Jak pomóc koledze zrozumieć, że nowy związek mu szkodzi?
Mój kolega - lat 55 po rozwodzie związał sie z 50-letnią kobietą, rozwódką. Przyjaźnimy się prawie 40 lat i trochę zaczynam niepokoić się o niego. Zawsze był bardzo aktywny, uśmiechnięty, ciekawy życia. Zna ją pół roku, ale widzę, że ten związek go przytłacza, jakby szarzeje z dnia na dzień. Niepokoi mnie co opowiada o niej - mówi niewiele - że nie lubi ludzi, że się ich boi, boi sie nowych wyzwań, jest wręcz bardzo opryskliwa i nieprzyjemna dla obcych. Ma małe grono znajomych - kolega twierdzi, że to sympatyczni ludzie, ale jego przyjaciół nie chce poznać. Kolega przestał się z tego względu ze swoimi znajomymi (a zna ich 10, 15, 20 lat) widywać, obraca sie w jej grupie przyjaciół.
Zauważam, że swoimi lękami ona wymusza na nim rezygnacje z coraz więcej rzeczy, które lubił robić, które go pasjonowały. Ostatnio powiedział, że jego znajoma jest od 20 lat rozwódką - czyli miała 30 lat, gdy sie rozwiodła. I przez te 20 lat miała tylko 1,5-roczny związek. Czyli przez 18,5 lat żyła w całkowitej abstynencji - bo twierdzi, że się nawet nie umawiała z nikim, nie próbowała, nie potrzebowała. Uważam, że z jej psychiką jest coś nie tak, albo jest aseksualna - czyli teraz udaje że seks z nim sprawia jej przyjemność - a naprawdę to nic nie czuje. Albo ma chorą osobowość. A kolega też był tymi informacjami zaszokowany, ale z drugiej strony jakby mu to pochlebiało. No śpiąca królewna, a on królewicz przywrócił ją do życia seksualnego jednym pocałunkiem po 20 latach. Dla mnie to niewiarygodne, nic mu nie mówię, bo to jego wybór i jego życie - ale mam ochotę porządnie nim potrząsnąć. Czy przesadzam?