Jak poradzic sobie z kompulsywnym objadaniem się, złamanym sercem i problemami z rodzicami?

Jestem dojrzałą jak na swój wiek 17-latką (za 4 miesiące skończę 18). Już w 1 klasie gimnazjum zakochałam się w chłopaku z mojej klasy. Początkowo myślałam, że to tylko zauroczenie, ale w 3 klasie zorientowałam się, że naprawdę go kocham. Problem od samego początku polegał na tym, że on zupełnie nie zwracał na mnie uwagi. Jednakże w 3 klasie zauważyłam, że coś się zmieniło. Zaczęliśmy pisać ze sobą, rozmawiać (w późniejszym okresie także na dość intymne tematy). Czułam, że coś dla niego znaczę. Może to dziwne, ale wiedziałam jednocześnie, że jemu podoba się ktoś zupełnie inny. Prosił mnie nawet bardzo często o rady co zrobić, by tamta zwróciła na niego uwagę. A ja oczywiście (z głupoty/dobrego serca) pomagałam mu. Mimo iż wiedział, że ma inną na oku, cały czas łudziłam się, że może kiedyś domyśli się co tak naprawdę do niego czuję. Niestety myliłam się. Kiedy skończyły się wakacje i każdy z nas poszedł do innego liceum, nasz kontakt praktycznie się urwał (dodam, że mieszkamy w tym samym, stosunkowo niewielkim mieście). Dzięki jego wsparciu w wakacje postanowiłam zmienić swoje życie (schudłam ponad 16 kg). Niestety jak już wspomniałam, po wakacjach nasz kontakt się urwał. Czekałam miesiąc, dwa, trzy, a on się nie odzywał. Wreszcie w lutym naspał do mnie. Jego wiadomość była dla mnie prawdziwym ciosem. Napisał, że żałuje, że w ogóle tak daleko posunął się w relacji ze mną, że żałuje, że ze mną rozmawiał i pisał o tych sprawach. Poczułam się wykorzystana i oszukana. Od tego momentu zupełnie przestałam o siebie dbać, mówiąc krótko niesamowicie się, zapuściłam. Do czerwca przytyłam znacznie więcej niż poprzednio schudłam. Aż tu jak na złość pod koniec roku szkolnego spotkałam go po prawie rocznej przerwie i to w dodatku w miejscu, gdzie zupełnie nie spodziewałabym się tego (mały dworzec PKP w mojej miejscowości). On ku mojemu zdziwieniu w pierwszej chwili chyba ucieszył się, że mnie widzi, ale mina wyraźnie mu zrzedła, po krótkiej chwili, gdy dokładnie mi się przypatrzył. Nigdy wcześniej nie wstydziłam się za swój wygląd tak bardzo, jak wtedy. Spotkaliśmy się jeszcze raz przed wakacjami, kiedy przyszedł do mojej szkoły, odwiedzić dawne mury (oboje chodziliśmy tam do gimnazjum). Wtedy nawet niechętnie przywitał się ze mną. I to tak naprawdę zapoczątkowało mój problem, który o mały włos nie skończył się tragicznie... Po tym wydarzeniu, nawet wakacje w Paryżu nie poprawiły mi humoru. Wręcz przedziwnie, uczestnicząc w rejsie po Sekwanie czy stojąc na samym szczycie wieży Eiffla mój problem w moim mniemaniu nabrał wręcz monstrualnych rozmiarów. Zupełnie nie przeszkadzał mi mój wygląd, który był z tygodnia na tydzień coraz bardziej niepokojący dla moich rodziców, ale niestety nie dla mnie. Objadałam się (chociaż pewnie powinnam napisać obżerałam) się dosłownie wszystkim i to w niewyobrażalnych wręcz ilościach, a po tzw. ucztach miałam do siebie ogromne pretensje, że znów to zrobiłam. Moja samoocena była bliska 0. Któregoś dnia po kolejnej "wielkiej uczcie" postanowiłam ze sobą skończyć. Mój pokój znajduje się na 2 piętrze domu i dlatego uznałam, że najwłaściwszym sposobem, by to zrobić będzie skok z balkonu. Wiem, że pewnie brzmi to śmiesznie, ale dla mnie wtedy nie zupełnie takie nie było. Kiedy stałam już po drugiej stronie barierki doszły do mnie chyba resztki rozumu, który w przypływie chwili sprawił, że zaczęłam niesamowicie gorzko płakać (wręcz wyć) i szybko stamtąd uciekłam. Postanowiłam, że nie poddam się. Tej nocy (dokładnie o 4:20 nad ranem) napisałam do niego strasznie długi list, w którym powiedział mu o całym uczuciu, które do niego żywiłam przez te wszystkie lata. Zaznaczyłam, że nie chcę, by miał do siebie jakiekolwiek pretensje. Słowem: całą winę wzięłam na siebie. Postanowiłam, że pora coś ze sobą zrobić. Miałam już wcześniej duże doświadczenie w dietach odchudzających, ale nigdy jeszcze nie przeprowadzałam tak długiej jak tym razem głodówki. Postanowiłam przeprowadzić bowiem 10-dniową głodówkę oczyszczającą. Udało się, wytrwałam. Później oczywiście stopniowo z niej wychodziłam. Zaczęłam od małej porcji jedzenia i ćwiczeń fizycznych. Udało się osiągnąć zamierzony plan (od 12.08 do 31.01). Dosłownie 2 dni przed rozpoczęciem roku szkolnego dowiedziałam się, dlaczego tak niemiłosiernie obżerałam się, bardzo często aż do uczucia bólu żołądka. Okazało się, że przez te wszystkie miesiące od lutego do 12. sierpnia cierpiałam na BED. Mówiąc szczerze poczułam ulgę. Po pierwsze wiedziałam, że to moje obżeranie się nie wynikało z mojej słabej woli, a z choroby, nad którą po prostu nie mogłam zapanować. A po drugie wiedziałam, że od powodzenia wychodzenia z tej choroby zależy tak naprawdę moje życie. Teraz mogę się pochwalić, bo właśnie od 12.08. nie miałam kompulsu i cały czas mam siłę do walki z tą (nieuleczalną do końca) chorobą. Odżywiam się zdrowo, uprawiam sport i w efekcie schudłam już z 80 do 58 kg. Wiem, że pewnie pomyślicie sobie Państwo, że szybkie tempo sobie obrałam, ale proszę mi wierzyć - kiedy waga pokazała 80 kg wyglądałam dosłownie jak napompowana. Teraz chcę maksymalnie zrzucić jeszcze 3 kg, a później przejdę do stabilizacji. Wiem, że pewnie zastanawiacie się Państwo, w czum tkwi mój problem. Otóż po pierwsze moja mama nic nie wie o chorobie i nie chcę, by wiedziała. Wychodzę z założenia, że skoro niedługo kończę 18 lat, to nie mogę ją zamartwiać moimi problemami, choć wiem, że gdybym jej o tym powiedziała to na 100 % pomogłaby mi przez to przejść. Jednakże uważam, że dorosłość zobowiązuje, poza tym mama ma zbyt wiele swoich problemów, by jeszcze pomagać mi. Czasem jest mi po prostu ciężko żyć z tym prawie samej (mój młodszy brat jedynie wie o moim problemie). Ponadto myślę, że mam dość spory problem z wyrażaniem uczuć właśnie w stosunku do mamy i taty. Wiem, że kochają mnie najbardziej na świecie i zrobiliby wszystko bym była szczęśliwa, jednak nie potrafię im zaufać. Może to przez to, że już kilka razy po opowiedzeniu im o moich problemach wyśmiali mnie i opowiedzieli innym. Drugi problem polega na tym, że mimo tej całej smutnej historii ja cały czas kocham Michała (to imię chłopaka, o którym pisałam wcześniej). Moja choroba nie zmniejszyła moich uczuć do niego, wręcz przeciwnie. Czuję, że przez to co się stało moje uczucie do niego dojrzało i stało się silniejszym. Problem polega jedynie na tym, że ja cały czas nic dla niego nie znaczę. On woli niestety inny typ dziewczyn niż ja. I to boli mnie najbardziej: świadomość, że ja mogłabym zrobić dla niego wszystko, a on nie czuje do mnie nic. Kiedy wysłałam mu życzenia świąteczne i noworoczne oraz zapytałam (zaznaczyłam, że kieruję moje pytanie bez jakichkolwiek podtekstów) co u niego słychać, nawet nie odpisał... To bardzo zabolało, ale już nie popadłam w depresję jak ostatnim razem. Po prostu poczułam się odrzucona i niesamowicie samotna. Nie potrafię o nim zapomnieć, cały czas o nim myślę. Planowałam nawet zaprosić go na moją 18-nastkę, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Często nawet śni mi się. Czy istnieje jakiś sposób by poradzić sobie z tym uczuciem i okazywaniem emocji w stosunku do moich rodziców?Bardzo proszę o odpowiedź i z góry dziękuję za przeczytanie i zrozumienie moich, być może, zawiłych problemów.

KOBIETA, 18 LAT ponad rok temu

Witam!
Wiele Twoich problemów może być spowodowanych skrytością i niewyrażaniem emocji. Uważasz, że dorosłość zobowiązuje do radzenia sobie samemu z problemami. Jednak ludzie wytworzyli społeczny model funkcjonowania, którego jedną z głównych zalet jest możliwość korzystania z pomocy innych osób.
Piszesz, że mama może Ci pomóc. Sądzę, że warto skorzystać z takiej pomocy. Nie umiesz wyrażać tego co czujesz, bo rodzice zawiedli Twoje zaufanie. Możesz im o tym powiedzieć. W tym celu możesz zastosować podobną formę, jak w przypadku chłopaka - napisz do nich list. Przekażesz im wszystko, co chcesz, a oni będą mogli Ciebie zrozumieć. Ze złamanym sercem ciężko jest żyć, lecz niestety do tej pory nie znaleziono na tę przypadłość lekarstwa. Potrzeba czasu, żebyś mogła poradzić sobie z tymi trudnymi emocjami, które powstały i powstają w związku z Twoją relacją z chłopakiem. Warto, żebyś również w tej kwestii znalazła zrozumienie i wsparcie, gdyż wtedy łatwiej jest radzić sobie z przeciwnościami.
Możesz znaleźć osoby, które Ci pomogą i którym Ty również będziesz mogła pomóc, na forach internetowych lub angażując się w różnego rodzaju aktywność społeczną, np. wolontariat. Sama możesz zdecydować, jakiej pomocy potrzebujesz i gdzie mogłabyś ją znaleźć. Warto, żebyś korzystała z pomocy innych osób, gdyż sama także możesz innym pomóc.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty