Niechęć do nauki. Czy mam rzucić szkołę?

Zacznę od tego, że mam straszną niechęć do nauki. Mam 17 lat i chodzę do drugiej klasy liceum. Przede mną matura, wybór studiów itp. Niestety wcale się do tego nie przygotowuję. Ciągle mam myśli, żeby rzucić szkołę po uzyskaniu pełnoletności, że wcale nie jest mi potrzebna. Mam straszną niechęć do nauki.

Gdy mówię sobie, że się pouczę to z każdą minutą coraz bardziej mi się tego nie chce. Cały czas odkładam wszystko na później. Nie odrabiam lekcji, nie jestem zorientowana co przerabiamy, nie otwieram nawet żadnej książki pomimo tego, że wiem iż na następny dzień mam ważny sprawdzian. Nie nadążam nad tempem nauki. Czasami byle przeziębienie przeistaczam w poważną chorobę, żeby tylko zostać w domu i nie iść do szkoły. Trzeba dodać, że dostałam się do najlepszej szkoły w moim mieście, która cieszy się dobrą opinią i wysokim poziomem. Jednak nie robi to na mnie wrażenia. Jedyną motywacją dostania się do niej był obiecany tysiąc złotych od taty (z którym nie mieszkam i który nie wierzył, że mnie tam przyjmą).

Od pół roku mam chłopaka i tylko na nim skupiam wszystkie swoje myśli. Zamiast się uczyć wolę spotkać się z nim. Po przyjściu ze szkoły (w której strasznie się nudzę, zasypiam na każdych lekcjach, nie koncentruję się na tym co mówią nauczyciele, patrzę tylko na telefon i czekam na smsa od chłopaka nie mogąc się doczekać kiedy go zobaczę). Ok. 18 spotykam się z chłopakiem (bo wtedy kończy pracę), z którym przebywam do ok. 24 i o 1 idę spać. Wstaję o 7 i z wielką niechęcią idę do szkoły i tak w kółko. Mam wrażenie że tylko on się dla mnie liczy.

Od jakiegoś czasu kłócę się również z mamą, z którą kiedyś miałam rewelacyjny kontakt. Mogłam powiedzieć jej wszystko, natomiast teraz nie czuję w ogóle takiej potrzeby. Z byle czego robię wielki hałas. Nie uważam, żeby to była wina chłopaka, bo on wcale tego nie pochwala i uspokaja mnie za każdym razem kiedy kłócę się z mamą i stara się wytłumaczyć mi, że czasem nie mam racji. Zawsze kiedy mu mówię o niechęci do szkoły i pomyśle jej rzucenia daje mi wykłady, że ona jest mi bardzo potrzebna i bez niej w przyszłości nie będę mogła normalnie funkcjonować. Stara się mnie przekonać, że w ten sposób zawalę sobie całe życie. Jednak i to nie robi na mnie wrażenia. Ciągle mu przytakuję, a myślę swoje.

Zastanawiam się co jest przyczyną tego wszystkiego? Przecież to najważniejszy etap w moim życiu. Powinnam być chętna do nauki, zdobywać dobre stopnie i starać się o jak najlepszy wynik maturalny. Czy to normalne, że w tym wieku nie widzę świata poza chłopakiem, że nawet szkoła stała się dla mnie czymś co tylko przeszkadza mi w spędzaniu z nim czasu?

KOBIETA, 17 LAT ponad rok temu

Witam!

Miłość do drugiej osoby silnie wpływa na nasze życie. Możesz czuć się źle w szkole i w domu, ponieważ nie możesz się z nim widywać. Mało śpisz, co również pogarsza samopoczucie. Jesteś w końcowej fazie okresu dojrzewania, nadal możesz odczuwać jego dolegliwości.

Zastanów się jednak nad tym, co chciałabyś osiągnąć w życiu. Pomyśl, jak wyobrażasz sobie życie za rok, 5 lat i 10 lat. Rozważ różne możliwości: jeśli rzucisz szkołę, jeśli ukończysz ją z dobrym wynikiem, jeśli pójdziesz dalej na studia.

Możesz obecnie czuć się zagubiona i niezrozumiania. Wkraczasz w dorosłe życie i sama będziesz musiała za siebie decydować. Twój chłopak stara się Cię wspierać i pokazywać Ci Twoje błędy. Warto jest go posłuchać i przemyśleć swoje postępowanie. Poznaj również zdanie swojej mamy na ten temat. Postaraj się z nią porozmawiać na spokojnie, przedstawić swoje argumenty i wysłuchać jej. Może to pozwoli Ci się odnaleźć w życiu i wybrać odpowiednią drogę.

Jeśli będziesz chciała popracować nad swoimi problemami oraz poszukać swojej drogi możesz skorzystać z pomocy psychologa i telefonu zaufania. Znajdziesz tam wsparcie oraz pomoc w radzeniu sobie w trudnych sytuacjach.

Pozdrawiam 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty