Cenimy Twoją prywatność

Kliknij "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU", aby wyrazić zgodę na korzystanie w Internecie z technologii automatycznego gromadzenia i wykorzystywania danych oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez Wirtualną Polskę, Zaufanych Partnerów IAB (870 partnerów) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów (403 partnerów) a także udostępnienie przez nas ww. Zaufanym Partnerom przypisanych Ci identyfikatorów w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej. Możesz również podjąć decyzję w sprawie udzielenia zgody w ramach ustawień zaawansowanych.


Na podstawie udzielonej przez Ciebie zgody Wirtualna Polska, Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy będą przetwarzać Twoje dane osobowe zbierane w Internecie (m.in. na serwisach partnerów e-commerce), w tym za pośrednictwem formularzy, takie jak: adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń i identyfikatory plików cookies oraz inne przypisane Ci identyfikatory i informacje o Twojej aktywności w Internecie. Dane te będą przetwarzane w celu: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostępu do nich, wykorzystywania ograniczonych danych do wyboru reklam, tworzenia profili związanych z personalizacją reklam, wykorzystania profili do wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profili z myślą o personalizacji treści, wykorzystywania profili w doborze spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, poznawaniu odbiorców dzięki statystyce lub kombinacji danych z różnych źródeł, opracowywania i ulepszania usług, wykorzystywania ograniczonych danych do wyboru treści.


W ramach funkcji i funkcji specjalnych Wirtualna Polska może podejmować następujące działania:

  1. Dopasowanie i łączenie danych z innych źródeł
  2. Łączenie różnych urządzeń
  3. Identyfikacja urządzeń na podstawie informacji przesyłanych automatycznie
  4. Aktywne skanowanie charakterystyki urządzenia do celów identyfikacji

Cele przetwarzania Twoich danych przez Zaufanych Partnerów IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów są następujące:

  1. Przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich
  2. Wykorzystywanie ograniczonych danych do wyboru reklam
  3. Tworzenie profili w celu spersonalizowanych reklam
  4. Wykorzystanie profili do wyboru spersonalizowanych reklam
  5. Tworzenie profili w celu personalizacji treści
  6. Wykorzystywanie profili w celu doboru spersonalizowanych treści
  7. Pomiar efektywności reklam
  8. Pomiar efektywności treści
  9. Rozumienie odbiorców dzięki statystyce lub kombinacji danych z różnych źródeł
  10. Rozwój i ulepszanie usług
  11. Wykorzystywanie ograniczonych danych do wyboru treści
  12. Zapewnienie bezpieczeństwa, zapobieganie oszustwom i naprawianie błędów
  13. Dostarczanie i prezentowanie reklam i treści
  14. Zapisanie decyzji dotyczących prywatności oraz informowanie o nich

W ramach funkcji i funkcji specjalnych nasi Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy mogą podejmować następujące działania:

  1. Dopasowanie i łączenie danych z innych źródeł
  2. Łączenie różnych urządzeń
  3. Identyfikacja urządzeń na podstawie informacji przesyłanych automatycznie
  4. Aktywne skanowanie charakterystyki urządzenia do celów identyfikacji

Dla podjęcia powyższych działań nasi Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy również potrzebują Twojej zgody, którą możesz udzielić poprzez kliknięcie w przycisk "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub podjąć decyzję w sprawie udzielenia zgody w ramach ustawień zaawansowanych.


Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Wirtualnej Polski, Zaufanych Partnerów IAB oraz możliwość sprzeciwienia się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w ustawieniach zaawansowanych.


Cele, cele specjalne, funkcje i funkcje specjalne przetwarzania szczegółowo opisujemy w ustawieniach zaawansowanych.


Serwisy partnerów e-commerce, z których możemy przetwarzać Twoje dane osobowe na podstawie udzielonej przez Ciebie zgody znajdziesz tutaj.


Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać wywołując ponownie okno z ustawieniami poprzez kliknięcie w link "Ustawienia prywatności" znajdujący się w stopce każdego serwisu.


Pamiętaj, że udzielając zgody Twoje dane będą mogły być przekazywane do naszych Zaufanych Partnerów z państw trzecich tj. z państw spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego.


Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, ograniczenia, przeniesienia przetwarzania danych, złożenia sprzeciwu, złożenia skargi do organu nadzorczego na zasadach określonych w polityce prywatności.


Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że pliki cookies będą umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. W celu zmiany ustawień prywatności możesz kliknąć w link Ustawienia zaawansowane lub "Ustawienia prywatności" znajdujący się w stopce każdego serwisu w ramach których będziesz mógł udzielić, odwołać zgodę lub w inny sposób zarządzać swoimi wyborami. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności.

Trudna decyzja o końcu toksycznego związku

Witam! Ostatnio do Pani pisałam, numer mojego poprzedniego pytania to: 4986. Bardzo dziękuję za odpowiedź, bardzo mi pomogła. Pytanie dotyczyło obsesyjnej zazdrości, sprawdzania mnie, obrażania. Uświadomiłam sobie, że narzeczony mną manipuluje. Jestem całkowicie zniewolona, a nawet boję się go. Tzn. postępuję tak, żeby tylko nie było kłótni, tak jak on sobie życzy. Zdałam sobie sprawę, że nie jestem z nim szczęśliwa. Nie mogę za niego wyjść za mąż. Przecież nic mu nie zrobiłam, nie zasłużyłam sobie na brak zaufania, na brak szacunku. zawsze byłam w porządku. On jest starszy ode mnie o kilka lat, być może boi się, że go zostawię dla młodszego, ale to żadne wytłumaczenie jego chorego zachowania, bo tysiące razy zapewniałam go, że zależy mi na nim, że go kocham i jestem wierna (a to prawda).

Po ostatniej awanturze, która trwała dwa dni zrozumiałam, że muszę odejść. W piątek nagle zaprosili nas jego znajomi - odmówiłam, ponieważ naprawdę nie miałam humoru, siły, ochoty, a i tak byliśmy z nimi umówieni na trzy dni później i obiecałam, że z nim pójdę. Wpadł w szał, obrażał mnie, krzyczał na mnie, darł się, poniżał - a to tylko dlatego, że powiedziałam, że: ”za bardzo nie chce mi się iść. Naprawdę nie odzywałam się, nie tłumaczyłam, nie kłóciłam, a on krzyczał i krzyczał. Zaczął krzyczeć, że się mszczę, że jestem podła, że skoro ja nie mam żadnych znajomych (bo on mi ich zabronił mieć), to teraz nie chce się spotykać z jego znajomymi - czyli tutaj sam się nasuwa fakt, że on zdaje sobie sprawę, że tych znajomych nie mam i to przez niego. Zaczął wracać w kłótni, oczywiście do mojego byłego chłopaka, że z nim było mi lepiej, że mogłam się zadawać z wieśniakami, że powinnam poszukać chłopaka ze wsi. (Jestem z małej wsi, on jest z miasta, w tej chwili mieszkamy razem w mieście.) Bez żadnego powodu, bo przecież ze strachu się nie odzywałam i tak przez kilka godzin.

Rano znów była awantura, m.in. dlatego, że nie zjadłam bułki, którą kupiłam trzy dni wcześniej i że jestem księżniczką, która marnuje jedzenie. Doszło do tego, że jak kupuję kilka plasterków wędliny, to chowam je w lodówce, żeby nie widział, że kupiłam, bo będzie krzyczał, że nie zjem. Tzn. nie zawsze jest tak, nieraz jest normalnie, nie drze się o to jedzenie, ale to chyba norma, że czasem czegoś się nie zje do końca. Więc tego następna dnia tak się rozpłakałam z bezsilności, że aż się zanosiłam od płaczu, nie mogłam złapać oddechu, szlochałam i zaczęłam się uderzać rękami po głowie, żeby tylko przestał na mnie się wydzierać. A on tylko krzyczał, żebym nie wpadała w histerię, bo nie ma powodu. Coś ze mną nie tak i to jego wina, nie zdarzało mi się to wcześniej.

Tak więc odchodzę. Jestem tego pewna. Uważam, że to najlepsze wyjście. Boję się. Strasznie się boję. Jest duży problem, bo ja nie odejdę od niego tak zwyczajnie, bo nie da się, on mi nie pozwoli. Kiedyś trzy miesiące temu chciałam odejść, na spokojnie, powiedziałam, że nie daję rady z nim wytrzymać. Ale zamknął mnie w domu od środka, schował klucze, a potem gdy chciałam zadzwonić po pomoc, to chciał wyrzucić moje rzeczy przez okno. Nie mam nic, to jego mieszkanie, nie mam nic oprócz tych kilku swoich rzeczy, ubrań, więc przeprosiłam go i poprosiłam, żeby się uspokoił. Muszę uciekać pod jego nieobecność. Wyjeżdża służbowo na kilka dni, wtedy chcę zabrać tylko to co moje i znikać. Kiedyś podczas kłótni powiedziałam mu, że od niego ucieknę, bo inaczej się nie da, że chciałabym się rozstać na spokojnie, ale on tego nie potrafi. Na co on powiedział, że on dlatego nie pozwala mi odejść, bo mnie tak bardzo kocha, a jak ucieknę, to on zgłosi na policje, że go okradłam.

Boję się go. Wiadomo, że nic nie zabiorę ze sobą oprócz tego co moje, a nawet zostawię mu meble, które kupowaliśmy na pół i żyrandole, które kupiłam ja. Wiem, to głupie co piszę. Ale staram się wytłumaczyć przed sobą, przed Panią, że postępuje słusznie i prawidłowo. Na pewno nie da się z nim rozstać normalnie, spokojnie, nie da się z nim porozmawiać i wytłumaczyć, że nie mogę żyć już w takiej atmosferze obsesyjnej zazdrości i oskarżania o zdradę i kłamstwa na każdym kroku. Więc muszę uciec, bardzo źle się z tym czuję, że tak zniknę. Ale niech Pani uwierzy, nie mogę inaczej od niego odejść. Czy myśli Pani, że to złe? Samolubne? Nie w porządku?

Zostawię klucze jego najlepszemu koledze. Czy mam mu zostawić jakiś list? Napisać coś? Czy mam się pożegnać z jego rodzicami, którzy są naprawdę cudowni i przyjęli mnie do rodziny jak córkę? Żal mi się przede wszystkim z nimi rozstawać, ale mam się z nimi spotkać i powiedzieć prawdę o tym, że ich syn się nade mną znęca psychicznie, że ma jakieś problemy emocjonalne, psychiczne? Czy odejść po cichu? Kiedyś próbowałam rozmawiać z jego siostrą (bardzo w porządku), opowiadałam tylko co nieco z tego co on wyprawia, nie chciała wierzyć w to co mówię i dziwiła się okropnie. Co by było gdybym opowiedziała wszystko? Zepsułabym stosunki rodzinne, a tego nie chcę. Bardzo proszę o rady, Pani jest obiektywna. Proszę o pomoc, bo jestem na skraju załamania.

KOBIETA, 24 LAT ponad rok temu
Mgr Kamila Drozd Psycholog
80 poziom zaufania

Witam serdecznie!

Nie dziwię się, że jest Pani na skraju załamania nerwowego, skoro Pani partner tak strasznie Panią traktuje. Nieważne, co ja osobiście sądzę na temat Pani postępowania i tego, że chce Pani opuścić narzeczonego, nieważne, co myślą o tym inni. Najważniejsze jest to, co Pani czuje i czy uważa Pani to za słuszne. Myślę jednak, że zachowanie Pani mężczyzny nie jest dobrą prognozą na przyszłość dla Państwa związku. Obrażanie, ciągła kontrola i inwigilacja, obsesyjna i bezpodstawna zazdrość, manipulacja, szantaże emocjonalne, zniewolenie, kłótnie, ciągłe awantury, obelgi, izolowanie Pani od przyjaciół, wzbudzanie poczucia winy, obarczanie Panią odpowiedzialnością za niepowodzenia w związku to katalog różnych mechanizmów, które stosuje Pani partner do osaczenia Pani. Niestety, to, o czym Pani napisała, świadczy o toksycznym związku, dlatego myślę, że jeżeli partner nie przejawia motywacji ani chęci do naprawy Państwa relacji, najlepiej jednak jest zrezygnować z tak destrukcyjnego związku. Pani i tak postępowała do tej pory tak, jak zażyczył sobie tego Pani narzeczony – ustępowała mu Pani, zgadzała się na wszystko, unikała sytuacji, które mogłyby sprowokować jakieś nieporozumienia. Pani partner „czepia się” o wszystko – o niedojedzoną bułkę, pozostawioną wędlinę w lodówce, brak ochoty na wyjście do jego znajomych, o relację z Pani byłym chłopakiem. Wydaje mi się, że Pani partner może mieć problemy osobowościowe – nie radzi sobie z zazdrością o Pani byłego chłopaka, jest agresywny, impulsywny, pobudliwy, nie stroni od przemocy słownej. Jego zachowania nie usprawiedliwia fakt, że czuje się o Panią zazdrosny. Nie wierzy Pani, nie ufa, chce nad wszystkim mieć kontrolę, a to nie jest zdrowe dla Państwa relacji. Zaufanie i szacunek to podstawowe fundamenty trwałego związku. O tym, że Państwa relacja nie jest zdrowa świadczy chociażby fakt, że nie jest Pani szczęśliwa w związku i sama zaczęła Pani przejawiać problemy emocjonalne – jest Pani płaczliwa, smutna, niepewna siebie, zalękniona, bezsilna, zaczęła Pani przejawiać dziwne zachowania, jak chociażby uderzanie się po głowie. Myślę, że jeżeli czuje Pani, że partner się nie zmieni, najlepiej jednak odejść i zacząć żyć na własną rękę. Co do sposobu odejścia, trudno mi cokolwiek radzić. Jeżeli spokojne pożegnanie nie jest możliwe do wykonania, chyba najlepiej będzie, kiedy wyprowadzi się Pani pod nieobecność partnera w domu. Może Pani napisać do niego list, jeżeli uzna Pani to za stosowne. Nie sądzę, żeby Pani zachowanie było samolubne albo niestosowne. Pani ma prawo wyboru! Jeżeli nie jest Pani szczęśliwa w związku, ma Pani prawo odejść. Pani partner nie może Pani więzić ani trzymać przy sobie na siłę. Jeżeli chodzi o rodzinę Pani partnera, to nie dziwię się, że nie dowierzają w to, co Pani relacjonuje. Chyba nikt nie lubi, kiedy na członka jego rodziny mówi się niezbyt pochlebne opinie. Myślę jednak, że chyba warto byłoby wcześniej wyjaśnić całą sytuację rodzicom partnera, skoro ma Pani z nimi dobre stosunki. Zniknięcie bez wyjaśnienia może być źle odebrane. Nie musi się Pani wdawać w szczegóły. Może Pani po prostu powiedzieć, że nie jest Pani szczęśliwa z ich synem, że ich syn chce Panią na każdym kroku kontrolować, a nawet pozwala sobie na nadużycia pod adresem Pani osoby i po prostu odchodzi Pani od niego. Więcej na temat toksycznych związków może Pani przeczytać pod poniższymi linkami:

http://portal.abczdrowie.pl/toksyczne-zwiazki
https://parenting.pl/toksyczne-zwiazki

Pozdrawiam i życzę powodzenia

0

Dzień Dobry Pani,

Zacznę od tego, że wspieram Panią mentalnie w decyzji o całkowitym wycofaniu się z Pani relacji, która Pani mocno nie służy...
Nie ma Pani obowiązku tłumaczyć Partnerowi, bo już to Pani czyniła, oczekując Jego zrozumienia...

Życzę Pani nowej, wartościowej i pięknej relacji,
irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Jak podjąć decyzję o trudnym rozstaniu?

Dzień dobry, mam problem z zebraniem się do kupy i podjęciem definitywnych działań w celu rozstania się z partnerem. Związek od razu był niedopasowany, partner jest osobą bardzo skąpą, do tego przejawia objawy patologicznego zbieractwa. Ma przy tym znaczny majątek (dom na ogromnej działce, dwa mieszkania w dużym mieście, gotówka w banku). Te nieruchomości popadają w ruinę, bo partner (a wcześniej również jego matka, która zmarła kilka tygodni temu) nie zgadza się na uszczknięcie czegokolwiek z oszczędności w celu dokonania koniecznych remontów. Nie zgadza się również na wynajęcie lub sprzedaż którejkolwiek nieruchomości w celu pozyskania gotówki na doprowadzenie do ładu pozostałych. Przez ponad 10 lat partner w żaden sposób nie zabezpieczył mnie finansowo i temat pieniędzy jest tematem tabu: przerywa mi, nie daje mówić, obraża się, zarzuca, że mam go za najgorszego, który mnie zostawi bez pieniędzy. Bez wątpienia nie mam swobodnego dostępu do jego środków i to jest fakt. Na wypadek jego śmierci nic po nim nie dziedziczę. Zostanę bez niczego, bo nie jestem jego żoną. Od pewnego czasu nosiłam się z zamiarem wyprowadzki - mam kawalerkę w mniejszym mieście. Do partnera przeprowadziłam się w nadziei, że w większym mieście znajdę pracę na miarę mojego wykształcenia, za dobre pieniądze. Owszem, znalazłam, ale była to praca czasowa, w projektach unijnych, gdzie często stosowano wobec pracowników mobbing i naciski na odbiór i akceptowanie produktów nie spełniających żadnych standardów. Za dwie ostatnie tego typu prace podziękowałam, bo miałam wrażenie, że funkcjonuję na krawędzi prawa. Teraz osiągam nieduży dochód z własnej działalności. Dużo skromniejszy niż bym chciała. Niemal rok temu partner dostał udaru i zostałam postawiona przez życie w patowej sytuacji: trzeba się było zająć jego niedołężną matką (zorganizowałam pomoc z opieki społecznej, wzięłam na siebie wszelkie zadania menadżerskie, rachunki, problemy, itd.). Partner nie miał motywacji, żeby zacząć wstawać po udarze, mimo, że kilka razy w tygodniu przyjeżdżałam do szpitala, oferowałam swoją pomoc. Zawsze było nie, bo kręci mu się w głowie, ma słabe nogi, jedną dziwnie stawia, nie do końca ją czuje i nie będzie próbował chodzić. Skutek taki, że wylądował w hospicjum, gdzie do dzisiaj leży w pampersie i nie wstaje. Odmówił zapłacenia za rehabilitacje w prywatnym ośrodku, choć ma stosowną gotówkę na koncie, odziedziczył kilkadziesiąt tysięcy po matce, dostał znaczną rentę inwalidzką i spore wyrównanie od chwili w której skończyło mu się świadczenie chorobowe. Jest "nie, bo nie". Argumenty są takie, że braknie mu na życie. Same nieruchomości są łącznie warte kilka milionów, więc nie wiem jak ma braknąć. Ja jego matką zajmowałam się nieodpłatnie, przez cały czas mam również na głowie wszystkie jego problemy, być dostępna na telefon, jeździć i odwiedzać go w hospicjum, wszystko za niego załatwiać, bo on "nie może". Nawet nie mam od niego upoważnień, więc też nic nie załatwię. A wszystko za możliwość pomieszkiwania w jednym z zagraconych mieszkań i wyżywienie. O niczym więcej nie ma mowy. Natomiast stała się również u mnie mała "tragedia" losowa. Właśnie niemalże rozleciał mi się z hukiem stary piec dwufunkcyjny w mojej kawalerce. Trzeba kupić i zainstalować nowy. Koszt spory, maksymalnie osiem tysięcy złotych za wszystko, łącznie z montażem, bo wybrałam wariant bezpieczniejszy, z zamkniętą komorą spalania (nie mam ochoty zatruć się czadem, a łazienkę mam mało). Poinformowałam partnera, że czeka mnie taki wydatek. Nie wykazał chęci wsparcia mnie, nie poczuł się zobowiązany za dotychczasową pomoc, przemilczał temat. Nie zamierzam nalegać i żebrać. Mam trochę oszczędności i jakoś to wezmę na klatę. W końcu to tylko pieniądze i dobrze, że mnie się nic nie stało, bo para wodna rozsadziła piec w mojej obecności. Natomiast ja już widzę, że ten człowiek nie pomoże mi w żadnej życiowej sytuacji i czuję się bardzo rozczarowana tym związkiem, w jakiś sposób oszukana, pozostawiona sama sobie ze wszystkimi problemami, emocjonalnie porzucona (gdy opiekowałam się jego matką nikt z ich krewnych w jedne czy drugie święta nie zadzwonił do mnie, nie podziękował, nie zaprosił na kawę). Natomiast mam poczucie jakiegoś dziwnego przemęczenia, letargu, bezradności, bezsensu, niemocy, że nie mogę jakoś się zebrać, zamówić transportu dla siebie, zwierzaków i co większych gabarytowo rzeczy. Mniejsze już przesłałam do siebie paczkomatem. Nie wiem też jak rozmawiać z partnerem (choć "partner" to chyba za wielkie słowo). Raz, że o wszystko się wzburza emocjonalnie i obraża na mnie, to nie ma totalnie warunków w tym hospicjum na rozmowę w cztery oczy. Są na tej samej sali inni chorzy oraz odwiedzające ich rodziny. Natomiast ja nie widzę możliwości "ratowania" takiego pseudozwiązku i nie wiem, co miałby wnieść w moje życie. Partner prawdopodobnie spędzi w tym hospicjum resztę swojego życia, bo z powodu postępujących zaników mięśni jego stan się tylko pogarsza. I może tak przewegetować nawet dwadzieścia lat czy więcej, biorąc pod uwagę przeciętną długość życia. Finansowo jesteśmy dwoma odrębnymi światami, dzieci żadnych nie mamy, rozmawiać się o niczym nie da, bo większość spraw istotnych to tematy tabu. Reguły gry w tym związku polegają na tym, że żadnych reguł gry nie ma i ani się o nie doprosić. Wydrenowało mnie to wszystko do takiego stopnia, że uleciała ze mnie cała moja energia i stanowczość. Mam problem z odzyskaniem jakiegoś ważnego kawałka siebie i tylko czasem, gdy czuję narastający gniew, czuję, że jeszcze coś się tam we mnie tli z mojej siły, ale nie daję rady tego mocniej rozpalić.
KOBIETA, 50 LAT ponad rok temu

Szanowna Pani,



proszę rozważyć dla siebie wsparcie psychologiczne, ze specjalistą łatwiej będzie podjąć decyzję.

Z wyrazami szacunku, Bożena Waluś

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Jak podejmować decyzje w związku?

zawsze myslalam ze związek to robienie czegos wspólnie,decyzje wspólne,a nie osobno decyzje podejmuje on oznajmiając mi,wspolnie według niego to kot jest wspólny,mieszkamy wspólnie,mowimy my,nie ja tylko my-a reszta to nie wspólnie.pokazwalam mu oznaki rozpadu związku-mowi ze to sa zdury,ja ze to sygnaly które ja mu wyslam on je lekceważy,on zebm poszukala specjalisty-wiec pisze o rade specjalisty-co mam zrobic
KOBIETA, 50 LAT ponad rok temu

Jeśli czuje Pani, że Wasza relacja się rozpada, brakuje w niej bliskości czy zaangażowania- warto skorzystać z pomocy psychologa, psychoterapeuty par i małżeństw. Wspólna konsultacja pozwoli Państwu zdiagnozować trudność, która pojawiła się w relacji, a także wprowadzić działania i zachowania, które pozwolą sobie z nią poradzić. Zachęcam do działania.

0

Dzień dobry! Pani partner prosił, aby poszukała Pani specjalisty, ale dla Was, dla siebie? Z Pani wypowiedzi nie jest to jasne. Jeżeli partner będzie skłonny skorzystać z pomocy specjalisty, warto poszukać dobrego psychoterapeuty par i wybrać się na konsultację w Pani miejscu zamieszkania, bo z przedstawionego przez Panią opisu wygląda, ze trudno wam się porozumieć. Terapeuta pomoże w szukaniu rozwiązań z tej sytuacji. Specjalista w ośrodku psychoterapii będzie w stanie po rozmowie z Państwem zobrazować sytuację i zaproponować kierunki leczenia lub wskazać, co należy zrobić bez dalszej psychoterapii. Warto jednak zadbać o to, by Pani, a zwłaszcza Pani partner uczynił to w wolności i z przekonaniem, że tego potrzebuje. Jeżeli nie będzie czuł motywacji do zmiany, pomoc psychologiczna może być wtedy nieskuteczna, nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Pozdrawiam, Tomasz Kościelny, psychoterapeuta psychodynamiczny. Pracuje indywidualnie, z parami i grupami w Warszawie, http://subteno.warszawa.pl

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty