Mam 29 lat - jak radzić sobie z niezadowoleniem matki?
Witam, mam prawie 29 lat, jestem z zawodu lektorem języka obcego. Sytuacja w najbliższej rodzinie nigdy nie należała do łatwych. Odkąd pamiętam zawsze były kłótnie i złośliwości, zwykle ze strony mojego ojca, który potem zaczął nawet stosować przemoc psychiczną i fizyczną wobec mnie i mojej matki. Matka często wyżywała się na mnie w czasach mojego dzieciństwa, ale odkąd zaczęłam dorastać nasze stosunki były dobre i zawsze starałyśmy się trzymać razem i jakoś przetrwać każdą domową burzę. Nigdy nie sprawiałam problemów wychowawczych, byłam typem wzorowej uczennicy, co właściwie zostało mi do dziś (mam wykształcenie podyplomowe). Sytuacja materialna nie pozwoliłaby utrzymać matce całego domu z jej własnej pensji – ojciec nie pracuje, za to ona wręcz przeciwnie - podjęła się ciężkiej pracy fizycznej – więc nigdy nie podjęłam decyzji o wyprowadzce i wspieram ją finansowo, jak mogę. Staram się też spędzać z nią tyle czasu, ile to możliwe, motywuję do wyjścia na wspólne zakupy, do restauracji, czy na jakiś wyjazd poza Warszawę. Nie jestem wobec niej złośliwa i hamuję wszelkie niezadowolenie, bo nie chcę jej urazić – i tak dostało jej się od życia. No i ostatnio pojawił się problem nie do przebicia – zaczęła mnie podejrzewać o skrywany związek z jakimś mężczyzną, co akurat było prawdą, ponieważ zdołowana problemami w domu postanowiłam stworzyć sobie odrobinę prywatności z kimś dojrzałym, kto wykaże się zrozumieniem i kto nie będzie żądał ode mnie zobowiązań. Dowiedziała się o tym w dość niekonwencjonalny sposób, mianowicie zamiast pytając mnie poszła do wróżki. Pomijam fakt, w jaki sposób zaczęła „śledzić” moją prywatność. Najbardziej uraziło mnie to, że właściwie weszła butami w moją prywatną sferę, którą zarezerwowałam tylko dla siebie. Rozczarowana oznajmiła z płaczem, że wlała we mnie tyle miłości, a ja okazałam się tak niewdzięczna i zamiast „związać się z porządnym mężczyzną” wzięłam się za „starego dziada”. Bardzo mnie to zabolało, bo chociaż starałam się być kimś idealnym dla niej, okazałam się powodem do płaczu. Mnie osobiście jakiekolwiek stałe bądź formalne związki z mężczyznami napawają odrazą, wciąż widzę, jak ojciec traktuje matkę i nie zachęca mnie to do stałego związku. Czuję się coraz bardziej zmęczona psychicznie spełnianiem jej życzeń, sprawdzaniem, czy jest na pewno zadowolona i czy coś ją gryzie. Czuję się tym bardzo zdołowana. Dodatkowo dochodzą problemy z nagannym niekiedy zachowaniem ojca. Dodam, że od niedawna prowadzę własną działalność, więc muszę myśleć o tym, jak przetrwać na rynku i jak zarobić na siebie. Bardzo proszę o radę, jak reagować na jej zachowanie. Czy po prostu „odpuścić” i żyć własnym życiem? Czy wyprowadzić się z domu?