Co mam zrobić ze swoim życiem?

W 2000 r. wyprowadziłem sie ze Śląska do Lublina, bo ojczym zapewniał nas, że jest praca itd., ale po przyjeździe się zmieniło, wyrzucił mnie z domu, dał wybór, że albo pojadę do jego rodziców na wieś lub miałem w obcym mieście radzić sobie sam. Pojechałem, byłem tam rok, harowałem za dach nad głową i jedzenie. Nie miałem dla siebie wolnego czasu, wszystko mi zabraniali, po roku wróciłem do Lublina. Wziął mnie do niby naszego nowego domu na miesiąc, znalazłem pracę, dowiedział się gdzie, poszedł, nagadał na mnie jakieś rzeczy, zwolnili mnie po trzech miesiącach, a nad mamą się znęcał. Po półtora roku dowiedzieliśmy się, że ma kochankę. Mama wzięła z nim rozwód, ja w tym czasie szukałem szczęścia w Szczecinie, gdzie szybko mi się skończyły fundusze i byłem bez kasy, pracy i domu, wylądowałem na ulicy, potem w ośrodku dla bezdomnych, gdzie byłem około roku, po czym odezwała się do mnie matka przez babcię, którą tam miałem, a nie chciałem robić jej problemu jeszcze ze mną. Mama zadzwoniła do koleżanki czy mogłaby mnie wziąć do siebie, a ona będzie przysyłała pieniądze, ale oskarżono mnie za coś, czego nie zrobiłem i wylądowałem znowu na ulicy, po czym wróciłem do Lublina, robiąc długi na kolei i autobusach miejskich.

Wylądowałem po przyjeździe znowu w ośrodku dla bezdomnych, ale po jakimś czasie stanąłem na nogi, podejmując pracę, gdzie ludzie zaczęli szanować moją osobę. Wynająłem stancję i żyłem dobrze, moja mama sądziła się z ojczymem w sądzie, potem kupiła mieszkanie, spotkała mnie na ulicy jak wracałem z pracy na stancję, po dwóch latach nieodzywania się. Zaproponowała, że wszystko mi się zmieni, byle żebym zamieszkał z nią. Zgodziłem się i się zaczęło narzekanie, jakim to jestem złym synem, że przychodzą kary sprzed paru lat. Po jakimś czasie straciłem pracę i było jeszcze gorzej, narzekała że nie pracuję, że jestem wyrodnym synem. Miałem okazję opuścić dom, ale wplatałem się w kłopoty z prawem, zadałem sie z nieodpowiednim towarzystwem, dostałem przez to dwa wyroki w zawieszeniu. W 2007 r. wpadłem w kolejne kłopoty, tylko już inne, bo chciałem odizolować się od towarzystwa i wkręcili mnie aż tak, że poszedłem do kryminału na 6 miesięcy. Po wyjściu zacząłem nowe życie, odizolowałem się od byłych znajomych, ale matka wciąż zarzuca mi, że utrzymuje z nimi kontakt.

Podjąłem pracę, dostałem po 3 latach ciągnącej się sprawy wyrok trzeci w zawieszeniu i dozór kuratorki, ale podjąłem pracę. Teraz przed świętami mnie pobito i okradziono z wypłaty, nie mam jak pomóc mamie przed wypłatą, a ona tylko narzeka. Mam zamiar ją zostawić, wyjść z domu bez niczego tylko z dokumentami, wyjechać gdzieś, gdzie mnie nie znajdzie, bo nie wytrzymuję psychicznie tych ciągłych wypominań, jaki byłem, co robiłem, co robię. Ale życie na ulicy mnie czegoś nauczyło, że trzeba mieć szacunek do ludzi i samego siebie. Proszę o jakąś pomoc, bo już nie wiem co robić.

MĘŻCZYZNA, 31 LAT ponad rok temu
Mgr Kamila Drozd Psycholog
80 poziom zaufania

Witam serdecznie!

Panie Damianie, sytuacja nie jest łatwa, ale na pewno nie beznadziejna. Mimo bujnej przeszłości, jaką ma Pan za sobą, życia na ulicy, zatargów z prawem, wyroków itp. znalazł Pan pracę i radzi sobie. Najważniejsze, by nie powrócił Pan do środowiska, przez które miał Pan różne kłopoty. Proszę też zrozumieć Pańską matkę. Ona się o Pana martwi. Ma tylko syna, czyli Pana. Postanowiła się przeprowadzić do Lublina ze względu na mężczyznę, którego kochała, a który okazał się niegodny zaufania. Wiem, że może żywić Pan do matki ukrytą urazę za konieczność dostosowania się do jej wyborów życiowych, ale teraz macie tylko siebie. Warto, by było popracować trochę nad tą relacją. Rozumiem, że ciężko Panu znieść ciągłe wypomnienia matki o przeszłość, ciągłe narzekania i strofowania, ale pewnie to wynika z troski o Pana. Jest to tylko źle wyrażana troska – w postaci pretensji. Pana matka, zważywszy na Pana trudną przeszłość, pewnie się obawia, że historia może się powtórzyć, że znów Pan straci pracę, zada się z nieciekawym towarzystwem i wyląduje w więzieniu albo na ulicy.

Proszę się postarać zrozumieć uczucia Pana matki. Odejście od niej, zostawienie jej ze wszystkim na głowie może być Pana najgorszą decyzję w życiu. Przecież to matka zaproponowała Panu dach nad głową, wyciągnęła pomocną dłoń. Proszę spróbować porozmawiać szczerze z mamą. Akurat ma Pan okazję, bo zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, które sprzyjają wybaczaniu i szczerości. Proszę zapewnić matkę, że zerwał Pan z przeszłością, że zamierza Pan zacząć wszystko od początku i że chce Pan jej pomagać, tylko że drażnią Pana i irytują jej ciągłe narzekania i wieczne pretensje. Że ciągłe biadolenie demotywuje Pana jakiekolwiek starania do walki o następny dzień. Jeszcze raz zachęcam do szczerej rozmowy z matką. Może też Pan zadzwonić pod jeden z telefonów zaufania, np.:

- dla osób w trudnej sytuacji życiowej – tel. 22 828 12 95;
- Poradnia Młodzieżowa i Rodzinna Towarzystwa Rozwoju Rodziny – tel. 22 828 61 92;
- Ruch Pomocy Rodzinie – tel. 22 621 03 67.

Pozdrawiam i życzę powodzenia

0

Dzień Dobry Panu,

Dziękuję Panu.
Przeczytałam uważnie Pana post, dużo Pan już doświadczył w swoim życiu.
I to takie doświadczenia kształtują osobowość.
Pomimo trudnych zdarzeń, ma Pan swoje wartości, które dla Pana mają duże znaczenie, że trzeba mieć szacunek do Ludzi i samego siebie...
Jest Pan dorosły i nie musi Pan żyć w zgodzie z oczekiwaniami Mamy, czy Ojczyma.
Ale zgodnie z tym,co dla Pana jest wartością.

By sobie pomóc, wskazanym dla Pana byłoby podjęcie pracy psychologicznej, by mógł Pan uwierzyć w siebie, swoje zasoby, bo ma Pan w sobie olbrzymi potencjał twórczy...

Życzę Panu tylko wspierających i wartościowych Ludzi wokół,
irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty