Zdarza mi się cieszyć z melancholijnego nastroju - czy to początki depresji?
Trudno mi określić to, co teraz czuję. Między znajomymi zachowuję się zupełnie zwyczajnie, dużo się śmieję, wtedy zwykłe rzeczy wciąż potrafią mi sprawić przyjemność. Jednak kiedy jestem sama (obojętne, czy siedzę sama w domu czy idę ulicą), często wpadam w melancholijny nastrój. Kiedy wspominam sytuacje, w których dawniej czułam się szczęśliwa, to "szczęście" wydaje mi się bardzo płytkie. Wcale nie chciałabym do niego wracać, na nowo czuć się tak, jak kiedyś. Mam ochotę zbudować coś trwalszego, nauczyć się cieszyć samym życiem, uzyskać spokój ducha. Nie chcę, żeby moje samopoczucie było zależne od wydarzeń każdego dnia. Chciałabym pomagać ludziom, angażować się w akcje charytatywne, poczuć się dobrym człowiekiem, zbudować moje życie na pewnych zasadach. Ogólnie uważam, że to, co się ze mną dzieje w tej chwili, jest dobre, stałam się refleksyjna, chcę wprowadzić pewne zmiany do mojego życia. Boję się tylko, czy jak tak dalej pójdzie, czy nie wpadnę w depresję. Teraz zdarza mi się nawet cieszyć z mojego melancholijnego nastroju, a dawniej zawsze starałam się go odpędzać, oglądając komedie, słuchając wesołej muzyki itp. Poza tym czasem tracę nadzieję na dobrą przyszłość. Niedługo idę na studia i czasem mam wrażenie, że czas płynie zbyt szybko, nie potrafię zupełnie przewidzieć, jak będzie wyglądało moje życie w bliższej i dalszej przyszłości, przez co czuję się niepewnie.