Jak wyzbyć się nienawiści bez pomocy psychologa?
Jestem 16-nastoletnią dziewczyną. Jakiś czas temu ktoś mnie skrzywdził. To był mój ojciec. Mieszkam z nim, dlatego "wybaczyłam mu" i od tego czasu to się nie powtórzyło. Mimo tego to, co się wydarzyło, nie daje mi spokoju. Ciągle płaczę, ponieważ to wraca jak bumerang. Nie mogę spać w nocy.
Generalnie od tego momentu znienawidziłam swoją rodzinę. Później znienawidziłam szkołę i nauczycieli. Następnie koleżanki, mężczyzn, kolegów, rodzeństwo. Na końcu znienawidziłam siebie i swoje ciało. Odepchnęłam ludzi, więc zostałam sama. Sama ze swoim bólem. Przed odepchnięciem wszystkich i wszystkiego bawiłam się innymi, niszczyłam ich, bawiłam się ich uczuciami, emocjami. Skrzywdziłam wiele chłopców. Tylko dlatego, że mój ojciec skrzywdził mnie. Udawałam, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, grałam, kłamałam, doprowadzałam do obłędu ludzi, a oni mi wierzyli. Teraz nie mam siły już udawać. Moje życie jest tak beznadziejne, że nie wiem co mam robić.
Po tym wydarzeniu chciałam popełnić samobójstwo. Wzięłam 10 Panadoli. Mimo to nic się ze mną nie stało. Obiecałam sobie, że już więcej tak nie zrobię, że nauczę się cieszyć z drobnostek i postaram się o wszystkim zapomnieć. Ale na dobrą sprawę moja egzystencja nie ma sensu. Nie mam nikogo, nie wiem co robić, ciągle płaczę i powtarzam w kółko jeden wyraz: NIENAWIDZĘ. Głodzę się, biorę leki przeczyszczające jak tylko zdarzy się "wpadka", codziennie się ważę, kiedy patrzę w lustro mam ochotę się zabić, ciągle liczę kalorie. Jest mi z tym dobrze. Czuję wtedy, że nie jestem samotna aż tak bardzo. Czuję, że głód to mój przyjaciel.
Chciałabym po prostu kogoś pokochać, takiego namacalnego. Chciałabym znaleźć przyjaciela. Chciałabym umieć kochać. Nie wiem jak sobie poradzić z tą nienawiścią. Przez cały czas tłumiłam w sobie cierpienie. Nigdy, ale przenigdy nie powiem nikomu co się stało. Nawet teraz nie opiszę co się wydarzyło, ponieważ nie mam odwagi. Wiem, że jestem anonimowa, ale nie potrafię. Jestem strasznie wrażliwa i nie umiem mówić o takich rzeczach. Wiem,że może to by pomogło.
Proszę tylko o pomoc. Chcę po prostu wyjść do ludzi. Chcę nauczyć się kochać i chcę być kochana. Chcę się uśmiechać, nie tylko na pokaz. Nie chcę być plastikową kukłą, która uśmiecha się by zadowolić widzów. Chcę chociaż raz przestać NIENAWIDZIĆ. Jest mi ciężko. Z dnia na dzień coraz gorzej. A po wakacjach idę do liceum, gdzie nie znam nikogo. Chciałam zacząć od nowa, dlatego wybrałam właśnie liceum o wysokim poziomie. Wiedziałam, że nikt inny się tam nie dostanie z mojego gimnazjum. A teraz nie chcę tego zepsuć.
Boję się, że nie będę w stanie zawrzeć nowych znajomych, że zawsze coś będzie mnie ograniczało. Ps. Nie pochodzę z patologicznej, pijackiej rodziny. Rodzice mają dobrą pracę, dużo zarabiają. Jeszcze raz proszę o pomoc. M.