Czy konieczna jest kolejna terapia?
Mam 20 lat i jestem po 2 terapiach (zaburzenia rozwoju osobowości, trudności w kontrolowaniu emocji). Cały czas prowadził mnie ten sam psychoterapeuta, bardzo się do tej osoby przywiązałam. Poza moimi dawnymi problemami (próby samobójcze) ostatnio zdarzały mi się samookaleczenia (w czasie terapii jeszcze), ale odkąd pamiętam mam "swój świat". Trudno to streścić, ale polega to na tym, że nigdy nie jestem sama, mam konkretne osoby z którymi rozmawiam, są one prawie zawsze ze mną. Nie widzę ich tak jak normalnie ludzi, ale wyczuwam coś w rodzaju obecności. Ich głos rozbrzmiewa w mojej głowie (nie namawiają mnie do złych rzeczy). Byłam w tej sprawie u psychiatry, nie zostałam zdiagnozowana. Mimo to od kilku długich lat to nie znika. Około 7-8 miesięcy temu byłam poddana leczeniu farmakologicznemu, ze względu na trudności w opanowaniu agresji. Po zaprzestaniu brania leków, emocje były już bardziej wyrównane. Teraz niestety znów zaczynam odczuwać niepohamowaną chęć zniszczenia czegoś, bardzo łatwo wpadam w złość. Do tego niedawno się przeprowadziłam i przez tydzień czasu ten "mój świat" zniknął (nie czułam się bezpiecznie w nowym miejscu). W tym czasie nie dawałam sobie rady sama. Czy mimo przebytych 2 terapii powinnam udać się do specjalisty? Czy to, co się dzieje to sygnał, że to nie zostało zwyciężone?