Czy mój związek ma szansę przetrwać?

Witam. Mam pewien problem. Jestem z chłopakiem od 2 lat, a dzieli nas 100km. Mieszkam na wsi z rodzicami (mam 28 lat, on 26), pracę na czas nieokreślony w szkole. Planowaliśmy w tamtym roku, że zamieszkamy razem w jego mieście. Ale im bliżej do tego to ja mam coraz więcej wątpliwości. Kłócimy się, ostatnio o to, że nie może przyjezdzać co tydzień przez tego wirusa. Obok mnie mieszkają dziadkowie w podeszłym wieku i wszyscy się martwią o ich zdrowie. Każdy umie to zrozumieć tylko nie mój facet. Gada, że to jest jakiś cyrk, paranoja, że moja matka na razie nie chce żeby przyjeżdżał, że boję się matki i nie umiem się postawić. Jak się postawić, skoro mieszkam u nich w domu i muszę przestrzegać pewnych zasad. W czasie takiej kłótni wyrzuca wszystko, nawet stare sprawy. Mówi, że on już nigdy nie przyjedzie, bo on może jeździć, tylko moja matka ma jakieś ograniczenia. Nie przyjechał na święta, ale była o to awantura. Chcę się wyprowadzić z domu. Zaproponowałam mu kompromis - zamieszkajmy w mieście pomiędzy jego miastem, a moją wsią. Tam są dla mnie duże perspektywy. On na to, że jemu jest dobrze u niego w mieście, nigdzie się nie będzie przeprowadzał, nie takie były plany i nie rzuci swojej pracy w zakładzie na produkcji bo przez rok nie mógł znaleźć pracy. Powiedział mi, że przecież to ja mogę dojeżdżać do innego miasta godzinę w jedną stronę i przeprowadzić się do niego. Dla mnie to absurd. Mówiłam mu, że jak chce zachować swoją pracę, to niech sam dojeżdża. Ja mam rzucić wszystko, pracę, rodzinę, przeprowadzić się do niego, szukać tam pracy, a on zmieni tylko adres. I ciągle gada, że nie takie były plany i nie rozumie, że plany czasem się w życiu zmieniają. Dobrze nam razem, gdy się widzimy. Nie chcę się rozstawać, ale ja już naprawdę nie wiem jak z nim rozmawiać. On ma swój plan na życie i wszystko ma być tak jak on wymyślił. A gdy zaczynam ten temat to mówi, że on tak się stara, tak mnie kocha i chce żebysmy byli szczęśliwi. A w nerwach mówi, że mam sobie mieszkać z matką do końca życia. Potem przeprasza, ale po jakimś czasie jest to samo. Wystarczy gdy mu powiem, że nie może przyjechać. Co ja mam z tym zrobić? Jestem załamana.
KOBIETA, 28 LAT ponad rok temu
Redakcja abcZdrowie
98 poziom zaufania

Witam serdecznie!

Dziękuję, że zechciała się Pani podzielić swoją historią. Sytuacja, w której się Pani znajduje, z pewnością rodzi wiele trudnych emocji, rozterek i wątpliwości. Z jednej strony kocha Pani swojego partnera, chce się z nim związać i jest gotowa na kompromis, a z drugiej ma uzasadnione obawy o przyszłość tego związku. Relacje „na odległość” nie należą do łatwych, zwłaszcza, gdy pojawia się konieczność podjęcia ważnych decyzji i zobowiązań, a do tego – problemy w komunikacji. Odpowiedzi na to, czy Państwa związek przetrwa, nikt nie może udzielić. Pytanie powinno brzmieć raczej: czy Państwo tego chcecie? Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, to czeka Was sporo pracy – przede wszystkim nad wzajemną komunikacją. Powinniście Państwo zacząć od spokojnej, ale poważnej rozmowy – bez wzajemnych pretensji i oskarżeń spróbować zejść głębiej, na poziom emocji, potrzeb i obaw każdej ze stron. Zastanowić się też nad tym, dlaczego jesteśmy razem i jak widzimy wspólną przyszłość, czy mamy wspólne wartości, plany, cele. Powinna Pani jasno wyrazić to, co Pani czuje, kiedy partner zachowuje się w taki sposób; podkreślić, że dojrzała miłość to nie tylko słowa, ale między innymi gotowość do kompromisów dla dobra drugiej osoby i związku. Wskazówki na temat poprawy komunikacji może Pani znaleźć np. w tym artykule: https://portal.abczdrowie.pl/konflikty-w-zwiazku.

Myślę, że przed tą rozmową z partnerem powinna Pani przeprowadzić też „rozmowę z sobą samą” i odpowiedzieć sobie samej na wiele pytań: Jak się czuję w tej relacji? Co mi daje, a co tracę? Czy moje potrzeby są zaspokajane, czy może stale z nich rezygnuję? Jak wyobrażam sobie przyszłość z tym człowiekiem, jeśli jego zachowanie nie ulegnie zmianie i będę zmuszona do ciągłego rezygnowania z siebie?

Z Pani wypowiedzi wynika, że Pani partner nie do końca radzi sobie ze swoimi emocjami i nie jest gotowy na ustępstwa ze swojej strony – jest skupiony na sobie, swoich oczekiwaniach i wizji życia z Panią. To zachowania, które mogą świadczyć o pewnej niedojrzałości do trwałego związku i słusznie budzą Pani niepokój. Nie wiem, z czego one wynikają – z egoistycznego nastawienia do życia, lęku, a może trudnych doświadczeń z dzieciństwa lub braku wzoru męskości? Tylko Pani zna jego i jego historię życia i może próbować odpowiedzieć sobie na to pytanie, a zatem – zrozumieć motywy jego postępowania. Związek z osobą, która dąży do tego, by zawsze postawić na swoim, będzie trudny. Czy Pani partner, w imię miłości do Pani i dla dobra Waszej relacji, byłby gotów pracować nad swoim charakterem? Czy w ogóle dostrzega taką potrzebę? To ważne pytanie, ponieważ gotowość do pracy nad sobą i nad związkiem ze strony obojga partnerów jest kluczowa, by relacja nie tylko „przetrwała”, ale by się rozwijała i przynosiła satysfakcję. Przed Panią wiele pytań i decyzji do podjęcia. Zachęcam, żeby zaczęła Pani od przyjrzenia się sobie. Jeśli Pani czuje, że potrzebuje wsparcia w tym procesie, warto skorzystać z pomocy psychologa lub psychoterapeuty.

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia!

Przypominamy, że udzielane informacje stanowią jedynie informację poglądową. W celu uzyskania diagnozy oraz zaplanowania leczenia, prosimy o zasięgnięcie osobistej porady lekarskiej. 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty