Anoreksja - co mam z sobą zrobić?
Witam, już do państwa pisałam, choruję na anoreksję ok. 2 lata, chociaż już sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć, mam za sobą ponad 3-miesięczny pobyt w szpitalu psych. i 2 w zwykłym na oddziale neurologii. Obecnie chodzę co tydzień do psychologa i psychiatry (teraz idę dopiero za miesiąc). Boję się, że popadam w bulimię, nie lubię jeść, odczuwam sprzeczne emocje, jak widzę jedzenie, czasem zjem i jest ok, ale zdarza się, że nawet po dwóch łyżeczkach jogurtu naturalnego biegnę do łazienki zwymiotować, nie wiem, co mam robić.
Przed rodziną udaję że wszystko jest ok, jestem szczęśliwą 19-latką, noszącą tony zbędnych kilogramów, których nienawidzę, chciałabym wziąć nóż i je wyciąć, przez nie jestem brzydkim, zataczającym się czymś, co chyba nawet w tłumie się nie zgubi, bo zajmuje za dużo miejsca. Ja sama się nie ważę, nie mam odwagi, tydzień temu zważyła mnie psycholog ok. godz. 19, to było 51 w kozakach i ubraniu, strasznie się tego wstydzę, że tak dużo ważę przy wzroście zaledwie 161,5 cm, chciałabym ważyć 40, może wtedy byłabym szczęśliwa. Choruję jeszcze na padaczkę, mam tachykardię zatokową i problemy z miesiączką, byłam u ginekologa, dostałam hormony i w trakcie ich brania sprawdzany był poziom hormonów kobiecych, i okazało się, że ich prawie nie mam.
Ja już nie mam siły, co prawda poszłam do pracy, bo tam nikt nie wie, że jestem chora i nie każe mi jeść i do szkoły zaocznie, ale to tylko ucieczka od jedzenia, rodzice myślą, że zdrowieję, nic nie wiedzą, że wymiotuję i to, że kilka razy próbowałam się zabić, choć ja nadal, chyba nadal chcę to zrobić. Rozmawiałam o tym z psychologiem i psychiatrą, ale to pomaga na krótko, boję się, że pewnego dnia to zrobię. Biorę już tyle leków na uspokojenie, antydepresanty na serce, padaczkę i do tego jeszcze hormony, po których boję się, że jeszcze przytyję, czy jest to możliwe? Chodzę jak naćpana.
Mam pytanie, co mam robić i czy możecie mi polecić jakiś dobry ośrodek, który zajmuje się leczeniem padaczki, w tym miesiącu miałam 3 napady, wszystkie z całkowitą utratą przytomności, przy ostatnim lekarz na pogotowiu stwierdził infekcję i stan podgorączkowy. Wymiotowałam i dusiłam się jakąś pianą, to było 24.11, kolejny 26.11, ja się tego boję, bo to zdarzyło się w mieście, a teraz jest bardzo zimno. Ciągle biegam, jestem zmęczona, osłabiona. Przed pracą jem duże śniadanie, bułkę z wędliną, sałatą i jogurt lub płatki, kończę po 17.00 i też to samo plus słodycze, nawet dużo, 2 batoniki, duża paczka chipsów i tak jest prawie codziennie od ok. dwóch tygodni. Czy to czym grozi, jest niebezpieczne, dodam, że do tego wszystkiego mam piasek w nerkach i nie wiem, jak mam się go pozbyć? Czy mogłabym schudnąć chociaż 5 kg i co mam jeść, żeby mieć chociaż trochę więcej siły, bo nie wierzę, że kiedykolwiek uwierzę w siebie, lekarz mówi, że to minie, że to przez depresję, ale ja już nie wierzę chyba nikomu, sobie przede wszystkim. Jestem nikim:( Pozdrawiam A. i dziękuje za odpowiedź!