W jaki sposób mogę podnieść poczucie własnej wartości?

Witam! Mam 20 lat i dość złożony problem. Kompletnie przestaję radzić sobie ze sobą i przestaję panować nad zamartwianiem się. Co chwilę moją głowę trapi nowy problem, przez co mam bardzo niestabilne samopoczucie. Na ogół jestem wesołą osobą, wrażliwą i empatyczną, choć ostatnio coraz rzadziej mnie cokolwiek cieszy. Wystarczy drobnostka by wyprowadzić mnie z równowagi i żebym wpadła w całodniowy "dołek". Moim problemem jest też niskie poczucie własnej wartości... Ciągle przyłapuję się na porównywaniu z innymi, pod każdym względem. Czy chodzi o wygląd, czy o sprawowanie w życiu, zawsze znajdę kogoś, kto jest lepszy. Mam też problem z wysłuchiwaniem krytyki na swój temat, często wtedy krzyczę bądź zamykam się w sobie. Ciągle myślę o tym, co inni myślą na mój temat, jak mnie osądzają... Boję się, że źle wypadnę w ich oczach. Dotyczy to szczególnie osób bliskich. Chcę być w ich oczach najlepsza, być bezbłędna, choć przecież sama wiem, że każdy ma prawo być niedoskonałym... Obwiniam się gdy na kogoś nakrzyczę, gdy powiem coś niemiłego. Staram się hamować swoją złość, ale ona i tak wychodzi, tylko w najmniej oczekiwanych sytuacjach. Smutkowi daję ujście, niestety w postaci całodniowego zamknięcia się w domu, płakania i łykania tabletek uspokajających.

Chciałabym lepiej radzić sobie z emocjami, w ogóle z życiem i mam wrażenie, że jestem w tym wszystkim beznadziejna, cokolwiek bym nie robiła, jakkolwiek bym nie walczyła o siebie. Wiem, że odnoszę wiele osobistych sukcesów, jak np. dostanie się na wymarzone studia, ale nie potrafię tego docenić(?). Wymyślam sobie za to inne rzeczy, w których dobra nie jestem. Mam tendencję do lękania się zrobienia czegoś po raz pierwszy, a później do wycofywania się z działania, poddawania się i uciekania od konfrontacji z problemem. Ostatnio podjęłam decyzję o zaniechaniu zdawania egzaminu na prawo jazdy (po raz kolejny). Stwierdziłam, że zrobię je kiedyś i znalazłam milion powodów, dla których była to dobra decyzja... Być może była, bo nie lubię jeździć samochodem, ale jak zwykle ulegam presji innych osób i tak bardzo chcę sprostać ich oczekiwaniom, nie patrząc na swoje własne. Możliwe, że decyzja, którą podjęłam, płynie z wnętrza mnie i jest zupełnie zgodna ze mną, ale nie czuję tego, bo zamiast myśleć o swoich potrzebach, myślę o tym, czego inni ode mnie chcą. Zupełnie nie wiem jak przestać, a jest to wyniszczające...

W te wakacje planuję podjąć swoją pierwszą pracę, ale mam okropnego stracha. Boję się, że sobie nie poradzę, wmawiam, że może się nie nadaję, choć nawet nie spróbowałam. Czuję jakbym zawodziła mojego chłopaka, że nie ma super dziewczyny, która jeździ samochodem, jest przebojowa i otwarta na ludzi i świat... On na to wcale nie narzeka, więc nie wiem skąd takie myśli w mojej głowie. Wiem też, że mam zalety, uwielbiam np. uczyć się języków i jestem w tym dobra, mam długoletnią przyjaciółkę i wielu znajomych. Nie jestem nietowarzyska, lubię się dobrze bawić. Ale mam wrażenie, że zalety, które posiadam, nie są wystarczające by być tym the best. Być może mój problem wynika z tego, że moi rodzice to tacy "nieregularni" alkoholicy. Mieszkam razem z nimi. Dobry dom, ich schludny wygląd, to tylko pozory. Wieczorami picie, weekendami picie, bywają tygodnie ciszy, a później tygodnie pijackich ciągów. Chowałam się w atmosferze awantur i strachu przed nimi i o nich. Zawsze zabiegałam o porządek w domu, czułam się bardzo odpowiedzialna za tą sytuację, za to żeby wszystko było wysprzątane, żeby oni nie zrobili sobie krzywdy. Teraz zmieniłam stosunek. Jeśli piją każę im przestać, bądź staję się obojętna i wychodzę. Nie robię nic za nich i staram się odpowiadać tylko za siebie. W zasadzie wydaje mi się wtedy, że ci pijani ludzie to nie są moi prawdziwi rodzice. Gdy nie piją są naprawdę dobrzy, zapewniają mi wszystko i za to bardzo ich kocham... Wiem, że ta sytuacja zepsuła we mnie poczucie bezpieczeństwa w związku.

Na ogół czuję się bardzo dobrze ze swoim chłopakiem, jestem z nim 3 lata, jednak w głębi bardzo boję sie odrzucenia. Dodam też, że matka od zawsze mnie krytykowała, porównywała do innych dzieci, pragnęła, żebym była najlepszą uczennicą w klasie. Nigdy nie dostałam żadnej pochwały za 5 czy 6, a przynosiłam ich wiele. Był za to ogromny zawód za oceny takie jak 4 czy 3... Jestem teraz na 1 roku studiów, to wszystko wydaje się być jak za mgłą, a jednak sprawia ból, gdy przypominam sobie o tym, co przeszłam... Chciałabym zaakceptować swoją niedoskonałą stronę, ale jest to takie trudne. Kiedyś miałam okres samookaleczania się i w ten sposób radzenia z napięciem, od dłuższego czasu tego nie robię. Jedyne co pozostało to sporadyczne myśli samobójcze, które jednak nie wchodzą w czyn. Zastanawiam się po prostu, czy warto żyć i czy innym by nie ulżyło, gdyby mnie nie było na tym świecie. Na ogół są to dosyć luźne myśli, których łatwo się pozbyć. M.in. z tego powodu chodziłam na terapię do psychologa. Było to 2 lata temu, przez okres ok. 8 miesięcy, ale przerwałam wizyty gdy poczułam się lepiej, zresztą rodzice nie chcieli dłużej wydawać na to pieniędzy. Jakiś czas stosowałam się do tego, czego nauczyłam się dzięki terapii, ale to wszystko znowu mi gdzieś uciekło... Jak mam nie poddawać się i jak zwiększyć pewność siebie oraz poczucie własnej wartości?

KOBIETA, 20 LAT ponad rok temu

Jak wpłynąć na swoją samoocenę?

Mgr Kamila Drozd Psycholog
80 poziom zaufania

Witam serdecznie! Drogą internetową nie da się postawić żadnej rzetelnej diagnozy. Na podstawie Pani listu wynika jednoznacznie, że ma Pani problem z radzeniem sobie z emocjami. Wykazuje Pani skłonność do zamartwiania się, towarzyszy Pani lęk, niepokój, strach przed tym, co nowe i nieznane. Ma Pani niestabilne samopoczucie, łatwo Panią zirytować, wyprowadzić z równowagi albo spowodować, że będzie Pani bardzo smutna. Objawy, które Pani u siebie zauważyła, mogą świadczyć albo o depresji, albo o nerwicy, albo o mieszanych zaburzeniach depresyjno-lękowych. Niska samoocena, pesymizm, smutek, irytacja, drażliwość, agresja, poczucie bezwartościowości, porównywanie się z innymi, obawa przed krytyką, poczucie winy pasują do obrazu klinicznego depresji, ale pod objawami depresyjnymi może skrywać się też nerwica. Za rozwój zaburzeń nerwicowych odpowiada między innymi dysonans między osobistymi potrzebami a oczekiwaniami innych ludzi, między dążeniami a możliwościami ich realizacji. Pani bardzo wysoko stawia sobie poprzeczkę, chce sprostać oczekiwaniom rodziców, chce dobrze wypaść w ich oczach, ignorując własne uczucia i marzenia. W ten sposób na bazie frustracji rodzi się agresja słowna, wyzwiska, złość i gniew. Chce być Pani najlepsza, by zyskać aprobatę i poczuć się lepiej sama ze sobą. Sukcesy mają być niejako rekompensatą i sposobem na podreperowanie niskiego poczucia własnej wartości. Izolowanie się od innych, unikanie ludzi, płacz i łykanie tabletek uspokajających nie jest najlepszą strategią radzenia sobie z negatywnymi emocjami. Żadna tabletka nie sprawi, że nagle zacznie myśleć Pani o sobie w sposób bardziej przychylny i pozbędzie się poczucia beznadziejności. Nie będę Pani przekonywać, że jest Pani wartościową kobietą, która wiele osiągnęła w swoim życiu (jak choćby dostanie się na wymarzone studia), bo to Pani musi sama zacząć w to wierzyć. Myślę, że z obawy przed porażką oddala Pani realizację pewnych zadań, jak nauka jazdy samochodem czy podjęcie pierwszej pracy. Niewątpliwie, że jest to dla Pani stres, ale boi się Pani konfrontacji, dlatego próbuje racjonalizować fakt, że zrezygnowała w przedbiegach z dokończenia prawa jazdy.

Pani musi przestać zastanawiać się, czego inni od Pani oczekują. Jest Pani już dorosła i ma prawo żyć według własnego scenariusza na życie. Być może w objawy, jakie Pani u siebie obserwuje, wkomponowuje się też silny lęk przed samodzielnością i dorosłym życiem. Pani bezustannie myśli, czego chce Pani chłopak, czego oczekują rodzice czy znajomi. Czy jestem dostatecznie towarzyska, empatyczna, wrażliwa, miła, rozrywkowa, wyluzowana itd.? Nie wiem, na ile Pani niestabilny nastrój wynika z faktu, iż wychowywała się w domu, gdzie brakowało poczucia bezpieczeństwa z racji tego, że rodzice nadużywali alkoholu. Być może Pani zachowania to przejaw syndromu DDA, o którym może Pani przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/dorosle-dzieci-alkoholikow. Czuje się Pani nadodpowiedzialna i wszystkim się przejmuje, gdyż w dzieciństwie starała się Pani dbać, by otoczenie nie dowiedziało się, że rodzice piją. Do tego dochodzi brak wsparcia ze strony rodziców i krytyka matki, która wiecznie była niezadowolona i wymagała od Pani, by była Pani najlepsza w każdej dziedzinie. Schemat tak mocno utrwalił się w Pani życiu, że teraz Pani sama od siebie wymaga bardzo dużo, a kiedy nie uda się Pani czegoś dokonać, odmawia sobie Pani prawa do szczęścia i radości. Każdy ma prawo do błędów i porażek, Pani także. Nie musi być Pani idealna w każdym calu – zresztą tak się nie da. Niepokojące jest to, że towarzyszą Pani myśli samobójcze, a w przeszłości były nawet akty autoagresji. Dobrze, że podjęła Pani wówczas terapię u psychologa. To była rozsądna decyzja. Pyta Pani, jak teraz zwiększyć pewność siebie i podreperować samoocenę. Osobiście, radziłabym udać się do najbliższej poradni zdrowia psychicznego i porozmawiać o swoim samopoczuciu, wspominając także o DDA. Warto, by ktoś przyjrzał się Pani również pod tym kątem. Proszę dbać o swoje zdrowie psychiczne, bo zasługuje Pani na szczęście. Więcej na temat depresji i nerwicy może przeczytać Pani pod poniższymi linkami: http://portal.abczdrowie.pl/nerwica-i-leki http://portal.abczdrowie.pl/depresja-maskowana http://portal.abczdrowie.pl/czy-cierpisz-na-depresje http://portal.abczdrowie.pl/diagnozowanie-depresji http://portal.abczdrowie.pl/niska-samoocena http://portal.abczdrowie.pl/jak-podniesc-poczucie-wlasnej-wartosci http://portal.abczdrowie.pl/jak-pozbyc-sie-kompleksow Pozdrawiam i życzę powodzenia!

0

Witam Panią Serdecznie,

Zachęcam Panią do podjęcia pracy terapeutycznej rozwojowej, celem pracy nad poczuciem własnej wartości, co jest inwestycją energetyczną, mentalną, czasową, może finansową, jednak warto..., do czego Panią mocno zachęcam.

irena.mielnik.madej@gmail.com

0

Witam,
skoro spotkania u psychologa pomogły to może wato byłoby podjąć psychoterapię i ją kontynuować do czasu, w którym zarówno pani, jak i terapeuta stwierdzicie, że jest już dobrze, i że zmiany które zaszły są już utrwalone. Psychoterapię można podjąć także w ramach NFZ np. w poradniach zdrowia psychicznego.

Pozdrawiam
-Bartosz Piasecki

0

Witam serdecznie,

Zachęcam Panią do ponownego podjęcia pracy z psychologiem zajmującym się rozwojem osobistym, który podczas pracy z Panią pozwoli Pani rozwinąć "skrzydła". Jeśli pamięta Pani i poznane techniki skutkowały, to warto do nich powrócić, jednak ze względu na opisywane trudności, których doświadczyła Pani już w domu rodzinnym zachęcałabym do podjęcia psychoterapii.
Już niedługo - po podjęciu pracy, będzie Pani mogła samodzielnie opłacać psychoterapię i samodzielnie inwestować nie tylko w dobre samopoczucie, ale i rozwój, czego z serca życzę.

Pozdrawiam,
Małgorzata Mazurek

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty