Dlaczego partner nie chce, bym poznała jego rodziców?
Mam 34 lata i 10-letnią córkę, od 6 lat mam partnera, który ma 40 lat, nie jest ojcem mojego dziecka. Rozstałam się z ojcem mojego dziecka dla obecnego partnera. Problem dotyczy obecnego chłopaka, jest dla nas bardzo dobry, poświęca nam każdą chwilę, ok. 2 godzin dziennie, nie mieszkamy razem. Pomaga nam finansowo i rozpieszcza nas, kupując nam wszystko co chcemy, opiekuje się nami, moja córka traktuje go jak ojca. Kochamy go bardzo.
Od 6 lat nie poznałam jego rodziców, on z nimi mieszka, oprócz tego ma swój nowo wybudowany dom wyposażony do zamieszkania - dom w takiej formie stoi już 3 lata. Ponadto nie zostaje u mnie na noc, czy też na weekendy. W weekendy widzimy się dopiero wieczorami. W ciągu tych 6 lat przez przypadek poznałam siostrę na grillu, który ja i mój chłopak zorganizowaliśmy, siostra akurat przyjechała do nowego domu po auto. Ostatnio 2 tygodnie temu, spotkaliśmy siostrę w restauracji, dosiadła się do nas i zapytała, czemu mnie tak ukrywa, kilka razy podobno zapraszała mnie na urodziny, niestety nic o tym nie wiedziałam. Nie wiem, o co chodzi, czemu jestem odseparowana od jego rodziny. Nie zostało mi to wyjaśnione. Było kilka rozmów na ten temat, za każdym razem nie uzyskałam 100% szczerej odpowiedzi. Były rozmowy bezpośrednie, były w formie żartu, ostatnio była kłótnia. Zwykle jak się kłócimy, wraca do siebie do domu i nie odzywa się, nie wyciąga ręki do rozwiązania problemu. Zwykle ja to robię. I tak jest właśnie teraz, mówiłam co czuję, że chciałabym poznać rodziców, zamieszkać razem, ułożyć sobie razem życie. Podczas każdej sprzeczki wracamy do tego problemu, niewyjaśnionych spraw. Usłyszałam, że nikt nie będzie go do niczego zmuszał, będzie robił to co będzie chciał i kiedy chciał.
Dla nas zrezygnował ze znajomych, dużo pracuje, a pracujemy w jednej firmie. Wiem, że tak jest, nie podejrzewam drugiego życia z kimś innym. Każdą chwilę spędzamy na rozmowach przez telefon. Potem widzimy się u mnie. Mojej córce kupuje na co ma ochotę, rozpieszcza ją bardzo, czasami zwracam mu uwagę, że to nie o to chodzi, aby nam wszystko kupował, potrzebujemy, aby był z nami, ale nic z tego, po rozmowie nie ma zmian. Tym razem nie wiem, co mam zrobić, biję się ze sobą, wiem czego chcę, chcę abyśmy byli wszyscy razem jak rodzina, ale wiem że nie mogę tego dłużej znosić, bo staję się niemiła, opryskliwa dla niego z powodu braku wyjaśnień. Trudno to tolerować. Podczas jednej z rozmów na temat odsunięcia mnie od swojego rodzinnego życia, padła z jego strony prośba o nie naciskanie, żeby zostało tak jak jest, rodziców poznam w swoim czasie. Słyszałam też, że jestem niecierpliwa, że mi nie ufa na tyle, że nie doceniam tego co mam, przecież nam tyle daje i jest taki dobry.
Wiem, że ma swoją wizję tego związku, ale nie słucha nas, czego my chcemy. Oprócz tego jest bardzo dobrym człowiekiem, cała moja rodzina go zna, wszyscy go bardzo lubią. Wytrzymałam tyle czasu, bo miałam nadzieję, że coś się zmieni, jak jesteśmy razem jest nam dobrze, ale potem znika do siebie, do rodziców. Wszyscy nasi znajomi znają tę sytuację, dziwią się, czemu tak się dzieje, nie rozumieją tego. On nie chce się przed nikim otworzyć. Czasami mam ochotę jechać do jego rodziców i dowiedzieć się, gdzie leży problem, ale jak on tego nie chce, czy to coś zmieni? W złości powiedział, że jak tak chcę poznać rodziców, to nie ma sprawy, ale potem to koniec. Przecież nie będę z nimi, tylko z nim. O co w tym wszystkim chodzi, trudno się domyślać, nie jestem przecież w stanie wejść do jego głowy, jak mogę rozwiązać tą sytuację?