Bez mojej dziewczyny nie chcę żyć, ona jest wszystkim. Jak ją odzyskać?

Mam 17 lat, niedługo 18. Problem polega na tym ze miewam bardzo często myśli samobójcze, a wszystko przez to, że w życiu nic dobrego mnie nie spotkało. Dziewczyna mnie opuściła, a tylko na niej mogłem polegać. Powodem tego było moje zachowanie, kontrolowanie jej, bardzo się martwiłem i martwię o nią, żeby nic złego jej się nie stało. A wracając do problemu to polega on na tym, że jak bardzo bym się nie starał to ona i tak nie chce nawet ze mną rozmawiać, w ogóle mi nie współczuje. Nie mam nikogo komu mógłbym powiedzieć o swoich problemach. Boję się powiedzieć mamie (bo z nią mieszkam). Ona też jest powodem, a w zasadzie to jej zachowanie wobec mnie. Wyżywa się na mnie jeśli ma zły dzień. Nie chcę zostać skierowany do jakiegoś lekarza i nie chcę być pod stałym nadzorem i opieką lekarza. Myślałem też nad wizytą u psychologa, jednak nie sądzę, żeby mi to w jakiś sposób pomogło. Dziś w nocy spałem może dwie godziny. Resztę nocy płakałem i pisałem do dziewczyny. Płaczę do tej pory. Płaczący chłopak w moim wieku to bardzo rzadki widok, a to nie mój pierwszy raz. Ona naprawdę jest moim jedynym ratunkiem. Ona dała mi najwięcej, więcej niż mama. Bardzo często myślę nad tym, że beze mnie mojej rodzinie byłoby lżej. Mam problemy w szkole i zerowe wsparcie. Jedyne czego mi potrzeba to tego aby dziewczyna mnie wspierała i była ze mną zawsze i niezależnie jaki bym był. Jestem bardzo wrażliwy, nie wiem co mam zrobić. Przed oczami mam widok własnej trumny i rodziny, która podchodzi i żegna mnie. Kilka razy zrobiłem sobie krzywdę z tego powodu. Z powodu dziewczyny, ponieważ mam wobec niej plany. Ona również miała podobne problemy do moich, dlatego chciałem jej pomóc a ona się po prostu odwróciła ode mnie. Ponad miesiąc temu byłem w szpitalu, ponieważ miałem głęboką ranę ciętą przedramienia. Chciałem w ten sposób udowodnić jej ile dla mnie znaczy, i że jestem w stanie oddać jej życie, co nie raz jej powtarzałem. Nie były to próby samobójcze, ani w tym momencie ich nie ma. Po prostu sobie z tym nie radzę. Cięgle płaczę i piszę do niej. Pisałem jej, że kiedy umrę to wtedy ona się za mną stęskni, ale wtedy będzie już za późno. Chciałbym nie myśleć o tym nigdy, nigdy nie próbować się zabić, ale w tym momencie nie mam nic do stracenia. Boję się o siebie, chcę żyć. Jednak nie sam. Albo z nią, albo w ogóle. W przeszłości miałem problemy w rodzinie, bardzo często ojciec bił matkę i siostrę. Policja bywała często gościem w domu. Rodzice się rozeszli, a później było już tylko gorzej... teraz jest bardzo źle. Proszę o pomoc bardzo mocno. Nie wiem czy coś ominąłem, jestem otwarty na pytania. Nie brakuje mi pieniędzy ani nie chodzę głodny. Po prostu często bywam sam w domu i płaczę. Mam tego dość. Co chwilę się modlę. O mnie i o Agnieszkę, dziewczynę, której dedykuje swoje życie. Bez której już dawno, dawno temu byłbym 3 metry pod ziemią. Ona nic we mnie nie docenia, twierdzi, że się użalam, ale ona nie wie co ja przeżywam. Jeszcze raz proszę o pomoc, poradę, jak do niej dotrzeć. Pozdrawiam, Rafał

MĘŻCZYZNA, 18 LAT ponad rok temu

Witam!

Czujesz się bardzo niedoceniany i niepotrzebny. Sądzę, że wiele ze swoich wewnętrznych problemów przenosisz na innych, nie chcą się przyznać samemu przed sobą, co tak naprawdę myślisz.
Nie napisałeś, co dziewczyna powiedziała Ci o opisywanych sprawach. Opisujesz to wszystko ze swojej perspektywy. Twoje złe samopoczucie może wynikać właśnie z nieakceptacji siebie oraz wewnętrznych konfliktów.
Uważasz, że psycholog Ci nie pomoże, mimo, że nie korzystałeś z takiej pomocy. Uważam, że w tej sytuacji warto zaryzykować i samemu przekonać się, czy z pomocą psychologa będziesz w stanie zmienić swoje samopoczucie. Pracując z psychologiem nic nie tracisz, a możesz wiele zyskać.

Pozdrawiam 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty