Sztuka komunikacji i bycia tolerancyjnym
Witam. Potrzebuję bardzo porady w sprawie mojego związku z partnerem. W zasadzie to już jesteśmy ze sobą od prawie 8 lat i mieszkamy wspólnie od 7 lat na obczyźnie. Jesteśmy totalnie różnymi osobami, z różnymi poglądami na świat, zainteresowaniami. Pochodzimy z różnych rodzin. Mamy zupełnie inne charaktery. Za niecałe 5 miesięcy pobieramy się po 4-letnich zaręczynach. Od samego początku nie mogliśmy się dogadać, jednakże ostatnio pojawiają się bardzo duże konflikty, są one tak często, że ciężko jest je znieść. W ciągu tych 8 lat obydwoje się raniliśmy. Ja byłam bardzo zamknięta w sobie, a on przeciwnie, starał się rozmawiać ze mną. Byłam osobą bardzo zaborczą i zupełnie nietolerancyjną, a on cierpiał z tego powodu. On lubił się bawić regularnie, lubił używki, również te nielegalne i robił rzeczy, które przekraczały mój limit dobra i zła i ja tego nie mogłam znieść. Jego wyczyny mogą mieć duże konsekwencje dla jego zdrowia, i kto wie, może dla naszych dzieci? Obydwoje nawzajem staraliśmy siebie zmienić na lepsze, co nam częściowo wyszło. W miarę zaczęło się nam układać lepiej, do czasu kiedy odkryłam, że mój narzeczony regularnie brał używki (i tu nie chodzi o kilka piw czy papierosów) za moimi plecami, pomimo że mi obiecał, że nigdy tego już nie weźmie. Powiedział mi to dobrowolnie, kiedy stwierdził, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego, ale udało nam się na nowo powrócić do normy poprzez nasze wspólne starania. Wiele razy na ten temat rozmawialiśmy od tamtego czasu i wiele razy to było dużym powodem kłótni. Staram się szanować go za to, że mi to sam powiedział. Jednakże ta sytuacja zostawiła dużą skazę u mnie. Często powracają do mnie wspomnienia, sytuacje, kiedy mnie okłamywał i oszukiwał. Kiedy to mną strasznie manipulował, wmawiając, że jestem chora umysłowo, bo non stop go o ‘branie’ podejrzewałam, a on nic ‘złego’ nie robił . Nie umiem mu już w 100 procentach zaufać tak jak kiedyś, często mam przeczucie, że mnie nadal oszukuje, pomimo że mówi, że tego nie robi. Jednakże nie zgodził się na testy, co staram się zrozumieć, bo jak twierdzi, stara się zdobyć moje zaufanie na nowo poprzez naszą wspólną pracę nad związkiem, a nie jakieś testy. Ale są takie dziwne ‘sytuacje’ w naszym życiu codziennym, które są wiecznie ‘przypadkowe’, i nie umiem ich zrozumieć. Ostatnio jak rozmawialiśmy szczerze po jakiejś kłótni, próbując rozwiązać konflikt i wyciągnąć jakieś wnioski, stwierdziliśmy dodatkowo, że nie umiemy ze sobą rozmawiać, trzymając wszystko w sobie, powodujemy kolejne kłótnie. Jednakże co mnie dziwi, on wiecznie mnie o wszystko obwinia. O to, jaka wredna byłam w przeszłości i nic dla niego nie znaczy to, że się naprawdę na lepsze zmieniłam i zrozumiałam moje błędy. Oczekuje on ode mnie, że nigdy już nie będziemy powracać do krzywdy, jaką on mi wyrządził, a on sam mi wypomina moje błędy sprzed 4 lat. Nasze kłótnie często kończą się wspólnymi rozmowami i załagodzeniem sytuacji. Ale i tak one się pojawiają często. One też nas bardzo wypalają. Jak możemy ich uniknąć? Nie mamy wielu wspólnych zainteresowań i nie rozmawiamy też dużo, mamy często wrażenie, że totalnie do siebie nie pasujemy i to nas jeszcze bardziej dołuje. Czasami czujemy, że chcemy się rozstać, ale bardzo się kochamy, i też pamiętamy, że współpracujemy ze sobą, i mieliśmy też dużo wspaniałych chwil, i radziliśmy sobie bardzo dobrze. Wydaje mi się, że obydwoje też mamy jakieś załamanie do tego. Co mnie jeszcze przeraża to to, że on myśli, że ja mam kogoś na boku. Kiedy zadałam pytanie, dlaczego tak myśli, odpowiedział, że jestem strasznie zimna w stosunku do niego. Mam dużo stresu ostatnio i z nerwów aż mam problemy z żołądkiem i być może trochę czasu potrzebuję, by przemyśleć nasze problemy. Ale nie mam nikogo na boku i chcę mojemu narzeczonemu dać tę pewność, że tak jest, tylko znowu nie wiem, jak to zrobić. Obydwoje jesteśmy też wypaleni, obydwoje mamy wszystkiego dosyć, a teraz stres związany z przygotowaniami ślubnymi i zmianami w naszym życiu jeszcze bardziej nam wszystko utrudnia. Często sobie przypominamy, że nie jesteśmy przecież wrogami, że mamy ciężki okres i musimy się trzymać razem, ale często nam to nie wychodzi. Często nam się zdarza czepiać drugiej osoby, że coś nie jest OK. Zarówno być sarkastycznym, jak i mówić niegrzeczne słowa. Ja w dużym stopniu straciłam pewność siebie, pewność co do naszego związku. On stwierdził, że czuje to samo, ale dlatego, że nie czuje się rozumiany i że nie umiem być tolerancyjna. Jak mogę stać się bardziej tolerancyjną osobą i dać mu to uczucie, że czuje się zrozumiany? Brak zaufania też nie pomaga, on też mówi, że przez to jeszcze gorzej się czuje. Co ja mogę zrobić? Starałam się tyle i nadal mi nie wychodzi. Bardzo zależy mi na naszym związku i człowieku, który chcę, by został na resztę życia ze mną i miał ze mną dzieci. I chcę się jeszcze na lepsze poprawić, ale zupełnie nie wiem, co mam dalej robić. Jak mamy wspólnie wyrzucić z siebie te negatywne emocje i wspomnienia po to, by wreszcie było OK? Bardzo proszę o radę.