Jak sobie poradzić z brakiem ochoty do życia?

Kilka miesięcy temu mój kuzyn, a właściwie to brat i pokrewna dusza, wpadł w depresję, i niestety, pomimo leczenia, powiesił się... Chodził na wizyty do psychiatry, leczył się i nic... Od tego czasu mój świat się zawalił... Na początku myślałam, że jest to związane z tą tragedią i starałam się wrócić do normalności... Ale coraz częściej nie opuszczał mnie smutek i przygnębienie... Obecnie nie chce mi się nawet wstać z łóżka... Mam wokół siebie bliskich, którzy się martwią, ale ja nie potrafię im wytłumaczyć, co się ze mną dzieje... Mam wrażenie, że nagle zostałam wrzucona w inne ciało lub w moje ciało została wrzucona inna dusza... Do tego coraz częściej pojawiają się jakieś dziwne myśli... Może nie aż tak samobójcze, ale jednak przerażające... np. gdy słyszę o jakimś wypadku tragicznym, to myślę, dlaczego akurat to mnie nie spotkało... Nie wiem, czy to wina charakteru, ale nie potrafię się przed nikim tak naprawdę otworzyć i na mojej twarzy, gdy pojawiają się bliscy lub znajomi, pojawia się wyreżyserowany uśmiech... Bo po co ich denewować... i tak usłyszę słowa, że to nic takiego, że to minie i tylko muszę się wziąć w garść...

KOBIETA ponad rok temu
Lek. Jan Karol Cichecki
52 poziom zaufania

Witam.

Chciałbym na początek złożyć w imieniu zespołu redakcyjnego kondolencje z powodu tragicznej śmierci pani brata. Zbyt często młodzi ludzie odchodzą, pozostawiając w żałobie i bezradności swoje rodziny, przyjaciół, bliskich. Z pewnością była Pani z nim silnie związana, stąd taka reakcja emocjonalna spowodowana stratą.

Nie wiem, jak dużo czasu minęło od tej tragedii, wydaje mi się jednak, iż powinna Pani poszukać wsparcia i pomocy lekarskiej.

Bert Hellinger, niemiecki psychoterapeuta, który zajmował się również leczeniem osób przeżywających stratę bliskich, pisał, iż często cierpienie rodzin w takich sytuacjach wynika z nieakceptowania faktu rozstania, trudności w pogodzeniu się z zaistniałą sytuacją. Jego pacjenci często w trakcie terapii uświadamiali sobie, iż myśl, by "podążyć" za utraconą osobą jest w tak silnym związku emocjonalnym nieunikniona, jednakże nie jest to coś, czego ona życzyłaby sobie dla nich.

Z Pani listu wynika, iż ma Pani kochającą rodzinę, która jednak nie wie, co obecnie się z Panią dzieje. Myślę, że powinna jednak Pani spróbować w jakiś sposób zasygnalizować im ten problem. Wydaje mi się, iż najlepiej byłoby, gdyby poszukała Pani pomocy zarówno lekarza, jak i psychoterapeuty. Często ci specjaliści pracują w zespołach, mogłaby więc Pani spróbować skontaktować się z którymkolwiek z nich.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty