Jestem chodzącą beznadzieją...

Witam. Mam na imię Magdalena, 25 lat. Jestem w związku małżeńskim ok. 3 lat. Mój mąż jest bardzo wybuchowy, ciągłe awantury, krzyki (tak jak u niego w domu), nienawidzi mojej rodziny i robi wszystko, by mnie od nich odciągnąć. Ale ja sobie nie pozwalam. Wtedy jest ogromny wrzask, przezywanie, straszenie, szantażowanie. Byłam zawsze wesołą osobą, ludzie mnie bardzo lubili i nadal lubią, choć zastanawiają się, gdzie się podziałam dawna ja, stabilna, pomocna. Pomocna chcę być, ale nie mogę, musze wymyślać jakieś wymówki i kłamać mu, żeby gdzieś jechać i cos komuś np. kupić? Czy to jest normalne zachowanie w małżeństwie? Chyba nie! Zastanawiam się nad odejściem, ale nie umiem, mam mętlik w głowie ogromny, myślę, że mój mąż musi się leczyć, ma jakieś urojenia, że np. moja rodzina przeciwstawia mnie jemu, co jest bzdurą. Musze się go słuchać, tak mi ostatnio nawrzeszczał, i straszył, że moja rodzinka jego jeszcze popamięta, no i żebym z nim nie wałczyła... bo nigdy z nim nie wygram. Co mam robić? Wydaje mi się, że z moją psychiką też nie jest najlepiej... Ciągle siedzę, jestem smutna, zgnębiona, nie chce mi się nic, ciągle udaję szczęśliwą, non stop boli mnie głowa (chyba z nerwów). Czy ja tak dużo chce? Chcę być i żyć w normalnym związku! A tu ciągłe pouczanie mnie, tego nie rób, tego nie mów. Jestem osobą lubiącą ludzi – on ich nienawidzi – stroni od nich, a ja potrzebuje przyjaciół, pośmiać się trochę! Czy coś w tym złego?

KOBIETA ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Pani Magdo!

Pani list jest bardzo niepokojący. Z powyższego opisu wynika, że znalazła się Pani w związku przemocowym, z którego niebardzo widzi Pani sznse "wydostania się". W żadnym jednak wypadku nie powinna się Pani poddawać przygnębiającym myślom i zastraszaniu. Przemocowy partner bazuje z reguły właśnie na takim mechanizmie.

Bardzo zainepokoiło mnie, że deprecjonuje Pani siebie, określając się mianem "chodzącej beznadziei". Trudno jest zakończyć toksyczny związek, zwłaszcza, że jesteście Państwo małżeństwem. To normalne, że czuje się Pani źle w sytuacji, gdy ukochana osoba Panią rani - mniej lub bardziej świadomie, gdy związek małżeński nie jest satysfakcjonujący, a relacja z mężem jest przyczyną poważnych frustracji.

Proponowałabym Pani bezwzględnie udanie się do psychologa, zajmującego się terapią małżeńską. Powinna Pani mieć solidne wsparcie u osoby, która Panią zrozumie, ułatwi podjęcie właściwej decyzji i pomoże wyjść z psychicznego zniewolenia. Jeżeli Pani mężowi zależy na utrzymaniu związku, powinien zdeydować się na konsultację z psychologiem lub lekarzem psychiatrą i udanie się na terapię małżeńską. Jesteście Państwo razem z własnej, nieprzymuszonej woli, proszę pamiętać, że ma Pani prawo do szczęśliwego, spokojnego życia, ma Pani prawo odejść, ma Pani prawo wymagać, aby mąż nie stosował przemocy psychicznej, choćby podnosząc głos, grożąc Pani.

Proszę rozważyć możliwe formy rozwiązania tej sytuacji. W razie zastaraszania może się Pani zgłosić na policję. Proszę również pamiętać o przyjaciołach, rodzinie czy nawet bliższych znajomych, którzy z pewnością wesprą Panią w razie potrzeby.

Pozdrawiam ciepło

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty