Brak wzajemnego zaufania w związku

Witam, jestem 28-letnią mamą 19 miesięcznego bobasa i narzeczoną. Planujemy ślub już od dłuższego czasu i nie wiem czy zwątpiłam. Chodzi o to, że tuż po porodzie mój narzeczony się zmienił, było dużo pracy przy maluchu i on ciągle miał nocne dyżury w pracy za kierownicą. Nie wiem co spowodowało w nim taką agresję na początku. Oboje byliśmy zmęczeni, on był bardzo kochającym tatą i myślę nadal tak jest, ale między nami kompletnie przestawało się układać. Zaczął mnie wyzywać od k*rew, szmat, że będę tak dziennie wyzywana, że jest ze mną tylko dla dziecka, że nie kocha, że powinnam zadbać o siebie i mam zobaczyć jak wyglądam (w ciąży przytyłam 18 kilo), że brzydzi go moją laktacją itp. Jak się raz spóźniłam do domu, bo pomyliłam autobusy, to mi groził, że zabije, że jestem dziwką itp. Szczerze mówiąc nigdy w taki sposób do mnie nie mówił, wiec zaczęłam podejrzewać go o zdradę z kumpelą, do którego dziecka jestem matką chrzestną, zwłaszcza po tym jak zaczął opowiadać pewnego wieczoru o jej piersiach, jakie ma fajne i jak jej urosły po porodzie itp. Nigdy go nie zdradziłam, do momentu jak wyjechał za granicę i rozmawialiśmy właściwie o tym, że trzeba opłacić mieszkanie, że mam przestawić ikonkę na pulpicie, że na pewno jestem w ciąży z innym i że zrobi sobie badania na ojcostwo. Między innymi było też dopiero po wyjeździe, że ja i Oluś to jego skarby. W pewnym momencie już nie mogłam i nie wiem nawet, kiedy zdradziłam go. Było mi bardzo ciężko, bardzo chciałam go objąć i przytulić itp. Nadal go kocham. Powiedziałam mu o tym w grudniu ubiegłego roku, od tego czasu kłóciliśmy się, ja dzwoniłam do niego co godzinę do pracy, potem chyba po czterech miesiącach się uspokoiłam. Cały czas myślałam, że ma romans. Zdawałam sobie sprawę, że coś jest nie tak ze mną, ale nie wiedziałam jak mam nad tym zapanować. Po jakimś czasie mnie uderzył raz, później pokłóciliśmy się na temat ślubu, bo doszliśmy do wniosku, że się kochamy i chcemy być z sobą, ale wtedy go coś napadło i powiedział mi, żebym spierdalała i pełne wiązanki. Ja uderzyłam go w twarz, chyba ze cztery razy, a on w domu mi oddał. To się nazywa taki popularny "liść". To znowu mu oddałam i powiedziałam, że to ostatni raz, kiedy mnie uderzył, na następny dzień pocięłam sobie policzek nożem. Nie mam blizn, bo już się zagoiło, ale przez dwa dni nie wychodziłam z domu. Potrzebuję pomocy, bo nie wiem co dalej. Już nawet sama chciałam odejść. Teraz on mi mówił, że chce odejść, to mu powiedziałam, żeby to po prostu zrobił. A on nie chce, bo nie przeżyje bez dziecka i beze mnie. Co robić?

KOBIETA, 28 LAT ponad rok temu

Witam! Opisana przez Panią relacja wygląda na przemocową. Oboje Państwo nadszarpnęliście poważnie wzajemne zaufanie. Dodatkowo partner już wcześniej zachowywał się w sposób przemocowy względem Pani. Warto, żebyście wspólnie Państwo pomyśleli nad skorzystaniem z pomocy specjalistycznej. Z opisu wynika, że nie radzicie sobie najlepiej z tą sytuacją. Wzajemne wyzwiska, kłótnie i rękoczyny nie prowadzą do rozwiązania sytuacji i wyjaśnienia trudnych spraw. Żeby tego dokonać potrzebna jest rozmowa i praca nad rozwiązaniem problemów. Dlatego warto porozmawiać z partnerem i wspólnie zgłosić się do terapeuty dla par. Taka terapia może pomóc Wam usłyszeć siebie nawzajem i zrozumieć, co dzieje się w Waszym związku. Dodatkowo pozwoli popracować nad trudnościami i wypracowaniem sprawnych metod komunikacji w przyszłości. Jeśli natomiast partner nie będzie zainteresowany wspólną terapią, to zachęcam, żeby Pani skorzystała z pomocy indywidualnej. Jest wiele miejsc, gdzie taką pomoc uzyska Pani w ramach ubezpieczenia NFZ. Może Pani skorzystać na początek z telefonu dla osób w kryzysie emocjonalnym (116 123) i poznać możliwości skorzystania z bezpłatnej pomocy psychologicznej w Pani okolicy. Pomoc i wsparcie ze strony specjalisty może pozwolić Pani podjąć odpowiednie decyzje i sprawniej rozwiązywać swoje problemy. Pozdrawiam

0

Dzień Dobry Pani,

Potrzebuje Pani pomocy i wsparcia specjalisty, do czego mocno Panią zachęcam.

Życze Pani zadbania o swoje potrzeby,
irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty