Gdzie jest granica między żałobą a depresją?
Umarła mi babcia, która mnie wychowywała i była na równi ważna z mamą, chociaż miłość i akceptacja jaką mnie obdarowała są darem jakiego nie otrzymałam od nikogo poza nią. Jej śmierć nie powinna być dla mnie zaskoczeniem, ale okazała się być wielkim wstrząsem. Już na pół roku przed jej odejściem zauważyłam u siebie poczucie bezcelowości w swoim życiu, zaczęłam zamykać się w sobie, unikać kontaktów z przyjaciółmi, wróciłam do palenia. Nie było to jednak tak intensywne, teraz mijają trzy tygodnie jak odeszła, a ja nie mogę się pozbierać. Nie potrafię się na niczym skupić, niewiele wychodzę z domu, nie widzę dla siebie perspektyw. Poczucie zablokowania jest przytłaczające. Wszechogarniająca niemoc. Nie wiem co z tym zrobić i nie wiem czy to już depresja, czy to żałoba. Nie mam zaburzenia łaknienia, śpię więcej niż powinnam, ale wszystko widzę w szarości i nie potrafię się zmusić do kontynuowania wcześniej zaczętych spraw. Nie pracuję, tylko studiuję zaocznie i nadmiar czasu sprawia, że mam poczucie jakbym ugrzęzła w szarej mazi. Proszę o odpowiedz, bo nie do końca wiem co przeżywam, poza poczuciem straty.