Czy to kryzys czy szaleństwo?
Jestem z moim partnerem już 4 lata, wszystko było w porządku. Snuliśmy plany na przyszłość. Rodzina, dziecko, dom. Zawsze czułam się z tym bezpiecznie i bardzo dobrze. W dużej części naszego związku obawiałam się zdrady, ale jakoś sobie z tym radziłam. Ostatnio nie mogłam poradzić sobie z decyzją, czy pierwsze dziecko, uniwersytet, praca, a nawet dużo pracy, by pokryć wydatki i rachunki. Tydzień temu dowiedzieliśmy się, że musimy się szybko wyprowadzić z domu. Zareagowałam dość spokojnie, szczególnie że mój kochany mówił mi, by się nie martwić. Ale kilka dni po tym spojrzałam na niego przez moment i zapytałam się sama siebie, czy ja chcę z nim przechodzić przez to wszystko. Wydał mi się nudzący, chociaż taki nie jest. Ja go kocham i boję się myśli o zostawieniu go.
W niedzielę wstałam i poczułam się pusta i jakbym nie należała już do domu, w którym mieszkamy już ponad 2 lata. Na drugi dzień byłam cały dzień sama, nic mnie nie cieszyło jak zwykle. Robiłam rzeczy, bo musiałam. Wieczorem poszliśmy do sklepu i bez zainteresowania snułam sie za moim chłopakiem, czując beznadziejną pustkę i dystans. Już tydzień jak nie mogę się pozbierać, nie jem, mam bóle w klatce piersiowej, jak pomyślę, że nasz związek się skończy. Czuję, że kocham go mniej, ale z drugiej strony nie mogę tego wytłumaczyć, bo cały czas o nim myślę i o naszej przyszłości.
W sobotę zostałam na noc u koleżanki, włączyłyśmy olejek lawendowy, oglądałyśmy film i się uspokoiłam. Zaczęłam myśleć o nim bardzo ciepło i tak jak kiedyś i czułam się z tym bardzo dobrze. Czułam jak powróciłam, ale zaraz zaczęłam się zastanawiać na jak długo przed tym, jak uczucie strachu i okropny ból wróci. I wrócił rano, kiedy byłam sama w łóżku. Przyjaciele zeszli na dół, było spokojniej w mojej duszy, ale już powróciło. Wiem, że nie lubię już naszego mieszkania, ale boję się iść do nowego.
Mój partner jest bardzo wyrozumiały i kochający, pomimo że mu powiedziałam o swoich uczuciach. Ja w głębi czuję, że go kocham i jestem z nim szczęśliwa, ale w tym momencie czuję, że wszystko się zepsuje, że nie czuję tak samo. Jestem tak zdezorientowana, że zaczynam myśleć "mój mózg oszalał". Raz jestem weselsza i myślę o nas, a drugim razem myślę, że muszę mu powiedzieć o rozstaniu. Gdzie jest problem, czyja to wina? Lekarz powiedział, że to stres i nic więcej.