Jak poskromić swój wybuchowy charakter?

Szanowna Pani!

Mam na imię Paweł. Mam pewien problem i nie wiem, gdzie się z tym zgłosić. Jeśli nie zajmuje się Pani takimi sprawami zrozumiem, ale pozwolę opisać sobie co mnie trapi. Mam 22 lata, jestem w związku dwa, trochę ponad dwa lata. Mieliśmy wzloty i upadki jak chyba większość związków, jednak obawiam się o niego bardzo mocno z pewnego powodu. Zawsze wydawało mi się, że jestem osobą opanowaną, która ciężko wyprowadzić z równowagi. Wielu bliskich moich znajomych też tak o mnie mówiło. Jednak nie wiem z jakiej przyczyny właśnie moja ukochana doprowadza mnie czasami do takiego stanu, o który nigdy bym się nie spodziewał. Bardzo ją kocham, a zdarzyło mi się już (nie powiem dokładnie ile razy, ale może ok. 10-15) wybuchać nawet w miejscach publicznych. Ciężko mi bardzo z tym. Mam zawsze po tym wielkie wyrzuty sumienia, mimo że często uważam, że miałem trochę racji o sam powód moich pretensji, ale nic nie usprawiedliwia krzyczenia. Jeszcze co gorsza, szybko przechodzi mi złość i nie mogę sobie darować, że nie powstrzymałem się od tego wybuchu, skoro i tak mi zaraz przechodzi złość. Niestety w 99 % przypadkach towarzyszył tym emocjom alkohol, zazwyczaj w niewielkich ilościach, tak po mojej i jej stronie. Postaram się opisać krótko ostatnią sytuację, jaka miała miejsce. Byliśmy razem ze znajomymi na meczu repr. Polski w warszawskiej strefie kibica, wiadomo wielki tłum ludzi. Wybraliśmy się do toalet (była z nami nasza wspólna koleżanka). Gdy w końcu tam dotarliśmy, ona oznajmiła mi, że nie wraca z powrotem i wychodzi do jakiegoś baru. Oczywiście chciałem iść z nią. Nie widzieliśmy się długo, a gdy w końcu się spotkaliśmy chciała mnie zostawić. Ona stanowczo powiedziała że nie chce żebym z nią szedł, bo będę zły, że wyszliśmy ze strefy kibica. Ja bardzo chciałem z nią iść, bo jest dla mnie najważniejsza. I tak od słowa do słowa, nawet nie wiem kiedy, nastąpił mój wybuch. Zacząłem krzyczeć. Skończyło się na tym, że wręcz uciekła przede mną ze strefy w złości. Zostałem sam, chciałem się z nią koniecznie spotkać i porozmawiać (mam tak, że po każdej awanturze jak lekko ochłonę, chcę normalnie porozmawiać, przeprosić). Próbowałem się do niej dodzwonić przez bardzo długi czas, jak również próbowałem ją znaleźć. Gdy w końcu porozmawialiśmy telefonicznie, nie była to przyjemna rozmowa, choć tym razem moje zdania ograniczały się do przeprosin. Skończyło się na tym, że nie odzywa się do mnie do dziś. Jest dla mnie wszystkim, chcę się dla niej zmienić. Już raz miałem pewien problem wynikający chyba z braku zaufania, bowiem sprawdzałem jej telefon, pocztę itp., itd., jednak udało mi się to przezwyciężyć i od roku nie robię tego ani nie czuję potrzeby. Obecna sytuacja sprowadza się do chwilowego wybuchu złości, potem do godzin, a nawet dni wyrzutów sumienia, może nawet depresji. Jest mi z tym ciężko, tym bardziej, że mogę przez to stracić swoją partnerkę. Bardzo mi zależy, żeby się pozbyć tak samo tych wybuchów złości. Dla niej mógłbym się zmienić całkowicie. Nie wiem ile bym oddał za to by nauczyć się panować zawsze nad swoimi emocjami. Bardzo dziękuję z góry za odpowiedź. Już samo napisanie tego trochę mi pomogło, bo ostatnie dni są dramatem, 2 noce nie mogę spać. Pozdrawiam i dziękuje jeszcze raz. Paweł

MĘŻCZYZNA, 22 LAT ponad rok temu

Witam! Nazwanie problemu samo w sobie bywa pomocne. Deklaruje Pan chęć całkowitej zmiany siebie, byle móc zostać z partnerką. Warto, żeby przeczytał Pan raz jeszcze swój list i zastanowił się nad zachowaniem obojga. Sądzę, że problem jest na równi Pana i partnerki. Związek to twór dynamiczny, w którym każdy coś daje i bierze. A żeby móc się w związku "dogadać" trzeba rozmawiać o problemach. Z Pana listu wynika, że owszem "rozmawiacie" po wybuchu emocji. Wtedy to Pan przeprasza, a partnerka się obraża. Kłótnią można zapobiegać rozwiązując problemy. Tłumienie emocji nic nie daje. Powoduje jedynie napięcie psychofizyczne i właśnie wybuchy emocjonalne przy poruszaniu błahych, ale spornych tematów. Dlatego warto, żeby na bieżąco mówił Pan, co czuje. Złość, gniew, smutek, rozpacz, żal, poczucie winy to są normalne, zdrowe emocje. Są tak samo ważne jak radość czy szczęście. Emocja to informacja - o tym co dzieje się w Panu, jak działa na Pana środowisko zewnętrzne i inni ludzie. Dobrze jest zastanawiać się, dlaczego coś Pan czuje. Szczególnie przy tych trudnych emocjach. Może nie chodzi bezpośrednio o to, o co się kłócicie, ale o nierozwiązaną sprawę, którą oboje spychacie jak najgłębiej i unikacie rozmów o niej. Zachęcam do wyrażania emocji. Żeby to zrobić wcale nie trzeba krzyczeć. Nazwanie tego, co się czuje zmniejsza napięcie. Nie ma z tym problemu, kiedy czujemy radość. Natomiast powiedzenie komuś, że jego/jej zachowanie jest denerwujące sprawia dużo większą trudność. Dlatego warto próbować na bezpiecznym gruncie - w relacji z rodziną czy przyjaciółmi. Z partnerką także warto rozmawiać o uczuciach. Nie tylko o miłości i oddaniu, ale przede wszystkim o tych trudnych - złości, gniewie i poczuciu winy. Może to zmniejszyć Pana problemy z silnymi reakcjami emocjonalnymi, a przy okazji pomóc rozwiązać problemy w relacji. Warto też partnerkę poprosić, żebyście wspólnie, rozmawiając rozwiązywali Wasze trudności. Mówiąc, a nie krzycząc łatwiej jest przekazać informacje i dojść do konstruktywnych wniosków. A wyrażając emocje na bieżąco ma Pan możliwość zmniejszenia napięcia psychicznego i zapobiegania wybuchom. Jeśli natomiast to nie pomoże, a Pan będzie chciał pracować nad sobą, polecam bezpośredni kontakt z psychologiem lub psychoterapeutą. W trakcie wizyty łatwiej będzie ustalić przyczyny Pana problemu i znaleźć najlepsze rozwiązania. Pozdrawiam

0

Dzień Dobry Panu,

Zacznę od podziękowania Pani za podzielenie się swoimi doświadczeniami na Portalu, równocześnie gratulując Panu chęci do zmiany.

Z Pana opisu wnioskuję, że wskazane byłoby sięgnięcie po potrzebną dla Pana pomoc psychologiczną, celem podjęcia indywidualnej terapii poznawczo-behawioralnej, by mógł Pan nauczyć się radzić sobie z emocjami.
Optymalna i rozwojowa byłaby decyzja o podjęciu przez Was terapii par, jeśli nadal zależałoby Wam na poprawie Waszego funkcjonowania w związku, czego Wam serdecznie życzę.

irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty