Czy powiedzieć rodzicom o wykorzystywaniu seksualnym przez kuzyna?
Witam! Piszę tu, bo naprawdę nie wiem co mam robić. Kilka słów o mnie - mam 17 lat. Jestem ofiarą wykorzystywania seksualnego i tu zaczyna się mój problem... Odważyłam się napisać do Państwa, bo tylko tu mogę być anonimowa. Mam nadzieję, że pomożecie mi podjąć decyzję, która na pewno wpłynie na moje przyszłe życie. Mam świadomość, że mój świat może stać się lepszy jeśli tajemnica, która skrywałam przez lata, ujrzy światło dzienne… Kilka lat temu, nie pamiętam dokładnie, może jak byłam w wieku od 7 do 11 lat byłam molestowana przez kuzyna. Jak to się zaczęło, on miał może wtedy jakieś 15 lat. Pamiętam kilka scen: jak leżał na mnie i wkładał mi rękę w spodnie, dotykał w miejsca intymne, obmacywał zimną drżącą ręką (nigdy nie zapomnę tego dotyku), a ja się wyrywałam, patrzyłam na stoper, ile jeszcze min. zostało. Druga scena to podczas zabawy w chowanego. Ukryliśmy się bardzo dobrze i wtedy padło pytanie, czy chce zobaczyć jego siusiaka? Nie pamiętam co mu odpowiedziałam, ale najprawdopodobniej tak, bo pokazał mi go. Trzecią scenę pamiętam jak przez mgłę, siedzimy razem na strychu i uczył mnie całować z języczkiem. Wiem, że to głupie, ale zawsze udało mu się mnie przekupić różnymi rzeczami, wmawiał mi że to jest zwykła zabawa - „przecież my nic takiego nie robimy, no proszę tylko 5 min.” - mówił, jak nie chciałam się zgodzić. Zawsze dawał mi różne przedmioty za to, że byłam „grzeczna” i że umiem dotrzymać tajemnicy. Wtedy cieszyłam się, że chce się ze mną bawić, był bardzo śmieszny i co najgorsze ufałam mu. Czasami był bardzo zboczony. Była też taka sytuacja, że za to, że będziemy się w to „bawić” on nagra mi grę The Sims. Zamiast tego otrzymałam pornosa, którego nie umiałam usunąć z komputera. Wstydziłam się, bo co by mama powiedziała jakby to zobaczyła?
Teraz gdy po 4 latach wszystko do mnie wróciło, może nie wróciło, ale zdałam sobie sprawę co się stało. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Mam takie wrażenie, że to sen, boję się, że jeśli będę chciała to ujawnić, nikt mi nie uwierzy albo naprawdę to sobie zmyśliłam. Jest to możliwe? Bardzo chcę, żeby ktoś mi pomógł, ale nie mama ani tata, nie wiem dlaczego, ale nie chce z ich strony współczucia. I tu pojawia się następne pytanie, dlaczego? Poszłam z tym do pedagoga szkolnego. Podeszłam go tak, że obiecał, że nikt się o tym nie dowie i że on mi nie może pomóc, bo nie ma takich uprawnień, ale teraz żałuję, że to zostanie miedzy nami. W środku krzyczę, by mi ktoś pomógł, ale nikt mnie nie słyszy, nikt! Mam wrażenie, że mam wielkiego doła od kilku tygodni, nic mnie nie cieszy, moje myśli krążą tylko wokół scen, które przypomniałam sobie i nadal sobie przypominam. Zaczęłam się ciąć, mam myśli samobójcze, miałam je już gdy miałam ok. 10 lat. Jak mi coś nie wychodzi, powtarzam sobie, że jestem głupia itp. I że jeszcze chwilę w nocy mnie na tym świecie nie będzie, ale na szczęście na razie to tylko słowa... Co mam robić, co Wy byście zrobili na moim miejscu (od razu mówię, nigdy nie powiem tego mamie, na pewno nie ja). I jeszcze kogo musiałby zawiadomić pedagog, gdy dostanie takie zgłoszenie? I ile lat może dostać sprawca za to? Czy warto ujawniać „to”, robić to rodzinie? Wiem na pewno, że będą cierpieć. Proszę o szybką odpowiedź, bo z dnia na dzień jest coraz gorzej.