Jak postępować z mamą, która wtrąca się w wychowanie dzieci?

Może ten problem wydać się błahy i głupi, ale ja już nerwowo nie wytrzymuję. Wraz z mężem jesteśmy zgodnym małżeństwem. Mamy trójkę dzieci (9, 6 i 4 lata), problemem jest moja mama, która okazała się niepoprawną despotką. Nie słucha i nie szanuje naszych zasad odnośnie wychowywania dzieci. Prosimy by dzieci nie oglądały cały dzień bajek, oczywiście jak są u babci to od rana do wieczora lecą bajki, czasem nawet dwie różne bajki, w dwóch różnych pokojach. Nie pobawi się z dziećmi, nie spędzi z nimi czasu, tylko obiecuje wyjścia do kina, na plac zabaw czy do teatru, które nigdy nie dochodzą do skutku. A ich brak rekompensuje nieustannym kupowaniem ogromnych ilości słodyczy i różnych zabawek. Raz była nawet taka sytuacja, że w sklepie, gdzie była z młodszymi dziećmi kupiła im zabawki, na które ja wcześniej nie wyrażałam zgody (były nieodpowiednie do wieku dzieci), syn jej to wyraźnie powiedział, że mama nie pozwala tych zabawek, na co moja mama odpowiedziała "a babcia pozwala". Przeprowadziłam już z mamą masę rozmów, prosiłam, tłumaczyłam, wyjaśniałam by tak nie robiła. Dzieci nie potrzebują całego pokoju zabawek i nie potrzebują codziennie jeść słodyczy, potrzebują spędzić czas z osobami bliskimi. Poza tym nie chcę by wypaczyły sobie pogląd, że miłość wyraża się tylko w kupowaniu upominków. Nic nie dociera. Podpierałam się fachową literaturą, artykułami, baaa, przytaczałam rozmowy z pediatrą, dietetykiem, co moja mama kwituje, tym, że co oni się znają, ona wie lepiej i dalej to trwa. Mało tego, dochodzi do sytuacji, gdzie podważa mój lub męża autorytet przy dzieciach, robi z nas złych rodziców, wyzywa nas i obgaduje do dzieci.Przy każdej próbie zwrócenia uwagi rozpoczyna się awantura, wyzwiska i wyrabianie poczucia winy Najstarsze dziecko przypłaca to silnym zdenerwowaniem i szokiem, zaczyna się od babci odsuwać i unikać z nią kontaktu. Mąż się na mnie złości, że nie potrafię swojego wyegzekwować, a ja się złoszczę na niego, że nie rozumie mojej sytuacji, przez co dochodzi do nieporozumień w naszym związku. W zasadzie o nic innego się nie kłócimy. Ja sama jestem w chaosie emocjonalnym, co odbija się na moim zdrowiu psychicznym i fizycznym. Zauważyłam, że jak mam z mamą ciche dni, gdzie się do siebie nie odzywamy, wyciszam się i czuję znacznie lepiej. Myślę nad zerwaniem kontaktów. Ale czy to dla dzieci najlepsza opcja?
KOBIETA, 35 LAT ponad rok temu

Dzień dobry, sytuacja w Pani rodzinie jest już rzeczywiście bardzo napięta i wydaje się, że jeśli wszystko to będzie szło dalej w tym samym kierunku- grozi to rzeczywiście zerwaniem kontaktów. Kiedy to wszystko przeczytałam pomyślałam sobie, że żadna ze stron nie chce odpuścić i wygląda na to, że obie strony bardzo zaciekle bronią swoich racji. Rozumiem Panią, jeśli chodzi o Pani założenia wychowawcze, uznaję je również jako ważne. Rodzice chcąc jak najlepiej dla swoich dzieci starannie rozważają dylemat "ile zabronić, a ile pozwolić", podczas gdy Babcie (nawet te, które kiedyś będąc w roli mam szczególnie pilnowały dyscypliny i porządku- a może nawet właśnie szczególnie te) często w wielu rodzinach słynną z rozpieszczania dzieci i z pobłażliwości. Może Pani popatrzeć na to, jak dotychczas, uznając że Pani Mama ma niekorzystny wpływ na wychowanie i dalej sztorcować ją za jej działania, na co Pani Mama reaguje potrzebą obrony swojej pozycji w pełnionej roli Matki lub Babci ( w końcu każda mama, która kocha swoje dzieci wie co dla dziecka najlepsze- i Pani Mama też zapewne ma to przekonanie). A tu oba stanowiska się ścierają i każda z Pań tym bardziej chce przekonać drugą im mocniej napotyka na większy opór i krytykę drugiej strony. Spór wydaje się nierozwiązywalny. Możliwe, że im bardziej będzie Pani udowadniała Pani Mamie brak jej racji tym bardziej będzie Mama będzie chciała Pani udowodnić, że to co ona robi jest najkorzystniejsze dla dzieci. Jednak pomyślałam sobie o tym jeszcze w inny sposób: Pani podejmuje swoje działania wychowawcze na swoich zasadach, a Mama na swoich zasadach. Spodziewam się więc, że dzieci w relacji z Panią będą uczyły się reagować wg Pani założeń wychowawczych, a w relacji z Pani Mamą wg jej założeń wychowawczych. I wcale nie trzeba sobie wchodzić w drogę. Tzn myślę, że dzieci mają szansę czegoś innego nauczyć się o tym co ważne w relacjach od Pani Mamy, a czegoś innego będą się uczyły od Pani samej. Świat składa się z różnorodnych ludzi, relacji i sposobów okazywania bliskości. Nie tylko Babcia będzie w życiu uczyć dzieci na temat co w życiu ważne, ale też inni ludzie, które Pani dzieci spotkają jeszcze na swojej drodze. Ale to Pani jest ich głównym, najważniejszym drogowskazem. To na co Babcia pozwala, Mama może zabraniać i uczyć dzieci co jest ważne, tak by w przyszłości to dzięki Pani wskazówkom mogły dokonywać swoich wyborów. Oczywiście nie znam Pani problemów szczegółowo i wszystko to co napisałam powyżej to fantazje na temat kilku zdań, które Pani napisała. Ale być może to powyższe rozważanie przyczyni się częściowo do uporządkowania tematu i podejmowania korzystnych decyzji w relacjach rodzinnych. Jeśli to jednak mało proponuję konsultacje z psychologiem dla rodziny. Pozdrawiam serdecznie.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty