Słowa mojego chłopaka ranią mnie - jak mu o tym powiedzieć?
Staram się jakoś dotrzeć do mojego partnera i zakomunikować mu, że pewne sytuacje mnie drażnią, a co gorsza - ranią. Ale on… nie chce mnie słuchać. Nie chce zrozumieć, że coś mnie boli w jego zachowaniu, że coś sprawia mi dużą przykrość. Dobrym przykładem są jego żarty. Potrafi mi powiedzieć, żebym „uderzyła się kilka razy mocno głową w mur, tak z rozpędu” na moje pytanie, co sądzi o tym, jak pomalowałam paznokcie. Lub mówi mi coś w rodzaju "Nie rozumiesz pojęcia kreatywność". W nawiązaniu do ekscentrycznie pomalowanych paznokci spróbowałam nawiązać do wyglądu nagiej pani z okładki kolorowego magazynu - dowiedziałam się, że ta pani jest "naprawdę bardzo ładna" i ona nie ma niskiego poczucia własnej wartości, nie wygląda tak i nie decyduje się na takie zdjęcia, by podnieść swoją samoocenę. W reakcji na takie zachowania on otrzymuje moją smutną minę, którą szybko próbuję ukryć, lub jakieś mamrotanie pod nosem, po czym słyszę z jego ust, że „to miał być tylko żart, a Ty jak zwykle się obrażasz”. Kiedy staram się powiedzieć, że mi to nie odpowiada, słyszę o swoim przewrażliwieniu lub o tym, że normalne osoby tak się nie zachowują i że mam zaburzenia poczucia własnej wartości. Czy takie żarty są rzeczywiście żartami i powinnam zacząć się śmiać? Może jestem przewrażliwiona i nie potrafię sama sobie tego dostatecznie uświadomić i pojąć. Być może nie jest to facet dla mnie i dobrym rozwiązaniem byłoby podziękowanie mu za współpracę...