Co robić, gdy babcia chce kierować moim życiem?
Witam! Bardzo proszę o poradę. Mam 26 lat i jest samotną matką 5–letniej córki oraz jestem bezrobotna. Od dzieciństwa wychowują mnie i mieszkam z moimi dziadkami. Problem polega na tym, że nie mogę sama wychowywać i decydować o losie mojej córki, gdyż na każdym kroku moje zdanie jest podważane w obecności córki i wie, że dziadkowie zawsze jej na wszystko pozwolą i mnie nie słucha. Pomimo wielu próśb z mojej strony wszystko pozostaje bez zmian. Od siedmiu miesięcy spotykam się z mężczyzną, z którym miałam nadzieję stworzyć rodzinę, niestety mój związek został zniszczony przede wszystkim przez moją babcię, której nie podoba się, że moje dziecko zaczęło dostawać delikatne kary za swoje złe zachowanie i nie pozwalano jej robić tego, co ona chciała. W domu i całym moim życiem dyryguje babcia, jeżeli coś jej się nie podoba albo ma zły humor, wrzeszczy na mnie, wyzywa mnie od najgorszych, obwinia za rzeczy, które jej się dzieją. Doprowadziła do rozpadu mojego związku, ponieważ codziennie robiła mi potworne awantury odnoście mojego partnera i tego, że nie ma jakiegokolwiek prawa zwrócić dziecku uwagi. Mi groziła kuratorem na dziecko, że zgłosi biologicznemu ojcu dziecka, że znęcam się nad nią i karze ją zabrać, mimo tego, że jest on narkomanem. Mam dany kategoryczny zakaz spotykania się z mym partnerem, wykrzykuje mi, że zamiast dziecka wolę dawać d..y, że jak tak bardzo chcę się pieprzyć to żebym zostawiła im dziecko i sobie poszła. Pomimo tego, że się nie odzywam to i tak robione są mi karczemne awantury.
Pomimo swego wieku, muszę się spowiadać za każdym razem gdzie idę, z kim i kiedy będę. Boję się nawet odezwać, zawalczyć o przyszłość swoją i dziecka, gdyż jestem tak zdominowana w domu. Gdy widzi moje łzy, to patrząc mi prosto w oczy śmieje się ze mnie. Gdyby nie fakt, że mam dziecko to już dziś zakończyłabym swoje żałosne życie. Mój partner powiedział, że chce być ze mną i z moim dzieckiem, a nie z babcią w pakiecie, która dyryguje całym moim życiem i robię to, co ona mi każe, oszczędzając sobie takim sposobem kolejną awanturę, porcję wyzwisk i robienia ze mnie najgorszego człowieka na świecie. Często bywa, że po takich „scenach” przechodzi jej i zaczyna się miło odzywać i wymaga żebym i ja ją w taki sposób traktowała. Nie wiem, co mam robić. Nawet nie potrafię opisać co czuję, łez mi brakuje, nie mam ochoty się śmiać, wejście do domu dla mnie jest jak najgorsza tortura. Proszę o pomoc i poradę, co mam zrobić.