Co robić, jeśli luźny związek przestał mi wystarczać?
W sumie to nie mam jakiegoś określonego pytania (a jeśli już padnie pytanie, to wiem, jaka będzie na nie odpowiedź), tylko chciałabym się wygadać, a że z natury jestem samotnikiem, to nie mam za bardzo komu. W sierpniu zaczęłam nową pracę i poznałam tam faceta ponad 20 lat starszego ode mnie (ja mam 22 lata). Od początku się zaprzyjaźniliśmy, później zaczęliśmy się spotykać, aż w końcu wylądowaliśmy w łóżku (zaznaczam, że już na starcie on powiedział, że nie chce się wiązać, że liczy tylko na przyjacielski seks, ja mam charakter wolnego strzelca, nigdy nie wytrzymałam z nikim dłużej niż dwa-trzy miesiące, więc idealnie mi taki układ pasował). Taki stan rzeczy trwa już ponad pół roku, w międzyczasie wyszło na jaw, że on jest w separacji z żoną, mają trójkę dzieci, ale deklaruje, że nigdy do nich nie wróci.
Na początku było ok, ale ostatnio zauważyłam, że tracę nad tym kontrolę. Miałam go tylko lubić, a zakochałam się tak mocno jak jeszcze nigdy w życiu. Ciężko mi jest wytrzymać dwa dni bez niego, nie wyobrażam sobie, że coś mogłoby nas rozdzielić, wolałabym już chyba umrzeć. Próbowałam to skończyć, albo znaleźć sobie kogoś "na poważnie", ale każdego porównuję z nim, każdy wypada przy nim słabo, nawet nie wyobrażam sobie, że mógłby mnie dotknąć ktoś poza nim. Wiem, że najpierw zgodziłam się na jego warunki, więc nawet nie mam co próbować ich renegocjować. Domyślam się, że w odpowiedzi usłyszę, że powinnam jak najszybciej się stamtąd ewakuować i zerwać z nim wszelkie kontakty, ale to niemożliwe, nie wyobrażam sobie życia bez niego. I co ja mam teraz zrobić?