Jak żyć normalnie?
Witam! Mam wielki problem z którym nie potrafię sobie poradzić i z każdym dniem jest coraz gorzej. Na wstępie poinformuję, że 9 lat temu nałogowo brałem amfetaminę, co trwało kolejne 3 lata. Z nałogu wyszliśmy wspólnie z moją obecną żoną i tu zaczynają się schody. Najpierw byliśmy przyjaciółmi, później pojawiła się miłość i od 2004 roku jesteśmy w związku. Wszystko było pięknie aż do 2006 roku kiedy mojej partnerce przytrafił się niewielki skok w bok. Wtedy stałem się lekko podejrzliwy i zaborczy. Taka sytuacja trwała do marca tego roku, kiedy sytuacja powtórzyła się, tylko już z "grubszej rury". Do kontaktów fizycznych chyba nie doszło, ale był tzw. seks przez telefon. Uwierzcie mi, ale zdrada psychiczna boli tak samo jak fizyczna, a chyba nawet bardziej. Po wielu trudnych i bolesnych rozmowach wykreśliłem to na jakiś czas z pamięci. W sierpniu moja żona dostała nową pracę, a we wrześniu wzięliśmy ślub. W nowej pracy moja żona ma nieplanowane wyjazdy i tego moja psychika nie potrafiła przyjąć, znów stałem się mocno podejrzliwy. W krótkim czasie zmieniły jej się gusta muzyczne, zaczęła czytać książki, czego nie robiła nigdy. To spowodowało, że zajrzałem w jej telefon. Znalazłem w nim sms-a, w którym napisała do kolegi z pracy "mój najcieplejszy promyku słońca". Te 4 głupie słowa 2 miesiące po ślubie, spowodowały, że coś we mnie pękło. Załamałem się i w ciągu miesiąca schudłem 10 kg, bardzo mało sypiam i wcale nie jestem w stanie pracować. W teście na depresję wyszły mi 44 pkt. Oprócz tego mam chyba jakąś obsesję na punkcie żony, raz jestem potulny jak baranek, by po chwili przejrzeć jej rzeczy i zrobić bezsensowną zadymę. Dodam, że do poradni jestem zarejestrowany na 28 z powodu braku wolnych terminów, a na prywatną wizytę mnie nie stać. Czy jest jeszcze jakaś szansa wrócić do normalności? Czy da się jeszcze naprawić nasz związek?