Czy jest nadzieja na zmianę jego zachowania?
Witam. Postanowiłam poprosić o pomoc specjalistę, ponieważ wstydzę się mówić o tym innym ludziom. Mam 24 lata i od 4 lat jestem w związku. Pierwsze dwa lata były naprawdę cudowne. Mogliśmy rozmawiać, śmiać się razem, spędzać czas... Później wszystko zaczęło się zmieniać.
Mój chłopak stawał się coraz bardziej zazdrosny, chciał mieć wpływ na każdą moją decyzję. Przynam, że na początku nie przeszadzało mi to. Robiłam tak jak on chciał. Straciłam kontakt z wieloma znajomymi, bo twierdził, że skoro mieszkamy już w innym mieście, to powinniśmy tam zacząć nowe życie. Dawałam sobą kierować, jednak gdy moje zdanie było inne albo zrobiłam nie tak jak on by tego chciał - zaraz była awantura.
Najgorsze kłótnie dotyczą moich rodziców. Mam z nimi dobry kontakt, dzieli nas 600 km, ponieważ wyjechalam na studia, ale często do siebie dzwonimy. Mój chłopak twierdzi, że jest to nienormalne. Przeszkadza mu, że zadzwonią do mnie 3-4 razy w tygodniu. Nie rozumie o czym mogę tyle nimi rozmawiać. Nie wiem czy naprawdę moje kontakty z nimi są chore? Jeżeli zadzwonią do mnie nie w jego obecności to również ma do mnie pretensje, bo zapewne coś ukrywam przed nim. Przy tym zaczął mnie obrażać, padały różne słowa, a wszystkie bolały. Ostatnio powiedział, że jestem ich psem, że moje miejsce jest w budzie.
Kiedyś zabrał mi wszystko co od niego dostałam - telefon, laptopa, zablokował telewizor i powiedział, żeby tatuś mi to dał. Poza tym chce mieć kontrolę nad wszystkim. Sprawdza mi telefony, wie kiedy dzwonię, kto dzwoni do mnie, czyta smsy. Chce dokładnie wiedzieć o czym rozmawiałam z koleżanką, sąsiadką. Męczy mnie takie życie. Czuje się jak w więzieniu. Ciągle muszę uważać co mówię i robię. Wracając do domu, wieczorem nie raz chciałabym porozmawiać jak minął dzień, jednak zawsze słyszę od niego: "No mów, dzwonili? Ty dzwoniłaś? Gdzie byłaś?".
Nie raz próbowałam wytłumaczyć, jak mnie traktuje, że przecież nie zawsze moje zdanie musi być takie jak jego i mam chyba prawo do wyrażenia swojej opini. Zawsze późnie jest jednak kłótnia i słyszę " a rób sobie k**** co chesz!". Nie wiem co mam robić. Czasami już nie daję rady. Myślę, że powinniśmy się rozstać, ale boje się… Całą winą zostanę obarczona ja. W dodatku mój chłopak dostał niedawno kredyt na mieszkanie i nie wiem czy powinnm zostawić go z tym samego.
Czasami myślę o tym jak było między nami kiedyś, ale tracę nadzieje, że to kiedykolwiek wróć. Nie czuję się szczęśliwa, ale boje się tego rozstania, kłótni i tego co będzie dalej. Nie ma na tyle siły, żeby przez to przejść, bo wiem jak będzie jego reakcja. Proszę o pomoc…