Jestem brzydki i nikt mnie nie chce - czy tak już zostanie?

Mam 20 lat, coraz częściej nachodzą mnie myśli samobójcze z przyśpieszonym biciem serca, czasami zastanawiam się, czy aby to nie to, co jest dla mnie zbawieniem. Nie mam tak naprawdę czego szukać na tym świecie, tutaj już nic nie pomoże. Marzenia, aspiracje, wartości - to wszystko umarło, nie ma tego. Próbowałem poznawać ludzi, ale nic z tego: oni mnie nie akceptują takim, jakim jestem. Nie dziwię się. Każdy pełni jakąś funkcję na tym świecie, najwidoczniej moja jest inna. Nie daję już rady: emocjonalna pustka i nic więcej, cztery ściany domu, zero znajomych. Dla mnie własna egzystencja nie ma sensu - żadnego. Dodam, że niestety nie mam przyjaciół, jestem samotny, brzydki i strasznie sfrustrowany życiem. Żeby cokolwiek zrobić, muszę się zmusić do tego, wszystko przychodzi mi z trudnością. Od dziecka każdemu z nas powtarzano: "musisz być przystojny". Wpajano nam, że brzydcy faceci nie mają szans na dobre życie. Stara prawda, że ładniejszym, piękniejszym jest łatwiej w życiu. Ale nie jest to jedyny czynnik decydujący o "szczęściu". Gdybym był wysokim i dobrze zbudowanym przystojniakiem, to na pewno nie miałbym takiej postawy, jaką mam. Większość z tych, co mówią, że wygląd nie jest najważniejszy, tylko piękno duszy, po prostu kłamią. A teksty w stylu, że nieważne, czy jest się brzydkim, ważne, żeby zadbać o siebie, podkreślić coś, śmieszą mnie. Niekiedy widząc piękną osobę, marzymy o tym, by być z nią. Zachwycają nas jej rysy twarzy, oczy, to, w jaki sposób się porusza. Ja tak mam przez całe życie. Byłem, jestem i będę brzydki, przez co nie mam znajomych i czuję się z tym strasznie. To jest właśnie tragedia tych czasów. Nieważne, czy jesteś mądry, sympatyczny, w skrócie - wartościowy. Jak się jest brzydkim, to nie ma szans na normalne życie. Ale życie jest brutalne i nie ma na to siły. Mówią: liczy się piękno wnętrza, ja przez te lata samotności marzyłem o takim życiu, jakie mają inni, pisałem wiersze, nauczyłem się bardzo szanować kobiety, jednak to wszystko nie jest nic warte. Do tej pory nie mam znajomych, nie mam z kim wyjść, a samym sobą ludzi odstraszam. Nie znacie nas, nie rozumiecie i nigdy nie zrozumiecie. Tak jak bogaty nigdy nie zrozumie biednego, a zdrowy kalekiego.  

MĘŻCZYZNA, 20 LAT ponad rok temu
Mgr Kamila Drozd Psycholog
80 poziom zaufania

Witam!

Myślę, że podstawowy problem stanowi dla Ciebie nie "bycie brzydkim", ale niska i nieadekwatna samoocena, która być może wynika z niedostatecznego samopoznania. Może również wiązać się z nagromadzeniem niekoniecznie prawdziwych (obiektywnych) komunikatów, jakie otrzymywałeś w przeszłości i jakie otrzymujesz teraz od osób znaczących (rodziców, kolegów, kobiet). Komunikaty deprecjonujące Twoje zalety, skupiające się na słabościach wpływają na niewłaściwą interpretację zachowania i zaniżają Twoją samoocenę.

Dodatkowo, Twoje poczucie niższości, niechęć do życia, atrofia woli i frustracja wynikają z przyjęcia niewłaściwych standardów oceny. Używanie nieodpowiednich kryteriów wartościowania obrazu siebie, uwzględnianie tylko pewnych cech (atrakcyjności fizycznej), a ignorowanie w globalnej samoocenie innych wartości, np. inteligencji, przyczynia się do negatywnej oceny własnej osoby. Wówczas zaczynasz funkcjonować na zasadzie "samospełniającego się proroctwa": niska samoocena - tendencje do depresji - negatywne zachowania (unikanie ludzi) - odrzucenie społeczne i samotność - przykre zdarzenia, które z kolei znowu powodują spadek samooceny.

Istotą prawdziwej, stabilnej samoakceptacji jest umiejętność obdarzenia siebie bezwarunkową miłością, akceptowanie się za swoją niepowtarzalność. Nie powinieneś uzależniać tej akceptacji od opinii innych, od tego, czy jesteś lubiany i czy osiągniesz sukces. Bezwarunkowa samoakceptacja oznacza, że potrafimy wybaczyć sobie i przyznać się do własnych ułomności, pozwolić sobie na błędy, ale też dać szansę na poprawę i dalszy rozwój.

Radzę udać się do najbliższej poradni zdrowia psychicznego, by porozmawiać z psychologiem, lub do psychiatry, który oceni ewentualne objawy pod kątem epizodu depresyjnego.

Pozdrawiam ciepło

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty