Dlaczego z dnia na dzień zaczął paraliżować mnie strach przed śmiercią?

Witam jestem młodą matką i żoną mam 3 wspaniałych dzieci i męża. Od jakiegoś czasu paraliżuje mnie strach przed śmiercią. Budzę się i zasypiam z myślami że kiedyś to nastąpi że będzie taki dzień. Ten strach i myśli o tym budzą we mnie poczucie winy że na co ja skazałam swoje dzieci. Że przecież je też to czeka kiedyś. Czy moje dzieci też muszą się tak bać. Nawet pisać do was paraliżuje mnie strach. A przecież nic takiego się u mnie nie wydarzyło. Jestem zdrowa dzieci i mąż też tworzymy zgodną rodzinę. Dlaczego tak jest? Dlaczego z dnia na dzień coś takiego się przyplątało i nie pozwala normalnie funkcjonować. Chce pomocy!!
KOBIETA, 27 LAT ponad rok temu

Dzień dobry, ciężko powiedzieć z dużą pewnością, co wywołało nasilenie tego rodzaju lęku u Pani, jednak wydaje się, że kontekst wystąpienia objawu ma znaczenie. Żyjemy w czasach pandemii - codziennie słyszymy informacje o nowych zakażeniach, o nowych ofiarach śmiertelnych. Te liczby mogą przerażać, szczególnie np. we Włoszech czy USA. To niepewne czasy - nie wiemy, jak długo potrwa pandemia. W tej sytuacji w naturalny sposób obawiamy się o własne zdrowie, o własne życie, a także o bliskie nam osoby. Pandemia przypomina nam o kruchości życia, o nieuchronności śmierci - o tych sprawach, o których w erze dobrobytu nie myśleliśmy. Zapewniam Panią, że u wielu osób podobne lęki występują. Trzeba czasu, by zaadoptować się do zmian, pogodzić z różnymi utratami, których doświadczamy - np. utratą przekonania, że jesteśmy bezpieczni, że nic nam nie zagraża. Proszę zauważyć, że tak na prawdę i te przekonania były złudne. Śmierć jest naturalna i spotka każdego. Napisała Pani o swoich dzieciach, o poczuciu winy. Mam wrażenie, jakby sam lęk przed śmiercią jawił się Pani jako coś nie do przeżycia, nie do zaakceptowania, o katastrofalnych skutkach. A przecież to jeden z fundamentalnych i podstawowych lęków, jakich doświadcza każdy człowiek, w mniejszym lub większym stopniu, na różnych etapach życia. Lęk przed śmiercią nie zabija, lecz z pewnością zaprzeczanie przemijalności życia prowadzi do zakłóceń funkcjonowania. Pyta Pani o swoje dzieci - nie, one nie muszą się tak bać śmierci. Mogą sobie z tym zupełnie radzić. Czy fakt, że życie się kończy musi odbierać wszelką radość celebrowania tego, co jest? Czy Pani dzieci miałyby Pani za złe, że życie się skończy? Czy Pani ma to za złe swoim rodzicom? :) Lęk często podpowiada irracjonalne rozwiązania.

Pozdrawiam serdecznie. Kamila Dziwota

0

Szanowna Pani,

problem opisany przez Panią wymaga szczegółowej diagnostyki, w zawiązku z tym wskazana jest konsultacja psychiatryczna oraz ukierunkowane leczenie, psychoterapia poznawczo - behawioralna.
Myśli związane ze śmiercią i strach, który jest odczuwany mogą być napędzane aktualną sytuacją w kraju poprzez informacje usłyszane z mediów lub przeczytane w Internecie. Komunikaty dotyczą zwykle negatywnych aspektów, związanych z chorobą i śmiercią. Nadmierne skupienie na sobie i na swoich dolegliwościach może utwierdzać Panią w przekonaniach dotyczących zagrożenia, katastrofy. Jest Pani młodą kobietą, szczęśliwą mamą i żoną, zalecałabym skupić się na życiu, planowaniu dnia, zajęciach z dziećmi.
Z wyrazami szacunku, Bożena Waluś

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty