Nie potrafię porozumieć się z rodziną - czy udać się do psychologa?
Witam, Mam 19 lat i moim problemem jest moja rodzina, która ma na mnie dłuży wpływ. Mój ojciec jest biernym alkoholikiem i od 8 lat nie pije i nie pali. Miałam brzydkie dzieciństwo przez jego alkoholizm. Obecnie zmienił się, pracuje, na wsi wyremontował mieszkanie drugie, dba o ogródki, hoduje gołębie, kury, króliki. Jest bardzo pracowity i jak o 6 rano wstaje do pracy tak wraca dopiero o 21 do domu, gdyż o 15 godzinie jedzie od razu na wieś aby obrządzić te kurki, króliki itd. Czasami na kilka dni jedzie na wieś i tam nocuje. Mało jest w domu i rzadko z nim rozmawiam, a gdy dochodzi do rozmowy to kończy się kłótnia i tak zawsze jest. Nie potrafię z nim rozmawiać, śmiać się, nie czuję więzi z ojcem. Następny problem to moja mama. Z mamą to już jest masakra. W ogóle z nią nie rozmawiam ;( Ciągle mnie krytykuje, nawet to, że rano piję w dużym kubku kawę, bo jej zdaniem powinnam w małym - i tak jest ze wszystkim. Źle składam ubrania, źle rozwieszam pranie. Staram się pomagać w domu jak najwięcej, sprzątam, robię zakupy, gotuję jak mam czas. A zawsze słyszę, że ja nic nie robię. Tak samo jest z nauką - bardzo się staram, bo obecnie jestem w 4 klasie technikum ekonomicznego, nie jest łatwo, ale staram się, zawsze mam dobre oceny, ale ona uważa, że nie uczę się, że nic nie robię. Cięgle mi powtarza, że nie zdam matury. Próbuję z nią rozmawiać, zagadać, żebyśmy pogadały jak koleżanki, ale ona albo udaje, że nie słyszy, albo coś od niechcenia odpowie. Usłyszałam od niej, że jestem bachorem, że nie jestem jej córką, że jestem potworem, że przeze mnie jej serce krwawi. Naprawdę jestem dobrą córką i wiele razy plączę w nocy, że nie mam wsparcia, że nie potrafię się z rodzicami dogadać, że nie mogę mamie się wyżalić - bardzo mnie to boli, osłabia mnie. Ona zawsze ma rację, zawsze musi być tak, jak ona tego chce i ona jest najmądrzejsza - moja mam tak uważa, lecz ja czasami mam inne zdanie, ale mama tego nie akceptuje, musi być tak, jak ona chce i koniec. W wakacje było tak, że szła przez miasto, mijała mnie i udawała, że mnie nie zna ;(. Trwa to już bardzo długo. Mam chłopaka, z którym też się kłócę i często wyładowuję się na nim - przez sytuację w domu odtrącam go, wyzywam i nawet potrafię uderzyć. Nie panuję nad emocjami, nie potrafię sobie z nimi poradzić. Często bardzo czuję się słaba psychicznie, tak jakbym była chora i cały dzień plączę, bo przez cały dzień jestem w domu i moja mam ze mną nawet nie chce porozmawiać :(. Czuję się jak w obcym domu:(. Co mam robić? Zastanawiam się czy nie udać się do psychologa.