Co mogę zrobić, by wyjść poza świat marzeń i objadania się?
Mam pewien problem, który, można powiedzieć, przewija się w każdej dziedzinie mojego życia. Jestem osiemnastoletnią maturzystką, która odkąd tylko pamięta nie akceptuje siebie i żyje w świecie wymyślonym przez siebie. Moja siostra choruje na schizofrenię, rodzicom się nie układa, w domu panuje napięta atmosfera, prawie codziennie dochodzi do głośnych kłótni. Kiedy byłam dzieckiem, każda taka awantura stanowiła koszmar i ogromny stres. Teraz jest stałym elementem, który z czysto technicznej formy (rodzice mają mocne krtanie i lubią sobie powrzeszczeć) przeszkadza i irytuje. Nie mogę się skupić na nauce, nie umiem się jej poświęcić, choć tak bardzo bym chciała... To samo jest z odchudzaniem - pragnę zmienić swoje ciało, ale jakbym zupełnie straciła na to siły... (czy ja je kiedyś miałam?). Zatracam się w świecie marzeń, który rekompensuje mi moje niedostatki i błędy, w którym mogę być lepsza, nie zawodzić innych i siebie. Godzinami mogę słuchać muzyki i dryfować myślami bardzo daleko. Potem mam ogromne wyrzuty sumienia, które prowadzą mnie wprost do drzwi szafki ze słodyczami bądź lodówki. Następnie potęgują się moje wyrzuty sumienia i znowu zaczynam marzyć. Wpadłam w błędne koło, z którego nie umiem wypaść. Czy jest jakiś sposób, by stanąć na nogi, by się 'urealnić' i przestać dławić we własnym sosie niepowodzeń? Co mogę zrobić?