Mąż chce ode mnie odejść. Jak go zatrzymać?
W 2009 roku wyszłam za mąż po 6 latach związku i 3 latach wspólnego mieszkania. 3 tygodnie po ślubie odkryłam, że mąż flirtuje z moją koleżanką z pracy (która 4 miesiące przed naszym ślubem poznała mojego męża). Ona wyznała, że go kocha nad życie, a on tylko podsycał jej emocje. Rozmawiałam o tym z mężem i powiedział, że przestanie się z nią kontaktować. Po kilku miesiącach okazało się, że nie zerwał z nią kontaktu. Wybuchła kolejna awantura. I znowu obietnica z jego strony, że to koniec.
Takie sytuacje powtarzały się aż do końca maja 2010, kiedy powiedziałam mu, że odchodzę. Wtedy podjął decyzję, że nie będzie już się z nią kontaktował. Zostałam. Od dnia złożenia tej obietnicy i po rozmowie z nia, że to już koniec sms-owania. Obiecał mi, że zrobi wszystko, żeby ratować nasze małżeństwo. Nie zrobił nic. Nie chciał się ze mną kochać, nie inicjował żadnych wspólnych przyjemności (kino, tenis, wycieczki rowerowe) był osowiały i przygnębiony.
W końcu tego nie zniosłam i porozmawiałam z nim. Powiedział, że tęskni do tamtej. Na pytanie, czy mnie kocha odpowiadał: nie wiem. Czy chce być z tamtą kobietą też odpowiadał: nie wiem. Wyprowadził się do swojej matki, ale spotyka się z tą kobietą co jakiś czas. Mówi mi, że mu mnie żal i przez wzgląd na mnie i naszą miłość nie wprowadza się do niej do domu. Ale mówi też, że do naszego domu nie wróci. Mówi, że musi "sprawdzić" jak będzie z nią. Bo póki będzie trwał w takim zawieszeniu, że nie spróbuje z nią, to będzie zawsze między nami (nim i mną) tak źle, jak było przez te ostatnie 2 miesiące.
Nie wiem co zrobić. Bardzo go kocham, bardzo nie chcę, żeby mnie zostawiał. Wiem też, że jest niedojrzały emocjonalnie i nie potrafi podjąć decyzji. Czeka aż ja go zostawię i dam mu "wolną rękę" żeby bez wyrzutów sumienia mógł rozpocząć nowy związek. Jestem załamana. Ta sytuacja trwa miesiąc już. Płaczę co dzień, nie mogę jeść, nic mnie nie cieszy, nie mogę spać. Widząc tą kobietę w pracy nie jestem w stanie wytrzymać emocji i chodzę płakać do toalety, żeby współpracownicy nie widzieli moich łez.
Chodzę do psychologa, ale wizyty mi nie pomagają. Mam zająć się sobą i przyjemnymi rzeczami. Nie mogę. Staram się podtrzymywać codzienną rutynę chodząc do pracy, ale mam straszną apatię. Jestem zrozpaczona i nie wiem co robić. Proszę powiedzieć, co mogę zrobić w tej sytuacji.