Co zrobić, kiedy rodzice nie akceptują decyzji podjętych przez dorosłe dziecko?

Dotychczas uważałam siebie za osobę dorosłą i w pełni odpowiedzialną za swoje życie. Od 7 lat nie mieszkam z moimi rodzicami, kiedy w wieku 19 lat wyjechałam do innego miasta na studia, przyjeżdżałam do mojego rodzinnego domu co miesiąc, aby utrzymać dobre relacje rodzinne. Po zakończeniu studiów (miałam 24 lata) zaczęłam pracę zawodową, również w odległych od mojego miasta rodzinnego miejscowościach. Aktualnie pracuję za granicą, w domu bywam bardzo rzadko. W trakcie tego czasu ukończyłam również studia magisterskie, aby podwyższyć swoje wykształcenie. Jestem w pełni niezależna finansowo od 3 lat. Problemy z rodzicami miałam od zawsze. Nigdy nie uznawali moich racji, uważali, że wiedzą lepiej, co dla mnie będzie dobre. Poważny problem wystąpił rok temu, kiedy przedstawiłam im mojego chłopaka, aktualnego narzeczonego. Rozpoczęły się kłótnie, szantaże emocjonalne z ich strony, straszyli, że zabiorą mi wszytko, co od nich dostałam dotychczas, a mianowicie dom, w którym nie mieszkam, ale jest to miejsce mojego zameldowania. Rok temu udało mi się ten konflikt załagodzić, przekonałam ich, że powinnam sama podjąć decyzję, że to jest początek związku i mam prawo do poznania mojego chłopaka bliżej, zanim skreślę go z mojego życia. Dwa miesiące temu zaręczyliśmy się. Powiadomiłam o tym rodziców... w tak zwanej dobrej wierze. Na początku było dobrze, zaangażowali się bardzo w przygotowania do ślubu i wesela, szczerze mówiąc - za bardzo. Co kilka godzin dzwonili do mnie, informując, że znaleźli nowe miejsce, w którym wg nich możemy zorganizować przyjęcie weselne. Kiedy poinformowałam ich, że my się już zdecydowaliśmy, to rozpętała się kłótnia. Oni wybrali inne miejsce, to, które my chcemy, im nie odpowiada, poinformowałam ich najbardziej delikatnie, jak potrafiłam, że niestety nie zrezygnuję z moich planów, miejsce mi się podoba, wesele jest organizowane z moich i mojego narzeczonego funduszy i skoro za coś płacimy i jest to nasz ślub, to niestety, ale mamy pełne prawo do wyboru. Odpuścili. Kolejny problem pojawił się kilka tygodni temu, rodzice zażądali ode mnie przeniesienia daty ślubu na następny rok (2013), powiedziałam, że my już podjęliśmy decyzję i ja jej zmieniać nie będę ze względu na ich zmienne humory. Rozpętało się więc piekło. Rodzice nie akceptują mojego narzeczonego ze względu na jego wiek (jest ode mnie straszy o 13 lat), ze względu na to, że nie jest Polakiem i nie mówi po polsku oraz ze względu na to, że, jak to stwierdzili, nie jest odpowiednio usytuowany. Sytuacja jest absurdalna. Oboje z narzeczonym pracujemy w jednej firmie, mamy bardzo dobre zarobki, nie mamy absolutnie żadnych problemów finansowych, aktualnie szukamy mieszkania w Polsce. Przez firmę mamy zapewnione mieszkania służbowe oraz samochód do użytku, nie rozumiem ich zarzutów. Mam wrażenie, że mają problem z interpretacją faktów. W ostatniej wiadomości, jaką otrzymałam od nich, było napisane, że oni nie zauważyli, kiedy ja się zrobiłam taka dorosła, bo to, że mam studia skończone, nie robi ze mnie osoby dorosłej. To nie jest racjonalne podejście, bo jak można do kogoś, kto ma 26 lat i kto jest niezależny finansowo oraz nie mieszka w domu rodzinnym, powiedzieć, że nie jest dorosły. Starałam się nie być dla nich ciężarem i usamodzielnić się jak najszybciej, mimo że moi rodzice to dość zamożni ludzie, nie chciałam żyć na ich rachunek. Poprosiłam ich również, aby zajęli się swoim życiem, znaleźli jakieś hobby albo chociaż wyjechali gdzieś razem na urlop, aby się zdystansować, bo przecież ja nie mogę być ich jedynym zainteresowaniem w życiu, życie jest za krótkie na to, aby się skupiać tylko na jednym jego aspekcie, którym jest już dorosłe dziecko. Mam więc prośbę, w związku z zaistniałą sytuacją, nie wiem, jak mam z nimi rozmawiać. Jak przekonać ich, że nie jestem już dzieckiem, nie mam 12 lat i podejmowane przeze mnie decyzje są świadome? Może oni powinni udać się do psychologa? Sądzę, że nie dadzą sobie sami rady z tą sytuacją, a ja nie zamierzam tracić mojego czasu na bezsensowne rozmowy.

KOBIETA, 12 LAT ponad rok temu

Witam!

Rodzice bardzo często mają trudności z zaakceptowaniem faktu, że ich dziecko jest dorosłe. Ciężko jest im się pogodzić z utratą wpływu i kontroli na dziecko, co wiąże się z poczuciem, że nie mogą już swojemu dziecku pomagać i chronić go.
Pani od dawna nie mieszka w domu, ale mimo to utrzymywała Pani dobre relacje z rodzicami. Teraz obcy mężczyzna chce im Panią zabrać, a Pani ich w ogóle nie słucha. Taka może być ich perspektywa tej sytuacji. Zmiany, jakie mają zajść w najbliższym czasie, będą dotyczyły nie tylko Pani, ale także Pani rodziców. Zakładając swoją własną rodzinę, będzie Pani miała jeszcze mniej czasu dla nich. Jest Pani dorosłą osobą i ma Pani pełne prawo decydować o swoim życiu. Rodzice zakończyli już swoją rolę opiekunów, teraz mogą służyć radą i wsparciem, kiedy ich Pani o to poprosi.
Warto, żeby była Pani konsekwentna w swoich decyzjach. Rodzice z czasem zapewne zrozumieją, że jest Pani samodzielna i nie potrzebuje, by ktoś nadal się Panią opiekował. Dobrze byłoby zapytać ich, dlaczego właściwie uważają, że jest Pani „niedorosła”? Chodzi przede wszystkim o to, by oni powiedzieli Pani, jak się czują i co nimi kieruje. Stwierdzenia typu, że mając skończone studia, nie może się Pani uważać za dorosłą, są przykrywką dla tego, co dzieje się w sferze emocjonalnej.
Proszę spróbować porozmawiać o uczuciach. Może to pozwoli Wam zrozumieć swoje wzajemne zachowania i postępowanie względem siebie. Jeśli ciężko jest o tym powiedzieć, warto napisać do rodziców list. Im więcej im Pani przekaże swoich odczuć, co do zaistniałej sytuacji, tym lepiej będą mogli Panią zrozumieć. Działa to także w drugą stronę. Propozycja wizyty u psychologa jest bardzo dobra. Warto jednak udać się tam całą rodziną - rodzice wraz z Panią. Problem nie jest tylko w relacji rodziców, dotyczy również Pani. Wspólna sesja czy sesje u psychologa mogłyby pozwolić Wam się usłyszeć i zrozumieć, co czuje druga osoba i dlaczego działa tak, a nie inaczej.
Te sprawy są bardzo trudne i ciężko jest o nich mówić wprost. Warto jednak spróbować. Im więcej rozmów, tym większe szanse, że rodzice zrozumieją Pani stanowisko i zaakceptują Panią jako osobę dorosłą. Do tego czasu warto, żeby nie poddawała się Pani, sama decydowała o swoim życiu i wyznaczała jasne granice wpływu rodziców. 

Pozdrawiam 

0

Witam,

profil rozwojowy człowieka dotyczy aspektu biologicznego, psychologicznego i społecznego, Pani prezentuje fazę dorosłości - w której się właśnie realizuje.
Rodzicom często trudno jest zaakceptować niezależność dziecka, szczególnie, kiedy przechodzi z okresu adolescencji, w fazę dorosłości, często są zgrzyty rodzic-dziecko. jednak w tym przypadku, to rodzice potrzebują pomocy psychologicznej, szczególnie psychoedukacji. Dziecko należy przystosować do życia, a nie chronić przed życiem.
Potrzeby Pani są ważne, chociażby możliwość funkcjonowania według własnych zasad i wartości, nie pod wpływem konformizmu.

Pozdrawiam serdecznie

0

Rzeczywiście, trudność rodziców, aby zaakceptować decyzje dorosłego dziecka, może utrudnić życie. Jednak proszę nie zapominać, że to jest ich trudność ;) Pani zadaniem rozwojowym, jako osoby dorosłej, jest realizowanie swojego pomysłu na życie i uniezależnienie się emocjonalne od rodziców na tyle, aby ich dezaprobata nie wpływała aż tak mocno na panią. To pani życie :)

Elżbieta Grabarczyk
Pracownia Pomocy Psychologicznej SALAMANDRA
http://ppp-salamandra.blogspot.com/

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty