Mam niskie poczucie wartości z powodu własnego wyglądu - co robić?
Witam serdecznie! Mam 17 lat. Jestem w 2 klasie liceum. Mniej więcej od pójścia do szkoły ponadgimnazjalnej zaczęły się moje problemy, o których wstydzę się komukolwiek powiedzieć, gdyż nie bardzo chcę się użalać, choć to mi nawet pomaga. Otóż od dość długiego czasu mam okropnie zły nastrój. Nie mogę spać, źle się czuję i nie mogę się skoncentrować. Oprócz tego, mam chyba okropnie niskie poczucie wartości, co wiele osób mi już powiedziało, wnioskując z konwersacji (nie wiem sam, jak doszli do tego wniosku). Skąd się wzięło to poczucie – do końca nie wiem. Zawsze byłem bardzo dobrym uczniem, wiedziałem, że wszystko mi wyjdzie, etc. To zaczęło się chyba od wyglądu. Otóż jestem przeraźliwie chudy (każdy mi to powie). Najbardziej nie lubię, jak ludzie pytają, czy normalnie jem. Dlaczego takie pytania do osób otyłych są uważane za obraźliwe, a do takich szkieletorów jak ja – nie? Tego nie wiem. Ważę ok. 60 kg przy 177 cm wzrostu. Kiedyś mnie to nie obchodziło, ale z czasem rodzice zaczęli narzekać na mój wygląd. Moja matka: nie znajdziesz pracy, nikt nie chce takich osób jak ty. Chyba chciała mnie zmobilizować do pracy nad sobą – fizycznie. Ja sam nie miałem oporów, ale ile bym nie ćwiczył, czego nie jadł, czego nie stosował, zawsze pozostawała taka sama waga, może trochę rozwinąłem mięśnie, co i tak przy moim ogólnym wyglądzie nie ma znaczenia. Właśnie myślę, że te pretensje ze strony rodziców zadziałały najbardziej, szczególnie po tym, jak mi nie wyszło z tym przybraniem na masie. Czasem myślę, że przyjdą ze sznurem i mi powiedzą – po co im taki syn. Mam jeszcze troje rodzeństwa – dwie siostry i brata. Wszyscy są ,,wyrobieni", szczególnie moja siostra bliźniaczka. Z kolei ja zawsze miałem najlepsze wyniki w nauce, ale to i tak się nie liczyło, bo nawet i na to można ponarzekać. W domu wszyscy się ze mnie śmieją (Maciek! Program o odchudzaniu, Nie stój bokiem, bo cię nie widać, Może kiedyś dostaniesz papiery na niepełnosprawność). Zdrowie mam też dobre, ostatnio chorowałem jakieś trzy lata temu. W odróżnieniu od brata, nie piję, ale i tak zawsze jestem ten najsłabszy. Nienawidzę WF-u, chociaż kiedyś lubiłem, ale teraz czuję się jakby każdy miał prawo mnie zabić za to, jaki jestem beznadziejny. Boję się ruszyć, wszyscy na mnie wrzeszczą. Nienawidzę powrotów do domu, mam daleko do przystanku, wstydzę się przejść ulicą. Nakładam trzy warstwy ubrań. Nigdy nie kupuję ubrań w normalnym sklepie, bo wstydzę się wejść (po co na takie ciało coś nowego – tak myślę). Oprócz tego, sam łapię się na tym, że zacząłem uważać się za gorszego – np. myję się w lodowatej wodzie, bo nie zmarnuję na takiego jak ja ciepłej wody. Każda uwaga o tym, jak wyglądam, nawet ,,sympatyczna", sprawia, że do końca dnia do nikogo się nie odzywam. Nigdzie nie wychodzę, nie mówię o chodzeniu na jakieś tam zabawy albo postaraniu sie o dziewczynę. W klasie wszyscy chłopcy je mają, tylko nie ja, no i oczywiście od razu jestem gejem. Wiem, że to żałosne, ale co dwadzieścia minut pocieszam się samobójstwem, chociaż wiem, że tego nie zrobię, bo pamiętam, że kiedyś było lepiej. Nie wiem jednak, co robić, bo siebie zaakceptować nie umiem. A do psychologa nie pójdę, bo mieszkam na wsi. Raz już poprosiłem rodziców, aby mnie podwieźli, ale z tego powodu mieli tylko kupę śmiechu.