Uchodziła Pani za uśmiechniętą i roześmianą, bo sytuacja tego wymagała, bo wszystko było na Pani głowie. Problemy taty, mamy nie są Pani obce, bierze Pani za nie pełną odpowiedzialność, ale w drugą stronę tak nie jest. Nie ma Pani zrozumienia ani w rodzicach ani w chłopaku. Z całym bagażem przykrych doświadczeń, nadodpowiedzialnym dzieciństwem i utratą matki (w psychologicznym sensie, wiemy o czym mowa) wchodzi Pani w dorosłe życie, w którym nie wie Pani jak się odnaleźć... Trudno się dziwić, skoro do tej pory nie miała Pani czasu za bardzo pomyśleć o sobie i zająć się sobą - w sensie cieszenia się chwilą, poświęceniu się jakiejś konkretnej pasji. Pani problemy wiązały się z domem, smutną codziennością rodziców, ich słabościami i byciem samemu sobie i im - rodzicem (wspieranie mamy w trudnych chwilach, opieka nad ojcem, kontrolowanie ich i tego czy rodzina się "nie sypie"). Wszystko to byłoby ponad siły każdej innej osoby na Pani miejscu, stąd przeciążenie psychiczne i chęć wyjścia z tego świata, do czego dąży Pani umysł postrzegając to co się dzieje jako czarny teatr, którego jest Pani widzem. Prosze zwrócić uwagę, nawet sposób w jaki Pani to opisuje świadczy, że czuje się Pani z boku tego wszystkiego. I w ten sposób prosze na to spojrzeć, że to co się dzieje w domu Pani rodziców jest światem, który oni sami stworzyli. Pani ma przed sobą swoją przyszłość - studia, ciekawe doświadczenia, czas na odkrywanie pasji, spotkanie nowych ludzi. Ma Pani przed sobą życie pełne cudownych możliwości.
"Ludzie odsuwają się od ludzi którzy nie cieszą się z życia", to często prawda, ale nie wszyscy. Tacy jak Pani również szukają zrozumienia i równie ciężko im je odnaleźć. Nawet jesli większość osób z Pani otoczenia uważa Pani problemy za błahe, nie oznacza to, że tak jest, i że nie ma ludzi którzy by je zrozumieli.
Pisze Pani o wątpliwościach odnośnie zamieszkania z chłopakiem. Istotnie jest to podjęcie ważnej decyzji. Wspólne mieszkanie bardzo zżywa, przyzwyczaja do siebie. Jeśli nie jest Pani pewna tej decyzji prosze się nad tym na spokojnie zastanowić. Jeśli rozpocznie Pani studia może Pani wynająć pokój w mieszkaniu studenckim lub w akademiku, gdzie ma Pani możliwość poznania innych studentów, ich zainteresowań, ich kierunków studiów. To z mojej perspektywy tez ciekawe doświadczenie, którego plusem jest brak rozczarowań w przypadku zamieszkania z chłopakiem, którego nie jest Pani pewna. Związek powinien opierać się przede wszystkim na wzajemnym zrozumieniu, na radości ze spędzania wspólnie czasu, na podobnych zainteresowaniach, na wzajemnym rozwijaniu siebie, na wspólnych celach, dążeniach. Opierając relację głównie na seksie i rozładowywaniu napięcia traci Pani cenną więź jaką jest bliskość duchowa, której chyba nie ma skoro po współżyciu pojawia się pustka. Nie znam dokładnej sytuacji więc to jedynie moje subiektywne zdanie. Sam lęk przed przyszłością jest zrozumiały i prosze mi wierzyć, że każdy boi się tego co nieznane, a w jakim stopniu - mniejszym czy większym - to już kwestia osobowości;) rozpoczęcie studiów to nowy etap życia, ale bardzo ciekawy i warty poznania!
W rodzinie alkoholowej kształtuje się pewien wzór zachowania rodziców i dzieci. Zapewne czytała Pani dużo na ten temat, to co na dzień dzisiejszy mogę polecić to grupa wsparcia spotkań DDA lub grupa mailingowa. Szczegóły znajdzie Pani tutaj: https://www.dda.pl/?option=com_content&%3Btask=view&%3Bid=94&%3BItemid=71 %3B
Powinna Pani dać sobie przyzwolenie na radość, na odpoczynek. Zbliżają się wakacje, może na kilka dni warto wyrwać się nad morze, nad jezioro, spływ kajakowy czy obóz wędrowny. Gdzieś gdzie Pani odetchnie od bierzących problemów i stresu związanego z maturą, ze studiami. Powinna Pani przynajmniej jedna godzinę dziennie pobyć sama ze sobą, spędzić ten czas na tym, co Pani lubi najbardziej. Odkrycie własnego wnętrza, tego co Pani chce, co Panią cieszy przyjdzie samo. Nie chodzi mi o godzinę rozmyslania nad sensem życia, ale spacer z psem, wycieczka na rowerze, czytanie czegoś co Pani lubi. Coś co zaabsorbuje Pani uwagę i pozwoli wyjść z tego "przedstawienia", na które dobrze byłoby spojrzeć z większego dystansu.
Kiedy rozpocznie Pani studia będzie miała Pani łatwiejszy dostęp do poradni zdrowia psychicznego, do psychoterapeutów specjalizujących się w poradnictwie DDA. Gorąco namawiam do podjęcia psychoterapii! która nie tylko rozpali w Pani iskierkę nadziei, ale wielkie pragnienie życia, które w Pani jest! A dowodem na to jest choćby sam fakt, że Pani napisała o problemie, że szuka Pani pomocy, pomimo tendencji do nałogów nie chce Pani kontynuować schematu z domu rodzinnego. A to już bardzo dużo!
Życzę powodzenia! Pozdrawiam serdecznie : )
Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:
- Wybrać miłość i nowe życie, czy nie ryzykować i pozostać w domu, męcząc się dalej? – odpowiada Magdalena Pikulska
- Jak powiedzieć rodzicom o zaistniałej sytuacji? – odpowiada Magdalena Pikulska
- Pijąca mama - jak pomóc siostrom? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek
- Ja mogłabym pomóc mojemu partnerowi? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek
- Czy mój partner ma zdrowe podejście do rodziców? – odpowiada Paulina Witek
- Jak dalej żyć z toksycznymi rodzicami? – odpowiada Magdalena Pikulska
- Jak pogodzić się z tym, że nie mogę żyć z osobą, którą kocham od dłuższego czasu? – odpowiada Magdalena Pikulska
- Jak nabrać pewności siebie? – odpowiada Mgr Kamila Drozd
- Czuję się samotna. Czy powinnam iść do psychologa? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek
- Moi rodzice chcą się rozwieść - jak mogę im pomóc? – odpowiada Mgr Magdalena Brudzyńska
artykuły
Kuracja Konrada kosztuje miliony. Lek nie jest refundowany
"Mamo, podano mi lek śmierci" - 15 czerwca Konrad
Olunia - NFZ odmówił refundacji leku ratującego jej życie
Nie wiem, co będzie, gdy skończą się nam pieniądz
"Nie mam oporów przed żadną czynnością". Fragment książki Weroniki Nawary "W czepku urodzone"
Weronika Nawara jest pielęgniarką. Zna ten świat "