Jak poradzić sobie z przywiązaniem do terapeuty?

Mam 35 lat. Wychowałam się w rodzinie gdzie nie okazywano uczuć. Moi rodzice byli wymagający i krytyczni. Od 2 lat uczęszczam na terapię indywidualną w nurcie psychodynamicznym. Sesję odbywają się 2 razy w tygodniu. Zgłosiłam się na terapię z powodu epizodów depresyjnych, występujących w ważnych chwilach mojego życia takich jak: wyjście za mąż, budowa domu, awans w pracy. Pierwsze silne uczucie przeniesieniowe /miłość do terapeuty/ pojawiły się w 6 miesiącu pracy. Uczucie to mnie przeraziło. Czułam z tego powodu przytłaczające poczucie winy i wstydu. Pomimo trudności temat ten został wniesiony na sesję i omówiony. Poczucie winy jednak pozostało a temat związany z miłością sporadycznie omawiany ostatecznie przyczynił się do powstania dystansu w relacji terapeutycznej. Po mimo trudności w kolejnych miesiącach proces terapeutyczny rozwijał się dynamicznie i był dla mnie zadowalający. W tym okresie żywiłam do terapeuty naprzemiennie uczucia złości, nienawiści, wdzięczności, miłości. W chwili obecnej cotygodniowy kontakt z terapeuta aktywuje we mnie silne pragnienia przeniesieniowe, które wywołują potworny ból psychiczny. Pragnę aby terapeuta mnie obdarzył miłością rodzicielską, pragnę być dla niego ważna, pragnę aby mu zależało. Oczywiści zdaje sobie sprawę że to absurdalne pragnienia a terapia to sztuczna, zaplanowana relacja. Ale ta wiedza nie uśmierza bólu, wręcz go potęguję. Nie mam już siły kontynuować terapii. Terapeuta mnie przeraża a sam proces terapeutyczny przerasta. Jestem wyczerpana psychicznie a codzienne obowiązki sprawiają mi wiele trudności. Nie wiem jak mam sobie pomóc, czuję że rezygnacja z terapii nie jest najlepszym rozwiązaniem ale innego nie dostrzegam.
KOBIETA, 36 LAT ponad rok temu

Witam
Jeśli wniesienie na sesje tematu uczuć do terapeuty nic nie pomogło, a terapeuta przeraża i proces terapeutyczny przerasta, to może warto pomyśleć o zmianie terapeuty, a nawet nurtu. Psychoterapia ma pomagać. Niestety terapeuta to nie rodzic. Ale relacja jest prawdziwa, z tym że nie przejdzie ani w miłość romantyczną ani rodzicielską. Zakochanie w terapeucie to naturalne i bardzo częste "zjawisko": bo jest to osoba, która nas akceptuje i wspiera. Z czasem i to zakochanie mija, pacjent/ka staje się samodzielny/a. Zawsze warto mieć zaufanie do siebie, jeśli czuje Pani że kontynuacja obecnej terapii nie pomoże, to jak wcześniej pisałam - proszę poszukać innej opcji, np. terapii grupowej, innego terapeuty czy innego nurtu. Gdyby chciała Pani pracować on-line w nurcie systemowym zapraszam do mnie.
Pozdrawiam serdecznie
Łucja Fitchman
www.facebook.com/psychoterapiawewroclawiu

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty