Jak radzić sobie w trudnym związku?

Pytanie jak pytanie jak mam sobie z tym radzić ? Jestem samotna matka mój syn miał 11miesięcy jak się poznaliśmy, był momentami dziwny i każdy nasz spór kończył się jego znikaniem i wędrówka do matki. Miałam obawy co do tego ale faktycznie zawsze był u niej. Roznila nas spora różnica wieku, owszem przed poznaniem go przeżyłam sporo i miałam zle doświadczenia, ale to był człowiek równiez ze sporymi problemami i masą nie rozwiazanych problemów zawsze miałam wrażenie że jak ja go za rękę nie zaprowadzę to nie zrobi nic. Masa długów, problemów z była żoną, odizolowanie dzieci od niego które bardzo kochał i zawsze czekał na łaskę ze strony żony czy pozwoli na widzenie Sajgon. Byliśmy razem ponad dwa lata, nasz konflikt i jego skłonności do picia spowodowały to że od naszej ostatniej rozmowy telefonicznej upłynęło 30min jak zadzwoniła policja ze targnal się na życie i się powiesił. Uczynił to kilka dni przed urodzinami mojego syna którego kochał jak swojego , pytanie dla czego to zrobił i jak mógł to zrobić nie znikają mi z głowy. Każdy z jego znajomych zabrania mi abym się obwiniala ponieważ już miał skłonności do takich czynów i to nie była jego jedyna próba, nie mogę sobie poradzić z sytuacją odnośnie jego śmierci, został skremowany dzień przed tym odbył się różaniec z jego ciałem i nie pozwolono mi się z nim pożegnać, na pogrzebie nie mogłam zapanować nad sobą bo kochałam czy kocham bez opamiętania nadal. Zostałam potraktowana przez jego rodzinę tak jak ja bym wykonała na nim wyrok mało tego największe kondolencje otrzymała była żoną z którą nie był napewno 7 lat, jej postawa pogrozonej w żalu dobiła mnie całkowicie, mieli rozwód od przeszło 7 lat ale Kościelnego nie, wiadome jak to jest w sprawach góry ! Nie mogę tego udźwignąć upadal na zdrowi w którym kazdymi siłami mu pomagałam aby funkcjonowal, mieszkałam z nim, planowaliśmy rodzinę, pralam i myłam plecy , byłam ramieniem gdy płakał, hamowalam odnośnie picia i proponowałam terapię. Nie dość że nas zostawał to nie miałam prawa go pożegnać, dotknąć, pocałować po raz ostatni. Przeszłam ciężkie życie , jestem młoda dziewczyna która była sama sobie poświęcona z ojcem dziecka przeżyłam koszmar który trwał 4 lata i najwielszemu wrogowi czegoś takiego nie zycze, jestem za jedną próba samobójczą za rzekomego ojca taty zywotu. Czuję żal, ból i taka pustkę jakiej nigdy nie czułam. Wiem że muszę być silna dla syna bo kocham go całym sercem i tylko jego mam. Ale najgorsze jest to że nie widzę jutra nie widzę tego co będzie w przyszłości a zawsze widziałam i planowałam co będzie. Uciekam w alkohol i wiem że to nie jest rozwiązanie ale bez tego nie mogę nawet zasnąć .
KOBIETA, 26 LAT ponad rok temu

W tej sytuacji warto zgłosić się do lekarza psychiatry, który skieruje także do psychologa na psychoterapię. Obecny stan emocjonalny, z którym może się Pani znajdować (żałoby, ale także innych trudnych i burzliwych emocji, takich jak złość, żal, poczucie winy, rozczarowania itp) mogą nakładać się na trudności czy traumy z wcześniejszych etapów życia. Podjęcie leczenia pozwoli Pani poradzić sobie nie tylko z obecnym stanem, ale także z zaburzeniami, które mogą być wynikiem poprzednich bolesnych doświadczeń. Z leczenia można skorzystać w ramach ubezpieczenia NFZ. Do lekarza psychiatry nie jest potrzebne skierowanie. Można skorzystać z jego pomocy w Poradniach Zdrowia Psychicznego lub Niepublicznych Zakładach Opieki Zdrowotnej (tzw NZOZy) mających kontrakt z NFZ. Na psychoterapię (refundowaną) potrzebne będzie skierowanie wystawione właśnie przez lekarza psychiatrę lub lekarza rodzinnego. Zachęcam, by poszukała Pani pomocy i wsparcia, a także podjęła pracę nad sobą, która ułatwi Pani odnalezienie się w obecnej sytuacji,ale także odbudowanie poczucia wartości i sensu życia.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty