Wyniszcza mnie związek z moim partnerem - czy ratować ten związek?
Witam, mam 26 lat a mój partner 27. Od przeszło 2 lat jesteśmy razem, od ponad roku wspólnie mieszkamy w jego domu. Ma 6 letnią córkę z poprzedniego związku, która w pełni zaakceptowałam. Różnimy się pod wieloma względami, ja jestem osobą wykształconą, na stanowisku dyrektora, on bez matury i bez pracy. Dnie spędza z kolegami, na wszystko ma czas siłownię, piłkę, basen, tenis. Ja w tym wszystkim czuję się zagubiona, a właściwie nie widzę dla siebie miejsca. Często lekceważy mnie i moje potrzeby. Nie słucha, kiedy mówię z czym się źle czuję i nie rozumie mojej potrzeby na spokojnie spędzony wieczór po pracy, tylko i wyłącznie z nim a nie z jego kolegami. Ostatnio też codziennie przebywa u nas jego straszy brat - również bez pracy i wykształcenia, często nocuje co jednak odbiera mi swobodę i intymność z uwagi na skrepowanie jego osobą. Rozmawiałam nie raz o tym z moim partnerem, ale nic sobie z tego nie robi. Uwłacza mi to w pewien sposób, bo daje mi do zrozumienia, ze się ze mną nie liczy, nie obchodzę go, nie szanuje mnie. Do tego podejrzewa mnie non stop o zdrady. Czy może to wynikać z faktu świadomości zaniedbywania mojej osoby pod wieloma względami (seksu, ciepła, zrozumienia, troski,uwagi)? Jest on osobą mało wylewną, w zasadzie nie okazuje emocji. Ale co może być przyczyną takiego traktowania mojej osoby i obojętnego podejścia do związku? Mam niemały żal, ponieważ długo przekonywałam się co do niego. Bardziej niż brak pracy, dziecko czy hulaszczy tryb życia przeszkadzało mi jego obojętne podejście do życia, ale myślałam że z czasem się to zmieni, że w związku dojrzeje, znajdzie cel. Dodam, że zawsze to ja wyciągam rękę, jestem z natury ugodową osobą. Mam 26 lat, myślę już o założeniu własnej rodziny, nie sądzę jednak, żeby to była właściwa osoba, wątpliwości mam już od dawna, nawet mu o tym wspominałam, żeby wiedział przez co może mnie stracić. Czy mogę zaryzykować stwierdzenie, że gdyby mu zależało, gdyby odwzajemniał moje uczucia, zaangażowanie w związek to spróbowałby chociaż żebym poczuła się lepiej i pewniej w tym związku? Zrezygnowałby z części młodzieńczych zachowań na rzecz naszego związku? Czy jego zachowanie można nazwać niedojrzałym? I czy jest szansa, że to się zmieni i że będę częścią jego życia, że będziemy mieli partnerski związek opierający się na trosce i oddaniu? Sama tego nie udźwignę, nie raz już próbowałam biorąc na barki cały ciężar odpowiedzialności płynący z bycia razem. Jak skłonić go do szczerej rozmowy? Jak z z nim rozmawiać, żeby zrozumiał sedno sprawy i powagę sytuacji. Zależy mi na nim bardzo, choć nie czuję tego z jego strony. Jednak ktoś kiedyś powiedział, że jeśli ktoś nie kocha nas tak jakbyśmy tego chcieli nie znaczy że nas nie kocha....