Czy jest jeszcze sens, aby walczyć o nasz związek?

Witam mam problem z natury małżeńskiej i dodatkowo problem z samym sobą nie radzę sobie emocjonalnie staje się nerwowy i agresywny. W małżeństwie z moją żoną jestem od 12 lat przez pierwsze 3 lata było w miarę spokojnie w miarę ponieważ chciałem żebyśmy mieli od razu po ślubie dzieci ale żona kategorycznie odmówiła więc liczyłem że z czasem zmieni zdanie niestety ale w 2010 roku miałem bardzo poważny wypadek czego konsekwencją jest moja niepełnosprawność i od tamtej pory zaczęły się kłótnie ciężko było mi się pozbierać a żona ciągle mnie wyzywała poniżała i groziła rozwodem wiem że jej też było ciężko bo musiała na nas pracować ale nie liczyła się ze mną i z tym co ja czuję do tego siedzieliśmy w innych pomieszczeniach ona przed telewizorem albo przed książką praktycznie każda rozmowa kończyła się kłótnią o zbliżeniu również można zapomnieć nawet przytulenie się do niej jest dla niej odrazą nie mówiąc o pocałunkach itd przez to wszystko zrobiłem się nerwowy a agresywny robię się wówczas jak mnie wyzywa i nawet jak ją proszę żeby przestała bo mnie to rani ona jeszcze z większym jadem mnie wyzywała i ja już nie wytrzymywałem i uderzyłem ją w twarz. Żona straszyła mnie 4 razy rozwodem i za każdym razem próbowałem to naprawić nawet pozrywałem kontakty ze znajomymi czy z bratem żeby tylko to jakoś naprawić. Oczywiście jak doszedłem do jakiejś czynności fizycznej próbowałem zmienić zawód nawet otworzyłem firmę która działała przez 2 lata potem zacząłem pracować fizycznie nie patrząc na konsekwencje byle ją zadowolić w tamtym roku udało zdobyć pracę marzeń i zaczęły się jeszcze większe kłótnie bo po pracy zacząłem dorabiać z kolegą z pracy bo uważałem że tak trzeba żeby odwdzięczyć się żonie jakie trudy musiała przechodzić ze mną nawet zacząłem kupować prezenty to zamiast podziękować to mnie znowu opieprzała ale jakieś 20 dni temu żona wyjechała na szkolenie i wtedy po raz pierwszy poczułem ulgę jak jej nie było cisza nikt mi nie rozkazuje nie wyzywa czuję się dobrze ale samotny gdy żona wróciła na weekend postanowiłem zagrać jej kartami tzn. powiedziałem że chcę rozwodu a ona na to że dawno chciała to zrobić tylko nie miała odwagi poczułem się tak jak by mi ktoś napluł w twarz i bawił się moim życiem moje pytanie brzmi czy jest sens walczyć o ten związek czy lepiej się rozwieść i ułożyć sobie na nowo życie problem polega na tym że mamy ślub kościelnym a ja nie chcę być sam i chcę mieć dzieci.
MĘŻCZYZNA, 34 LAT ponad rok temu

Dzień dobry,
Z Pana opisu wnioskuję, że problem trwa bardzo długo i niewiele pozostało do ratowania w tym małżeństwie. Bardzo Panu współczuję, ale niestety nie podpowiem Panu co zrobić, gdyż każda decyzja niesie ze sobą konsekwencje za które nie mogę brać odpowiedzialności. Pan sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie odnośnie tego co wybrać w tej sytuacji. Zastanawia mnie to, czy nadal Pan ją kocha oraz czy wyobraża Pan sobie życie z inną kobietą. Ewentualne rozwiązanie może stanowić terapia par, chociaż z Pana opisu wnioskuję, że małe jest prawdopodobieństwo jej powodzenia. Napisał Pan również o tym, że moment Pana wypadku był początkiem negatywnych zmian i ciekawi mnie to, co wówczas wydarzyło się między Państwem. Sądzę, że to dobry czas na rozmowę i zbadanie tego, czy ona jeszcze coś do Pana czuje i czy miałaby ochotę to ratować. Mam nadzieję, że przyszłość przyniesie same pozytywne zmiany i tego też Panu życzę.
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna Kulczycka
http://psycholog-kulczycka.pl/

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty