Nawiązywanie i utrzymywanie kontaktów międzyludzkich
Czytałam o nadużyciach wobec dzieci w książce Pii Mellody "Toksyczne związki". Wiem, że wobec mnie dopuszczono się takich nadużyć w sferze emocjonalnej, intelektualnej w mojej dysfunkcyjnej rodzinie. Były awantury między dorosłymi - zazdrosny ojciec; zamiana ról - moja mama była zastępczą partnerką/koleżanką dla swojej matki i przejmowała od niej zdanie o innych członkach rodziny, np. krytyka mojego ojca jako część wspólna, która miała być płaszczyzną ich porozumienia; krytyka mojej osoby jako podobnej do NIEGO, czyli mojego ojca ("ona jest taka sama jak ON" - to słowa babki - zrobiono ze mnie kozła ofiarnego rodziny, bo kiedy oni, tzn. dorośli, nie zdołali się unicestwić, wtedy ich chore osobowości wyżywały się na mnie). Do tego jeszcze hołubienie mojego brata za wszystko (nawet jak coś zbroił, to minimalizowano szkodliwość jego postępków lub dopatrywano się jakichś sympatycznych akcentów zdarzenia) - to polityka mojej babki, a więc potem też mamy i ojca. Mój brat otrzymał od osób znaczących poczucie ważności i wyjątkowości. Wtedy brat mówił, że mnie toleruje - tu był aplauz ze strony dorosłych, kiedy ja równolegle otrzymywałam etykiety "głupia" itp. lub po prostu ciągle byłam porównywana z nim i w efekcie czułam się gorsza, dlatego dzisiaj świadomie nie chcę utrzymywać z nim kontaktów.
Dzisiaj jestem osobą, która odizolowała się, bo w miejscu zdrowych granic postawiła mury. Pomimo że życie stykało mnie z różnymi ludźmi (nie mieszkam w miejscu urodzenia), to moje relacje nie przetrwały. Często czułam się rozumiana opacznie lub po prostu wykorzystana, bo łatwo mną manipulować. Tak naprawdę to chyba nie znam się kompletnie na relacjach zdrowych, bo mam uszkodzone granice. Co robić, żeby naprawić szkody w zakresie upośledzenia kontaktów z innymi ludźmi ?