Załamanie nerwowe po rozstaniu

Witam, mam 26 lat i dzieje się ze mną coś złego. Wyczytałam, że to może być początek depresji. Zrobiłam test zamieszczony na stronie poświęconej tej chorobie i potwierdził moje obawy. 2 tygodnie temu zostawił mnie chłopak, zupełnie nagle, z dnia na dzień, bez podania konkretnej przyczyny, i od tamtego czasu wszystko znowu przestało mieć dla mnie sens. Nie będę się rozpisywać jak długo byliśmy razem, bo tutaj to nie ma znaczenia, liczy się tylko, jak blisko byliśmy i jak bardzo mu ufałam. To już kolejny facet, który mnie zostawił, więc zaczęłam się zastanawiać, co ze mną nie tak, że mi się w życiu nie układa. Ciężko jest mi zaufać facetowi, ale po tylu porażkach człowiek robi się malutki i bezwartościowy. Tym razem miało być inaczej, wiele mnie kosztowało, żeby się zaangażować w ten związek. Wiedział, jak bardzo kiedyś cierpiałam, ale udało się, zaufałam i byliśmy bardzo szczęśliwi do tamtego okropnego dnia. Czuję się jakby mi ktoś wydarł coś ze środka, oszukana i zagubiona. Żyję jak w amoku. Nie wyobrażam sobie nikogo innego przy mnie, tak bardzo oddałam się temu człowiekowi.

Za miesiąc zostaję bez pracy i wracam do swojego rodzinnego miasta, i nie wiem jak mam dalej żyć. Nie chce mi się wstawać z łóżka, codziennie sobie obiecuję, że zajmę się czymś, zrobię coś dla siebie, ale nie mam na to siły ani ochoty. Praca mnie nie cieszy, chodzę, bo muszę. Mam przyjaciół, ale nie mogę ich wiecznie męczyć swoimi problemami. Poza tym nie mam już siły słuchać, jaka to jestem piękna i wartościowa i każdy chciałby ze mną być, bo to bzdura i nie będę się już w kółko oszukiwać, że wszystko się ułoży, tylko trzeba wierzyć, bo to nieprawda. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że nie żyję. Jestem nieobecna, nie mogę spać, wszystko mnie denerwuje i ciągle płaczę. Tak jakbym żyła nie swoim życiem, a ja to nie ja. Co ja mam robić, kiedy nic mnie nie cieszy, a najchętniej przespałabym cały ten koszmar. Środki uspokajające już nie działają, alkohol też nie jest rozwiązaniem. W kółko tylko praca, dom i gapienie się w sufit. Ból po rozstaniu pewnie kiedyś minie, bo zawsze mija, ale jak poradzić sobie z tym, co zostaje w mojej głowie, zagubienie, beznadziejność, osamotnienie, bezradność. Czuje się strasznie słaba, ciągłe boli mnie głowa, i tak lecą dni, niczym się od siebie nie różniąc. Czy ja mam depresję? Tylko proszę mi nie pisać, że to na pewno z powodu rozstania i muszę być cierpliwa, bo zanim w moim życiu pojawił się ten człowiek, też nie miałam ochoty żyć.

KOBIETA, 26 LAT ponad rok temu
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty