Jak skończyć z płakaniem z byle powodu?
Witam! Od jakiegoś czasu zauważyłam, że nie jestem już taka "twarda" jak kiedyś. Pamiętam, że nigdy nie wzruszały mnie żadne pogrzeby, kłótnie - nic nie powodowało mojego płaczu. Od pewnego czasu jednak widzę, że cokolwiek potrafi mnie wyprowadzić z równowagi a dokładniej mówiąc - coś, na czym mi zależy i dotyczy bezpośrednio mojej osoby, np. kłótnia z chłopakiem, myśl o tym, że może być gorzej w moim życiu, że coś mi się nie uda, że kogoś zawiodłam - wystarczy mi chwila myślenia o takich rzeczach i już czuję "baseny w oczach". Jednocześnie nadal nie wzruszają mnie do tego stopnia problemy moich bliskich, jak np. śmierć czy choroba - oczywiście, przejmuję się tym, ale jak gdyby wcale to do mnie nie dociera, często wstyd mi jest, że ja nie płaczę gdy robią to inni, a rozczulam się nad rzeczami pozornie nieistotnymi. Chciałabym się przełamać i przede wszystkim skończyć z tym płakaniem z byle powodu. Czy jest na to jakiś sposób?