Problem w związku a depresja
Od kilku dni mam niechęć do wszystkiego. Zaczęłam naukę w liceum, śmierć dziadka oraz brak pogody od jakiegoś czasu mnie dołuje. Dołuje mnie każda rzecz - czy to są kaczki w ZOO czy też moje obowiązki. Nie mam siły na nic. Dodam, że mam kochanego chłopaka, cały czas mogę na niego liczyć, ale sama siebie przerażam, że czuję też niechęć do niego: raz mam ochotę, żeby przy mnie był, a za chwilę dziwnie się czuję w jego obecności. Jedno jest pewne: nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Jeszcze jakiś tydzień temu byłam strasznie szczęśliwa, a teraz nic mnie nie cieszy, nawet on. Cały czas płaczę, nie jem, strasznie schudłam, boję się być sama, dlatego bardzo często przebywam teraz z mamą. Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje. Ostatnio myślałam, że to nie jest depresja, lecz po prostu nasze uczucie wygasło, ale to jest niemożliwe, bowiem nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. Często mam też myśl samobójcze - boję się, że coś się stanie między nim a mną, a ja tego nie wytrzymam, to jest chore.
Dużo rozmawiam z mamą i twierdzi, że mam po prostu przesyt, ponieważ spędziłam z nim w wakacje własciwie dzień w dzień, od rana do wieczora - słodkie śniadanka, nawet robienie zakupów - wszystko robiliśmy razem, ale za chwilę uważa, że to depresja i to normalne, że mam niechęć nawet do najdroższej mi osoby. Mama umówiła mnie do psychologa, wizytę mam jutro. Boję się, że to nie pomoże i miedzy mną a Maciejem wszystko runie. Dziś mama pozwoliła mi nie iść do szkoły, po prostu nie byłam w stanie…
Tęsknie za moimi relacjami z moim ukochanym. Chcę, by było jak dawniej, chcę być dalej szczęśliwa. Wiem, że to niemożliwe, że między nami coś wygasło, bo to właśnie on siedzy mi w głowie on stop, myślę nawet o nim przez sen. Pomocy, bo nie daję już rady. Nie wiem co czuję!