Jak wyzbyć się złości?
Witam, jestem kobietą i mam 19 lat. Trudno mi określić w paru zdaniach moje problemy, bo jest ich dość dużo. Jestem studentką 1 roku. Nie zaliczyłam jednego egzaminu, walczę o przejście na następny semestr, mam w perspektywie komisyjny egzamin, próbuję chodzić na zajęcia, ale tak naprawdę już straciłam chęć do walki, nie chce mi się już starać, bardzo chcę skończyć ten kierunek, ale oswoiłam się z myślą, że zrobię to w przyszłym roku, zdając ten jeden egzamin i drugi semestr zacznę bez żadnych zaległości. Moja rodzina za bardzo tego nie rozumie i tak naprawdę męczę się dla nich. Do tego wszystkiego dochodzą tak zwane problemy osobiste w życiu uczuciowym. Jestem w związku od 2 lat i wszystko się sypie cały czas coś mi nie pasuje, o wszystko mam pretensje... mój chłopak nie potrafi mi pomóc, chociaż jako jedyny wie, że dzieje się ze mną coś niedobrego. Potrafię wpadać w szał bez powodu, płakać aż przeradza się to w histerię, ze złości bardzo mocno go szczypię (wiem, że to go boli), jestem kłębkiem nerwów, mam jakaś wysypkę, którą dermatolog określił jako nerwową, kiedy się mocniej zdenerwuje od razu mam biegunkę, wszystko doprowadza mnie do szału, złości, i do płaczu... Mam problemy ze spaniem, i obwiniam tego biednego chłopaka o wszystko, o to, że nie napisze czy nie zadzwoni. Wiem, że to głupie, ale ja w momencie podenerwowania nie potrafię myśleć racjonalnie. Próbuję pić melisę, brać jakieś ziołowe tabletki na uspokojenie, nawet trochę to pomaga, ale chciałabym się wyzbyć jakoś tej całej złości, która siedzi we mnie. Bo studia można zacząć jeszcze raz, ale wiem, że stracę tak ważną dla mnie osobę i nie chcę, żeby moja miłość i moje uczucie okazało się toksyczne... nie chce się z nim rozstawać (chociaż sama mu to często wykrzykuję). Co mam zrobić, żeby się opanować, uspokoić jakoś? Nie chcę krzywdzić moich bliskich.