Jak radzić sobie z atakami furii?
Witam, mam 28 lat i borykam się z niekontrolowanymi atakami furii, złości, agresji słownej i cielesnej.
Pochodzę z rozbitej rodziny, moja mama gdy byłam nastolatką ponownie wyszła za mąż. Z drugiego związku ma córkę. W relacjach z matką i nowa rodziną zawsze czułam się gorsza, niekochana, czułam że moja siostra jest faworyzowana.
Budując związek z partnerem myślałam, że uda mi się stworzyć super rodzinę ale przez napady agresji rozpadł się mój 4 letni związek, związek z którego mamy 2letnie dziecko. Napady agresji mam wrażenie, że przychodzą wtedy gdy zbierze się we mnie wiele negatywnych emocji, żali do partnera, niepowodzeń w życiu prywatnym o zawodowym nie wspomnę bo od 3 lat nie pracuje i to chyba też dodatkowo wpływa na mnie negatywnie, ponieważ zawsze byłam osoba aktywna zawodowo. Atak przychodzi niespodziewanie, nigdy nie wiem kiedy się zacznie. Po urodzeniu dziecka czuje się samotna, nie kochana, podejrzliwa, o wszystko się czepiam, nie umiem okazywać uczyć, nie umiem rozmawiać z partnerem, cała ta złość odbija się na Nim. Podczas spotkań towarzyskich wielokrotnie byłam opryskliwa w stosunku do partnera, niejednokrotnie narobiłam mu wstydu wśród pracowników. Podczas ataku furii nie wiem co się ze mną dzieje, nie panuje nad słowami, nad tym co robię, kilkukrotnie w złości wyrzucalam partnera z domu. Taki atak trwa do godziny i później mija. Ja wracałam zawsze do normalności ale partner miał do mnie o to żal. Nie umiem nad tym zapanować.
Mój były partner twierdzi że jestem chora psychicznie, że mam jakieś zaburzenia. Byłam u kilku psychiatrów, którzy nie stwierdzili u mnie choroby psychicznej ale wprowadzili terapię farmakologiczna która chyba nie daje zbytnio efektow poniewaz ataki dalej są, leki były kilkukrotnie zmieniane. Byłam u psychologa na testach osobowości, zalecił mi terapię teraz czekam na pierwsze spotkanie.
Dodam jeszcze że moja złość nigdy nie odbija się na dziecku, tylko na byłym partnerze.
Chciałabym odbudować nasz związek chociażby ze względu na syna ale były partner chyba nie chce mnie już znać.
Nie umiem sobie już niestety sama pomóc..