Jak przekonać rodziców, że słusznie postępuję?
Witam, mam 15 lat. Z testu zrobionego na tej stronie uzyskałam 23 punkty. Często mam napady, że przez kilka dni ciągle chodzę płaczliwa, nie mam siły o siebie zadbać, dużo śpię w dzień, a w nocy się budzę po kilka razy. Często mam sny, po których budzę się zalana łzami. Są dni, kiedy zjem śniadanie, obiadu nie i małą kolację, a kiedy indziej jem i jem. Mam wszystkiego dosyć i częste myśli samobójcze. Potem jest dzień, dwa, kiedy jest lepiej, mam dosyć dobry humor, uśmiecham się. Natomiast z moim brakiem humoru ukrywam się przed rodzicami, bo gdy widzą, że płaczę, to za wszelką cenę chcą wiedzieć czemu, a jak nie mówię, to krzyczą, że się martwią (nie mówię im, bo według nich „zasłużyłam na to wszystko”).
Zaczęło się od tego, że mama przeczytała moje archiwum na Gadu-Gadu (było to już prawie 5 miesięcy temu). Były tam moje prywatne rozmowy z chłopakiem (ma 18 lat, jesteśmy razem prawie półtora roku), z których wyczytali, że uprawiamy seks. Często także mówiłam rodzicom, że idę do koleżanki, a spotykałam się z nim. Po prostu zawsze byłam pewna, że nie mogę im powiedzieć, że idę do niego (tak samo z imprezami). Jak miałam 13 lat i spotykałam się z jednym chłopakiem, to mama powiedziała, że jak będę myślała o pierwszym razie to powinnam z nią porozmawiać o tym, jak się zabezpieczyć. Dlatego zdziwiła mnie reakcja rodziców, gdy się 5 miesięcy temu dowiedzieli, że nie jestem już dziewicą (zabezpieczaliśmy się).
Zabronili mi spotykać się z chłopakiem, wychodzić z domu poza szkołą. Padły nawet słowa typu „ździra”. Byłam sprawdzana na każdym kroku, żeby się przypadkiem z chłopakiem nie kontaktować. Godzina internetu dziennie itp. W końcu odbyliśmy szczerą rozmowę i zgodzili się, żeby mój chłopak przyszedł i z nimi porozmawiał. O dziwo, zrobił dobre wrażenie i pozwolili się nam spotykać (tylko u mnie, kiedy są w domu). W tym okresie straciłam także wiele koleżanek, gdyż nie mogłam wychodzić, a mało komu chciało się siedzieć tylko u mnie. Została mi jedna kumpela z około 10. Straciłam życie towarzyskie, na imprezy nie jestem już prawie zapraszana, bo i tak nie przychodzę. Z czasem mogę wyjść na godzinę-półtora. Ostatnio mogłam pójść na grilla do znajomych, na 2 godziny.
Mój chłopak przetrwał ze mną to wszystko, czasem rozmawiamy z rodzicami, żeby wynegocjować dla mnie trochę więcej wolności. Nie uprawiamy już seksu, mimo to dalej jesteśmy razem i uważamy się za wspaniałą, kochającą jak na ten wiek parę. Niestety przez tę sytuację często się kłócimy, jest mi przykro, że on chodzi na imprezy, basen itd., a ja siedzę w domu, mimo że to przez nasz wspólny „błąd”. Ciągle płaczę i marudzę, że nie chcę już żyć. Rodzice nie chcą mi zaufać, rok temu miałam też wpadkę z alkoholem, jednak uważam, że to się przydarzyło, bo teraz uważam, że alkohol to nie na moje lata i mnie do niego nie ciągnie. W zeszłe wakacje mogłam chodzić na imprezy, ale za to zero picia, co szczerze mówiąc odpowiadało mi i się do tego stosowałam. Rodzice uważają, że jak znów będę miała więcej luzu, to pierwsze co to pójdziemy z moim chłopakiem do łóżka.
Mam także małą siostrę, ma 15 miesięcy i dosyć sporo muszę się nią opiekować. Codziennie na 1-2 godz. z nią na spacer i w domu się nią często zajmuję. Robiłabym to z przyjemnością, jakbym wiedziała, że potem mogę wyjść. W archiwum było także trochę nieprzyjemnych słów o moich rodzicach, które niestety pisałam, gdy się kłóciliśmy. Powiedzieli, że jak będę miała złe oceny na koniec roku, to nie będę mogła się z chłopakiem spotykać. Świadectwo przyniosłam dobre. Czyli w sumie sama sobie nabroiłam, ale nie mogę już znieść tego, że straciłam znajomych, ciągle sie czepiam chłopaka, nie mogę się dogadać z rodzicami...
Codziennie chociaż chwilę płaczę, czasem kilka dni po kilka godzin dziennie, nie dbam o siebie tak jak kiedyś, wiem, że to ja straciłam zaufanie, jednak według mnie decyzja o rozpoczęciu współżycia powinna być moją decyzją, a nie rodziców. Chciałabym, żeby moje życie znów było takie jak kiedyś, żebym się z niego cieszyła i mogła korzystać, bo nastolatką jest się tylko raz. Nie mam już nadziei, że coś się polepszy, że będę mogła znów wychodzić (jak chcę wyjść na dłużej to biorę siostrę, co mało komu odpowiada, mi zresztą też nie). Wydaje mi się, że moje życie nie ma już sensu...