( przez to ciągle o tym myśle i już nie jestem taka pewna siebie jak kiedyś). Mogłabym napisać książkę o tych wszystkich kłótniach. Czułam się okropnie, psychicznie byłam i jestem nadal wykończona(rozstaliśmy się ponad miesiąc temu), nie mogę dojść do siebie, po tych wszystkich przykrych. Dlaczego? Przez tego człowieka straciłam część siebie i nie tylko. Wszystko co zbudowałam przez ostatnie 5 lat. Co mam zrobić? Po tym wszystkim ja nadal o nim myślę. Czuję się przez to wszystko jak wariatka, jak mam o nim w końcu zapomnieć, bo jak do tej pory mi się nie udało.
KOBIETA, 30 LAT ponad rok temu

Dzień dobry,
Doradzałabym wizyty wspierające u psychologa/psychologa psychoterapeuty, gdyż potrzebuje Pani w tym momencie kogoś kto pomógłby Pani dojść do stanu wewnętrznej równowagi. Jeśli chodzi o pytanie odnośnie tego dlaczego tęskni Pani za relacją, która była toksyczna jest pewne naukowe wytłumaczenie. Procesy psychiczne dzielą się na poznawcze (tzw. "Zimne", np. myślenie, pamięć, uwaga itd.) i emocjonalne ("gorące") i między nimi dochodzi do obustronnej komunikacji oraz interakcji. Niestety nie zawsze oba tory przetwarzania bodźców nakładają się na siebie i często bywa tak, że częściowo wzajemnie się wykluczają. Zdarza się, że na poziomie racjonalnym coś wiemy i sami sobie przedstawiamy racjonalne argumenty (proc. poznawcze) a na poziomie emocjonalnym czujemy coś odwrotnego, co na poziomie rozumu wydaje się irracjonalne a nawet głupie. Klasycznym przykładem są właśnie rozterki sercowe, gdzie nadal kochamy chociaż wiemy, że nie powinniśmy z powodu faktów i racjonalnych powodów np. on zdradził, zostawił dla innej, relacja była toksyczna itp. Sądzę, że tutaj potrzeba czasu aby "emocje ostygły" pod wpływem racjonalnej argumentacji. Drugi czynnik wpływający na taki stan rzeczy to zmiany w biochemii mózgu pod wpływem zakochania, które mogą się długo utrzymywać mimo, iż bodziec który je wywołał już od dawna nie oddziałuje i/lub został zdewaluowany jako "dobry obiekt do kochania". Zakochanie na poziomie biochemicznym można porównać do eliksiru miłosnego, który działa bez względu na okoliczności. Na szczęście wszystko z czasem powinno zacząć wracać do normy. Polecam ćwiczenie polegające na napisaniu listu do byłego partnera a następnie spaleniu go jako symboliczną formę rozstania. Odradzam oglądanie zdjęć i próby powrotu wspomnieniami do przeszłości. Warto w takim momencie zadbać o siebie i mieć wypełniony czas różnymi aktywnościami by mieć mniej czasu na myślenie. Dobrym pomysłem byłyby także rozmowy z kimś bliskim pełniące funkcję oczyszczającą. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i że ten stan minie z czasem.
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna Kulczycka
http://psycholog-kulczycka.pl/

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty